Jak ustalono, firmy odpowiedzialne w ogromnym stopniu za kryzys klimatyczny, projektują swoje reklamy tak, aby wyglądały jak wyniki wyszukiwania przeglądarki. Według działacz klimatycznych, takie działanie jest przykładem „endemicznego greenwashingu”. Publikacja reklam wyglądających na wyniki wyszukiwania, szerzy dezinformację klimatyczną, gdyż jak wynika z badania z 2020 roku, ponad 50 proc. użytkowników nie jest w stanie odróżnić płatnego wpisu od zwykłego wyniku przeglądarki.
Czytaj więcej
Mimo zdecydowanego komunikatu, jaki Google wydał w październiku, obok treści promujących dezinformację klimatyczną wciąż pojawiają się reklamy.
W ramach analizy przyjrzano się reklamom wyświetlanym w wynikach wyszukiwania Google pod kątem 78 terminów związanych z klimatem. Jak się okazało, ponad 1600 reklam, czyli ponad 20 proc., zostało zamieszczonych przez firmy bezpośrednio lub pośrednio związane z paliwami kopalnymi.
Jak przyznał Jake Carbone, starszy analityk danych w InfluenceMap: „Google pozwala grupom zainteresowanym dalszym wykorzystaniem paliw kopalnych płacić, aby wpływać na zasoby, które ludzie otrzymują, gdy próbują się edukować. Sektor ropy i gazu odszedł od kwestionowania nauki o zmianach klimatu, a teraz zamiast tego stara się wpłynąć na publiczne dyskusje na temat dekarbonizacji na swoją korzyść”.
Wśród dwudziestu największych reklamodawców znaleźli się giganci paliw kopalnych ExxonMobil, Shell i Aramco. Sporo reklam wykupiły również firma konsultingowa McKinsey oraz firma inwestycyjna Goldman Sachs, krytykowane za współpracę z firmami zajmującymi się paliwami kopalnymi.