Wyjątkowo silna burza Daniel uderzyła w kraje śródziemnomorskie na początku września, przyczyniając się do wystąpienia groźnych powodzi w Grecji, Bułgarii i Turcji, w wyniku których zginęły dziesiątki osób.
Najbardziej dotkliwą powódź spowodowała jednak w libijskim mieście portowym Derna, gdzie zginęło co najmniej 4000 osób, a ponad 10 000 zostało uznanych za zaginione.
Jak ustalili naukowcy z World Weather Attribution, pogłębiający się kryzys klimatyczny dziesięciokrotnie zwiększył prawdopodobieństwo wystąpienia ekstremalnych opadów deszczu w Grecji, Bułgarii i Turcji, a ilość opadów była tam o 40 proc. wyższa niż zwykle. W przypadku Libii, w wyniku zmian klimatu spowodowanych przez człowieka, ryzyko wystąpienia wyjątkowo obfitych opadów wzrosło tam aż 50 razy, a sztorm Daniel przyniósł nawet o 50 proc. więcej deszczu niż zwykle.
Zdaniem autorów badania, związek bardziej intensywnych opadów ze zmianami klimatu wynika ze wzrostu temperatur, które przyczyniają się do przesyłania większej ilości wilgoci do atmosfery. Wzrost globalnej temperatury jest w głównej mierze wynikiem spalania paliw kopalnych, generujących ogromne ilości gazów cieplarnianych.
Jak podkreślają naukowcy, bez ocieplania się klimatu, powódź w Libii o takiej sile miałaby miejsce raz na ok. 300–600 lat, tymczasem postępujące zmiany klimatyczne zwiększają częstotliwość występowania tak groźnych zjawisk. Zdaniem jednej z autorek raportu, Friederike Otto z Imperial College w Londynie, burza Daniel to „najbardziej zabójcza i kosztowna burza w historii, jaka przeszła nad Morzem Śródziemnym i Afryką”.