– A z drugiej strony jest sytuacja na rynku uprawnień do emisji CO2, która w polskich warunkach w całym sektorze ciepłowniczym stanowi najważniejszy problem natury ekonomicznej, warunkujący możliwość utrzymania bieżącej działalności podmiotów ciepłowniczych. Wynika on z faktu, że w obszarze ciepłowni i elektrociepłowni zajmujących się dostarczaniem ciepła do systemów ciepłowniczych, według Urzędu Regulacji Energetyki, udział węgla praktycznie przekracza 80 proc. A emisja CO2 jest pochodną wykorzystywanych w procesie produkcji ciepła nośników energetycznych i węgiel jest pod tym względem nośnikiem najbardziej emisyjnym. To właśnie powoduje, że obsługa europejskiego systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 stanowi w ciepłownictwie systemowym najważniejszy problem, powodujący drastyczny wzrost kosztów działalności. W konsekwencji doszło do kolizji między wyzwaniami finansowymi związanymi z koniecznością transformacji sektora ciepłowniczego a zdolnością do utrzymania płynności finansowej i w ogóle możliwości prowadzenia działalności gospodarczej w tym sektorze – dodał.
Wskazał, że ciepłownictwo systemowe nie czeka i już zaczęły się działania zmierzające do zmiany struktury produkcji ciepła, jednak „nie są one wystarczająco spektakularne, bo proces ten nie odbywa się lawinowo”. – Jak na razie dotyczy wąskiej grupy podmiotów, które znalazły już rozwiązanie pozwalające na zbilansowanie bieżącej działalnością oraz utrzymanie płynności finansowej i zdołały rozpocząć procesy inwestycyjne. Jednak ze wspomnianych powodów dla ogromnej części przedsiębiorstw ciepłowniczych podobna decyzja dzisiaj jest jeszcze ogromnym wyzwaniem – podkreślił ekspert. – Bez rozwiązania problemu wyjścia sektora z „dołka finansowego” wynikającego obecnie z rozbieżności pomiędzy przychodami a kosztami działalności, z których najważniejszy wynika z zależności od wartości uprawnień do emisji CO2, raczej ciężko będzie znaleźć rozwiązanie, które w perspektywie długoterminowej będzie dawało wystarczającą stabilizację ekonomiczną do inwestowania w proces transformacji, odnawialne źródła energii (OZE) i zmniejszania zależności od emisji dwutlenku węgla – akcentował.
Rozwidlenie inwestycyjnych dróg
Na jaki rodzaj zasilania postawić w transformacji sektora? Gaz, który jednak także powoduje emisje? Andrzej Rubczyński, dyrektor ds. strategii ciepłownictwa, Forum Energii, uważa, że należy spojrzeć na dwa obszary ciepłownictwa systemowego. – Pierwszy to małe systemy ciepłownicze, zasilane jedynie przez jednostki do podgrzewu wody, drugi to duże systemy ciepłownicze, w których są jednostki kogeneracyjne, produkujące ciepło i prąd. Przewiduję, że w tych obszarach nastąpi rozwidlenie dróg inwestycyjnych – powiedział Andrzej Rubczyński.
– Trzeba pamiętać, że duże systemy ciepłownicze zwiększają bezpieczeństwo energetyczne na poziomie miast, dostarczając nie tylko ciepło, ale i prąd. W tym przypadku jednostki gazowe, które dzisiaj powstają, na pewno pozostaną. Tylko musimy pamiętać o tym, że zarówno one, jak i cała tworzona infrastruktura powinna być gotowa do spalania wodoru, który w niedalekiej przyszłości wyprze gaz ziemny. Ważnym kierunkiem, który można rozwijać zarówno w małych, jak i dużych systemach ciepłowniczych jest odzysk energii. Bardzo dużo tracimy jej w procesach przemysłowych, w systemach chłodniczych, oczyszczalniach ścieków w miastach i w wielu innych miejscach. A więc mówimy tutaj o pompach ciepła pozwalających przetransferować tę energię do systemów ciepłowniczych. Technologia pomp ciepła rozwija się bardzo dynamicznie, na razie na poziomie pojedynczych budynków, ale niebawem zaczną pojawiać się pompy większej mocy zasilające sieci ciepłownicze – mówił ekspert.
Trzeba przy tym pamiętać o jeszcze jednym bardzo ważnym elemencie, jakim jest obniżanie temperatury czynnika grzewczego w systemach ciepłowniczych i przechodzenie do sieci czwartej, piątej generacji. – Dzisiejsza maksymalna temperatura wody w systemie ciepłowniczym sięga 120 st. C, a w przyszłości będzie wynosić 50, a nawet 40 st., ponieważ dobrze ocieplone budynki nie będą potrzebowały więcej. Gdy to nastąpi, będzie można skorzystać z całej gamy dostępnych źródeł niskoenergetycznej energii odnawialnej. Popularne będą również farmy solarne, które mogą dostarczyć sporo energii. Przykłady duńskie pokazują, że na przestrzeni roku z energii słonecznej można dostarczyć do systemu ok. 50 proc. ciepła. Ale żeby to nastąpiło, musi z kolei istnieć duży akumulator ciepła, który energię z okresu letniego przechowa do okresu zimowego – zauważył Andrzej Rubczyński.
Jego zdaniem małe systemy ciepłownicze nieuchronnie czeka podział. Będzie to wynikać z rosnącej liczby budynków pasywnych i w efekcie spadku zapotrzebowania na energię – Te dzisiaj tzw. nieefektywne systemy ciepłownicze przestaną mieć rację bytu. Podzielą się na mniejsze, lokalne, a nawet mikrosieci osiedlowe, niskotemperaturowe. Wówczas wystarczy pompa ciepła w połączeniu z instalacją fotowoltaiczną – powiedział ekspert. – Warto o tym pamiętać, tworząc dziś nowe projekty inwestycyjne, aby się nie okazało, że za kilkanaście czy 20 lat te duże ciepłownie po prostu staną, a pieniądze zostaną zmarnowane.