Greta Thunberg nie poddaje się w walce o powstrzymanie katastrofy klimatycznej i znów przywraca właściwy ton dyskusji na temat losów coraz bardziej ogrzewającej się Ziemi. Jej przemówienie w Davos było jak zwykle bezkompromisowe i emocjonalne i nie pozostawiało wątpliwości, że kończy się nam czas na opanowanie kryzysu klimatycznego.
18-letnia aktywistka klimatyczna zaapelowała we wtorek do uczestników wydarzenia zorganizowanego przez The New York Times i Światowe Forum Ekonomiczne w Davos. Przypomniała światowym liderom swoje słowa wygłoszone w tym samym miejscu rok wcześniej, kiedy ostrzegała, że „nasz dom się pali” i przekonywała, że najwyższy czas, abyśmy wpadli w panikę i zaczęli działać.
Czytaj też: Marcin Popkiewicz: zmiany, do których nie możemy dopuścić
W tegorocznym przemówieniu podkreśliła, że nie zamierza godzić się na minimalne ustępstwa, bo kryzysu klimatycznego nie da się opanować, działając zgodnie z obecnie obowiązującym systemem. Podkreśliła, że musimy o tym pamiętać, gdy uczestnicy forum będą prezentować swoje, tak zwane, „ambitne cele klimatyczne”.
Na szczycie w Davos prezydent Chin Xi Jinping potwierdził, że Pekin zamierza ograniczyć emisje CO2 o 65% do 2030 roku, a do 2060 osiągnąć neutralność węglową. To poważne zobowiązania, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Chiny emitują 1/4 światowych gazów cieplarnianych.