Świat się zbroi na potęgę. To zła wiadomość dla klimatu

Mimo zapewnień NATO, że do połowy stulecia siły zbrojne paktu będą bezemisyjne, w globalnej skali wojskowość będzie coraz większym emitentem gazów cieplarnianych. Przesądzą o tym rozpędzające się na świecie zbrojenia.

Publikacja: 06.06.2025 13:10

Ćwiczenia US Army na poligonie w Teksasie. Amerykański Departament Obrony – jest największym konsume

Ćwiczenia US Army na poligonie w Teksasie. Amerykański Departament Obrony – jest największym konsumentem energii w USA i największym na świecie instytucjonalnym konsumentem ropy naftowej.

Foto: BRANDON BELL / GETTY IMAGES NORTH AMERICA / Getty Images via AFP

Austria i Słowenia – dwa kraje, które nie słyną z intensywnej aktywności wojskowej, a na dodatek traktują swoją obecność w NATO ze sporym dystansem – to jedyne w Europie państwa, które przyjęły konkretne cele w zakresie osiągnięcia bezemisyjności swoich sił zbrojnych. Tak przynajmniej twierdzi brytyjski dziennik „The Guardian”, który opublikował własną analizę emisyjności europejskich sił zbrojnych.

Wynika z niej również, że zaledwie jeden na trzech członków NATO w ogóle zajął się swoim śladem węglowym generowanym przez siły zbrojne – pozostali albo mają jedynie luźne szacunki, albo nie liczą tych emisji. – To biała plama na mapie globalnych emisji – skomentował brytyjskim dziennikarzom ekspert Sztokholmskiego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI), Florian Krampe. – Ignorowanie emisji z wojskowości niepokoi nie tylko z uwagi na zmiany klimatu, ale też oznacza ignorowanie faktu, że zmiany klimatu są coraz większym zagrożeniem bezpieczeństwa dla Europy i reszty świata – dodawał.

Uśredniając, szacunki rozmaitych ośrodków eksperckich przypisują wojskowości 5,5 proc. globalnych emisji. Siłom zbrojnym daleko do energetyki czy transportu, ale pod tym względem światowe armie wyprzedzają choćby lotnictwo (i nieco ustępują hutnictwu). Ale nie dość, że statystyki tego typu są obciążone dużym ryzykiem niedoszacowania, to jeszcze trudno dokładnie wyliczyć ślad węglowy i emisje w trwających konfliktach zbrojnych czy powstające podczas operacji objętych mniejszą czy większą tajemnicą. Ponadto poza Zachodem poziom emisji – nawet jeśli w ogóle jest liczony – objęty jest tajemnicą wojskową. Z kolei na Zachodzie część państw w ogóle wydzieliła emisje wojskowości ze swoich celów klimatycznych – twierdzi badaczka z Boston University, Neta Crawford.

Spirala zbrojeń i emisje

Zgodnie z deklaracjami NATO, jakie padły w połowie 2022 r., emisje paktu mają zostać zredukowane o 45 procent w perspektywie roku 2030, a do 2050 r. armie Sojuszu mają być neutralne klimatycznie. – To jest do zrobienia – zapewniał ówczesny szef NATO, Jens Stoltenberg. W tamtym czasie (w 2021 r.) Parlament Europejski oceniał, że armie krajów UE emituje 24,8 mln ton CO2, czyli mniej więcej tyle, co 14 mln aut. Sojusz chciał redukować je w budynkach użytkowanych przez organizację, w lotnictwie i sektorze bezzałogowców. Ale też zapowiadał pomoc państwom członkowskim w minimalizowaniu emisji.

Czytaj więcej

Rosja nie może wygrać tej wojny. To najważniejsze

Ale dobrze wiemy, co stało się później. Wojna w Ukrainie, interwencja Izraela w Strefie Gazy, eskalacja napięcia na Pacyfiku, rutynowa niemalże wymiana ognia na granicy indyjsko-pakistańskiej, pogróżki padające w kilku innych regionach świata, dojście do władzy Donalda Trumpa i plan wzmocnienia amerykańskiej armii – wszystkie te czynniki napędziły spiralę zbrojeń w globalnej skali. Może w 2022 r. wojskowym emisyjność sił zbrojnych czasem spędzała sen z powiek, trzy lata później jest to już tylko zawracanie głowy.

Wzrost poziomu zbrojeń – według danych zbieranych przez ośrodek Global Peace Index – dotyczy obecnie 108 państw świata (dane z 2023 r.). Szczególnie uderzający jest poziom wydatków na zbrojenia w Europie: wzrosły one o ponad 30 proc. w latach 2021-2024, co jest częściowo efektem rosyjskiego zagrożenia dla bezpieczeństwa kontynentu, jak i pójścia za apelami USA (nie wspominając o połajankach Donalda Trumpa), by kraje członkowskie NATO zaczęły wreszcie przeznaczać obiecane 2 proc. PKB na obronność.

Ale nie zapominajmy też, że jeden niemiecki czołg Leopard 2 spala 400 litrów diesla na 100 kilometrów w warunkach pola walki (to szacunki, które swego czasu przytoczył Reuters powołując się na anonimowego informatora). Amerykański Departament Obrony – jest największym konsumentem energii w USA i największym na świecie instytucjonalnym konsumentem ropy naftowej. W pojedynkę odpowiada za 1 procent amerykańskich emisji.

Europejskie zbrojenia: dodatkowe 200 milionów ton emisji rocznie 

Organizacja Conflict And Environment Observatory (CEOBS) w opublikowanym pod koniec maja studium „How increasing global military expenditure threatens SDG 13 on Climate Action” („Jak rosnące wydatki na zbrojenia zagrażają 13. Celowi Zrównoważonego Rozwoju ONZ, dotyczącemu działań proklimatycznych”) ocenia, że tylko europejskie zbrojenia przełożą się na dodatkowe 200 mln ton emisji CO2 rocznie. Jeden z autorów studium pokusił się o wyliczenie dotyczące tego, jak zbrojenia przełożą się na straty wynikające z intensywniejszych ekstremów pogodowych – według niego, mowa tu o kwocie 264 mld dolarów corocznych dodatkowych strat.

Czytaj więcej

Nowy typ dezinformacji klimatycznej. „Potrzebujemy gotowych rozwiązań”

Co więcej, CEOBS wskazuje także, że skokowy wzrost wydatków na zbrojenia może się odbić na negocjacjach dotyczących wsparcia krajów rozwijających się w adaptacji i usuwaniu skutków zmian klimatycznych. Już podczas ubiegłorocznego szczytu klimatycznego przedstawiciele tych państw z rozgoryczeniem porównywali kwoty przeznaczane na zbrojenia do kwot deklarowanych jako wsparcie dla nich. – Globalne wydatki na zabijanie innych sięgają 2,5 bln dol. rocznie, podczas gdy jeden bilion na ratowanie życia już jest nieuzasadniony – wytykał przedstawiciel Panamy. Ostatecznie ów bilion nie przeszedł, zaakceptowany poziom pomocy dla krajów rozwijających się wynosi 300 mld dol. rocznie.

W rozmowach podczas szczytu klimatycznego pojawił się również wątek tajemnicy, jaka otacza w wielu krajach emisje wojska. O ile kraje zachodnie jako tako mierzą się z tematem, albo przynajmniej tworzą takie pozory, o tyle wiele państw z listy najintensywniej zbrojących się – jak Arabia Saudyjska, Chiny, Indie czy Korea Południowa – żadnych danych o swoich emisjach z sektora militarnego nie publikują, zasłaniając się przy tym tajemnicą wojskową. Poziom emisji byłby, ich zdaniem, wskazówką odnośnie aktywności i potencjału militarnego państwa.

Zmiany klimatyczne uderzają w siły zbrojne

W przewidywalnej perspektywie szanse na zmianę status quo są niewielkie. Nic nie wskazuje na to, by napięcie w relacjach międzynarodowych miało w kolejnych miesiącach opaść. Wręcz przeciwnie, klimat – nomen omen – dla zbrojeń potęguje się wraz z każdą przepowiednią, że Rosja (albo Chiny czy inny gracz) zaatakuje NATO w ciągu „x” lat. Żaden z konfliktów między państwami lub wewnątrz nich nie gaśnie, co najwyżej przekształca się w przewlekłe, pełzające konflikty zbrojne o niskiej – lecz wciąż wymagającej dostaw uzbrojenia – intensywności.

Czytaj więcej

Europa o krok od osiągnięcia celów klimatycznych. Zaskoczenie w Brukseli

Poziom nieufności przekłada się na podtrzymywanie tajemnicy wokół emisji sektora, ale też na umacnianie postaw takich jak ta, jaką demonstruje szef Pentagonu, Pete Hegseth. W marcu twittował on na portalu X: „Departament Obrony nie zajmuje się bzdurami o zmianach klimatu. My się szkolimy i walczymy”.

Ironia losu: wojsko nie dba o zmiany klimatu, ale zmiany klimatu dbają o nie. Ten sam Departament Obrony jeszcze za poprzedniej administracji przyznawał, że jego budżet na naprawę zniszczeń wywołanych ekstremalnymi warunkami pogodowymi rośnie: w 2018 r. tylko na remont bazy w Karolinie Północnej (zniszczonej przez huragan Florence) wydano 3 mld dol., w tym samym roku huragan Michael zdemolował bazę wojskową na Florydzie (koszty odbudowy sięgnęły 3,7 mld dol.), powodzie w stanie Nebraska kosztowały Pentagon w 2019 r. kolejny miliard dolarów. Jeśli zatem równanie „większe wydatki na zbrojenia” = „wyższe emisje” = „więcej zmian klimatycznych” jest właściwe, to rachunek finalnie będzie przychodził również na adresy mundurowych.

Austria i Słowenia – dwa kraje, które nie słyną z intensywnej aktywności wojskowej, a na dodatek traktują swoją obecność w NATO ze sporym dystansem – to jedyne w Europie państwa, które przyjęły konkretne cele w zakresie osiągnięcia bezemisyjności swoich sił zbrojnych. Tak przynajmniej twierdzi brytyjski dziennik „The Guardian”, który opublikował własną analizę emisyjności europejskich sił zbrojnych.

Wynika z niej również, że zaledwie jeden na trzech członków NATO w ogóle zajął się swoim śladem węglowym generowanym przez siły zbrojne – pozostali albo mają jedynie luźne szacunki, albo nie liczą tych emisji. – To biała plama na mapie globalnych emisji – skomentował brytyjskim dziennikarzom ekspert Sztokholmskiego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI), Florian Krampe. – Ignorowanie emisji z wojskowości niepokoi nie tylko z uwagi na zmiany klimatu, ale też oznacza ignorowanie faktu, że zmiany klimatu są coraz większym zagrożeniem bezpieczeństwa dla Europy i reszty świata – dodawał.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Planeta
Nowy typ dezinformacji klimatycznej. „Potrzebujemy gotowych rozwiązań”
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Planeta
Nowe ostrzeżenie przed falami rekordowych upałów. „Jesteśmy blisko granicy”
Planeta
Rok 2024 był fatalny dla klimatu. Eksperci: 2025 może być jeszcze gorszy
Planeta
Nieustanne fale upałów: Eksperci o „prognozie pogody” dla przyszłych pokoleń
Planeta
99-letni David Attenborough pokazał swój nowy film. „To przesłanie jego życia”