Nowe przepisy o rozszerzonej odpowiedzialności producenta jeszcze nie weszły w życie, nawet na dobre nie powstały, a już potykają się o kolejne przeszkody. Pierwsza wersja ustawy została mocno skrytykowana przez biznes, „żałujemy, że kiedykolwiek ujrzała światło dzienne” – mówią eksperci.
Półtora roku prac i nic
Konsekwentne opóźnienie prac to charakterystyczna cecha wielu inicjatyw związanych z ochroną środowiska. Mamy opóźnienie we wdrożeniu dyrektyw opakowaniowych, dotyczących jednorazowego plastiku, ślimaczą się prace nad ustawą o systemie kaucyjnym. Ale najpoważniejszym problemem jest jednak wdrażanie unijnej polityki regulującej rozszerzoną odpowiedzialność producenta (ROP). A to dlatego, że właśnie ta polityka powinna być podstawą systemu prawnego dla pozostałych rozwiązań, ona wyznacza reguły gry. Prace przed rokiem zaczęły się jednak od katastrofy, projekt nowelizacji ustawy o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi, zaprezentowany w sierpniu 2021 r., spotkał się z miażdżącą krytyką przedsiębiorców.
– Projekt ustawy o ROP był fatalny, rynek chciałby, żeby ten projekt nigdy nie powrócił, a nawet żeby w ogóle nie ujrzał światła dziennego – mówi nieoficjalnie ekspert jednej z największych polskich organizacji biznesowych.
Sama rozszerzona odpowiedzialność nie jest pojęciem nowym, opiera się na niej coraz więcej rozwiązań gospodarki obiegu zamkniętego, m.in. w zakresie pojazdów, baterii czy zużytego sprzętu. ROP reguluje, jak ma być finansowana gospodarka opakowaniami, na którą mają się składać opłaty wnoszone przez producentów wprowadzających swoje produkty w opakowaniach oraz opłaty od mieszkańców. Projekt ROP, na który wszyscy czekają, ma dotyczyć wszystkich opakowań, w odróżnieniu od systemu kaucyjnego, który odnosi się tylko do napojów, a więc butelek i puszek.
– ROP to zobowiązanie wytwórców produktów do ponoszenia finansowej lub finansowej i organizacyjnej odpowiedzialności za gospodarowanie w cyklu życia produktu oraz gdy staje się on odpadem, w tym za selektywną zbiórkę, sortowanie i przetwarzanie. Nie jest to zatem wyłącznie finansowe ani fiskalne narzędzie regulacyjne, jak niekiedy próbuje się to przedstawiać – mówi dr Katarzyna Barańska, radca prawny, liderka zespołu dekarbonizacji w kancelarii Osborne Clarke. Tłumaczy, że założenia przedstawione w pierwszym projekcie ustawy nie były zgodne ani z dyrektywą, którą projekt miał implementować, ani z polskimi przepisami, także rangi konstytucyjnej.