Zmiany klimatycznie mogą drastycznie wpłynąć na liczbę urodzeń martwych dzieci – takie wnioski płyną z najnowszego badania, udowadniającego korelację ekspozycji ciężarnych kobiet na ekstremalne temperatury otoczenia z przyjściem na świat martwych dzieci. Naukowcy z University of Queensland’s School of Earth and Environmental Science oraz Mater Research Institute przeanalizowali 12 badań i doszli do wniosku, że nawet 19 procent martwych urodzeń można przypisać chronicznej ekspozycji matki na ekstremalnie wysokie i niskie temperatury podczas ciąży.
Czytaj też: Elektrownie węglowe co roku zabijają ponad 30 tys. osób
Dr Scott Lieskie, naukowiec zajmujący się środowiskiem uważa, że wraz ze wzrostem temperatury kobiety w krajach rozwijających się będą odczuwać skutki zmian klimatycznych – każdego roku na świecie rodzą się 2 miliony martwych dzieci, z czego najwięcej w krajach mniej zasobnych, które z reguły cierpią najbardziej z powodu ocieplającego się klimatu.
Nie jest to pierwsze odkrycie naukowe wiążące zmiany klimatyczne z komplikacjami związanymi ze zdrowiem reprodukcyjnym. W ubiegłym roku obszerny projekt, którego wyniki opublikowano w American Medical Association, przedstawił szereg powiązań między zmianami klimatycznymi a zdrowiem noworodków na podstawie 57 badań opublikowanych od 2007 roku.
Okazało się, że w Stanach Zjednoczonych ciężarne narażone na wysokie temperatury lub zanieczyszczenie powietrza częściej rodzą dzieci zbyt wcześnie, z niedowagą lub martwe, a mniejszości etniczne, zwłaszcza Afroamerykanie, są dotknięte negatywnymi skutkami zmian klimatu w znacznie większym stopniu niż ogół populacji.
Stwierdzono również, że każdy wzrost temperatury o 1 stopień Celsjusza w tygodniu poprzedzającym poród skutkował o 6% większym prawdopodobieństwu urodzenia martwego dziecka między majem a wrześniem. Oba badania wykazały różnice rasowe w liczbie martwych urodzeń, zdecydowanie więcej martwych dzieci rodziły matki należące do mniejszości etnicznych.