Reklama

Branża ubezpieczeniowa cierpi w czasach zmian klimatu. Miliardowe straty

Branża ubezpieczeniowa staje się jedną z największych ofiar zmian klimatycznych. Jeszcze niedawno roczne straty sięgały globalnie kilkudziesięciu miliardów dolarów. Dziś to już raczej kilkaset miliardów. Ubezpieczyciele próbują ratować swoje zyski, więc ostatecznie cierpią klienci.

Publikacja: 05.08.2025 05:00

Mieszkaniec Los Angeles przygląda się zgliszczom swojego domu i samochodu po pożarach, które ogarnęł

Mieszkaniec Los Angeles przygląda się zgliszczom swojego domu i samochodu po pożarach, które ogarnęły miasto na początku 2025 roku.

Foto: Michael Nigro/Bloomberg

– W kryzysie klimatycznym, który zmierza w naszą stronę, chodzi już nie tylko o polarne niedźwiedzie czy <zielone> miejsca pracy – mówił niedawno amerykański senator Sheldon Whitehouse. – On wkrada się dziś przez szpary w naszych skrzynkach pocztowych, przybierając postać anulowanych polis ubezpieczeniowych, odmów ich przedłużenia czy dramatycznych wzrostów stawek ubezpieczeniowych – dodawał.

Jego komentarz odnosił się do raportu Kongresu, w którym przyjrzano się amerykańskiemu rynkowi ubezpieczeń w kontekście coraz częstszych kataklizmów i ekstremów pogodowych, z jakimi mają do czynienia Amerykanie. Ustalenia autorów raportu nie pozostawiają większych wątpliwości, że na tym rynku dochodzi do cichej, pełzającej rewolucji: między rokiem 2018 a grudniem 2024 r. tamtejsze firmy ubezpieczeniowe odmówiły odnowienia polisy dla 1,9 mln domów. W ponad dwustu hrabstwach liczba takich odmów uległa potrojeniu. Zdarza się to w całym kraju, ale kilka stanów – Kalifornia, Floryda czy Karolina Północna – doświadcza tego zjawiska w stopniu znacznie wyższym niż inne regiony.

W praktyce nie trzeba wiele. – Żyję w strefie, która doświadczyła dwóch wielkich pożarów w ciągu pięciu lat. Żaden duży ubezpieczyciel nie oferuje już usług w naszej okolicy – komentował na portalu Reddit użytkownik Pando5280 w ramach burzliwej dyskusji, jaka wywiązała się po publikacji raportu. – Mam nadzieję, że [firmy ubezpieczeniowe – red.] będą powiększać obszary, z których się wycofają. Rząd USA i ludzie, którzy głosowali na klimatycznych negacjonistów sami się o to prosili. Mieliśmy możliwość złagodzenia wpływu zmian klimatycznych, ale zamiast tego zbyt wielu wolało schować głowę w piasek lub robić pieniądze zamiast troszczyć się o kolejne pokolenia. Ubezpieczyciele stali się dziś klimatycznym arbitrem i jestem w pełni za tym – dorzucał Texas_Totes_My_Goats.

Branża ubezpieczeniowa przegrywa ze zmianami klimatu

Stany Zjednoczone są oczywiście rynkiem wyjątkowym. Po pierwsze, dlatego, że doświadczają wielu ekstremów pogodowych: w 2024 r. doliczono się 27 kataklizmów klimatycznych lub pogodowych, które dotknęły tego terytorium (co oznaczało, że rekord z 2023 r. – 28 kataklizmów – został niemal pobity). To nie tylko pożary, jak te, których wiosną doświadczyła Kalifornia, czy powodzie – jak w Teksasie w ostatnich tygodniach – ale też huragany, susze, tornada, tropikalne cyklony i ekstremalne temperatury.

Czytaj więcej

Kraj w Europie, który „uzależnił się” od klimatyzacji. Samotny rekordzista
Reklama
Reklama

Po drugie, wiele terytoriów wyjątkowo narażonych na ekstremalne warunki, to obszary, na których znajdują się bardzo drogie, luksusowe nieruchomości – wspomnijmy choćby tegoroczne pożary w Kalifornii, które spustoszyły willowe dzielnice zamieszkane przez gwiazdy Hollywood. Po trzecie, koszty likwidacji szkód powstałych w wyniku takich wydarzeń w ostatnich latach są astronomiczne: rekordowy był rok 2017 – 395,9 mld dol., potem 2005 r. – 268,5 mld dol., 2022 – 183,6 mld dol. i wreszcie 2024 r. – 182,7 mld dol. Weźmy tu pod uwagę, że ostatnie lata są rekordowe pomimo że branża wycofuje się z obszarów podwyższonego ryzyka.

Trzeba też wziąć pod uwagę, że w USA branża ubezpieczeniowa jest koniecznym elementem praktycznie każdej życiowej czy biznesowej inwestycji – na nieubezpieczony dom żaden bank nie udzieli kredytu hipotecznego, żadna inwestycja nie ruszy bez wcześniejszego ubezpieczenia, nafciarze nie wbiją wiertła w ziemię, a Musk czy Bezos nie wystrzelą rakiety. Akceptacja lub jej brak ze strony ubezpieczyciela może przewrócić rynek nieruchomości do góry nogami. Już dziś firmy ubezpieczeniowe wyrażają dezaprobatę dla używania w konstrukcji budynków drewna czy elementów prefabrykowanych – jako bardziej podatnych na ogień, a zarazem powszechnych w wielu stanach USA. Narzekają też na zbyt liberalne w tym zakresie przepisy w niektórych stanach. Targują się również z Waszyngtonem o możliwość nielimitowanego podwyższania stawek – rząd sugeruje poluzowanie tu rygorów pod warunkiem, że ubezpieczyciele nie będą się wycofywać z bardziej ryzykownych obszarów.

Czytaj więcej

Teheran bez wody. Władze chcą wysłać mieszkańców poza miasto. „Wodne bankructwo”

– Odnosząc się do USA należy zwrócić uwagę na problemy wynikające z nieprawidłowej polityki zagospodarowania przestrzennego – mówi „Rzeczpospolitej” Rafał Mańkowski, dyrektor ds. ubezpieczeń majątkowych w Polskiej Izbie Ubezpieczeń. – Ostatnie pożary w aglomeracji Los Angeles wystąpiły na wzgórzach porośniętych suchą roślinnością. Większość budynków tam posadowionych to były lekkie konstrukcje palne. Do wielu miejsc służby pożarnicze nie mogły dojechać ze względu na zbyt wąskie drogi. Również wiele budynków znajdujących się w <alei tornad> ma lekką konstrukcję, nieprzystosowaną do warunków klimatycznych. Wiele dzielnic Miami czy Nowego Orleanu znajduje się na terenach zalewowych – dodaje Mańkowski.

Można zakładać, że z jednej strony ubezpieczyciele będą teraz analizować „klimatyczną” sytuację danego regionu oraz to, jak odporna jest tamtejsza infrastruktura i budownictwo na sytuacje kryzysowe związane z ekstremami pogodowymi. I gdzieś na przecięciu się tych danych będą zapadać decyzje na temat stawek ubezpieczeniowych czy wręcz decyzji o dalszej obecności w danym miejscu.

Zmiany klimatu: Wyzwanie dla europejskich ubezpieczycieli

„Ogień i woda niszczą kapitał. Zalane domy tracą wartość. Przegrzane miasta przestają nadawać się do zamieszkania. Całe klasy aktywów tracą na wartości w czasie rzeczywistym” – napisał Günther Thallinger. „Szybko zbliżamy się do poziomów półtora stopnia, dwóch czy trzech stopni Celsjusza (wzrostu temperatury powyżej poziomów sprzed epoki przemysłowej – red.), kiedy to ubezpieczyciele nie będą w stanie dłużej pokryć wielu z tych ryzyk. Decyduje matematyka: potencjalne stawki przekraczają poziom, który ludzie lub firmy chciałyby zapłacić. To się dzieje. Całe regiony stają się nie do ubezpieczenia” – dowodził.

Reklama
Reklama

Thallinger jest prezesem Allianz SE – największej firmy ubezpieczeniowej świata i największej europejskiej firmy z rynku finansowego. I nawet wspominając o USA, pisze on przede wszystkim o Europie, alarmując, że stawką w tej grze nie jest los jednej branży, kilku regionów, ale właściwie całego systemu kapitalistycznego Zachodu. Jego fundamentem były bowiem właśnie te aktywa, które dziś mogą za sprawą zmian klimatycznych zniknąć lub stracić wartość praktycznie z dnia na dzień.

Europa nie jest aż tak wystawiona na ryzyko jak Stany Zjednoczone. Czerwcowy raport Europejskiego Banku Centralnego wspomina o tym, że katastrofy naturalne doprowadziły w Europie do strat o wartości 30 mld euro, z czego 13 miliardów spadło na barki firm ubezpieczeniowych. Obie wartości są, rzecz jasna, wyraźnie niższe niż w USA – co wynika zarówno z faktu, że nasz kontynent jest mniej narażony na pogodowe ekstrema, jak i z tego, że zbudował też nieco większą odporność i świadomość zagrożeń.

W dłuższej perspektywie zbiera się z tego spora kwota: Europejska Agencja Środowiskowa (EEA) szacuje, że straty majątkowe wynikłe z przyczyn pogodowo-klimatycznych w latach 1980-2022 sięgnęły w sumie 650 mld euro. Nawet zatem, jeśli nie mówimy w Europie o takiej skali zniszczeń i drastycznych reakcjach ubezpieczycieli, trend jest podobny.

Dotyczy to również Polski. – Zakłady ubezpieczeń gromadzą dane klimatyczne i hydrologiczne. Nie ulega wątpliwości, że klimat się zmienił w porównaniu do tego, który panował w Polsce jeszcze 30 lat temu. Zakłady inwestują w technologię i narzędzia informatyczne, zarówno do oceny ryzyka, jak i likwidacji masowych szkód. Ten drugi aspekt jest bardzo ważny, bo wzrasta częstotliwość zdarzeń powodujących silne obciążenie likwidatorów. Przy ocenie ryzyka w coraz większym stopniu brane są pod uwagę predykcje, a coraz mniejsze znaczenie mają dane historyczne – podkreśla Rafał Mańkowski.

Polski ekspert wraca tu też do wspomnianej już odporności klimatycznej. – Do wzrostu wrażliwości na skutki katastrof naturalnych przyczyniamy się, nie tylko podgrzewając atmosferę, ale i prowadząc nieprawidłową politykę zagospodarowania przestrzennego, polegającą na zabudowywaniu terenów powodziowych, tworząc kaniony w miastach, w których zbiera się woda, projektując niewydolną sieć kanalizacyjną – przekonuje. W przypadku powodzi zasadnicze znaczenie ma stan zabezpieczeń przeciwpowodziowych. – Ostatnia powódź we wrześniu 2024 r. mogła być o wiele bardziej tragiczna w skutkach. Zbiornik w Raciborzu odegrał kluczową rolę. Dzięki tej inwestycji Kędzierzyn-Koźle, Opole, Wrocław nie zostały zalane – wskazuje.

Branża ubezpieczeń w Polsce nie jest jednak bardziej optymistyczna niż ta na Zachodzie. „Zmiana klimatu wpłynie negatywnie na gospodarkę Polski. Scenariusz pozytywny zakłada, iż relatywny spadek PKB wyniesie 3 proc., o ile zostaną zrealizowane cele określone w porozumieniu paryskim” – piszą autorzy opublikowanego w 2023 r. raportu PIU „Klimat rosnących strat”. Cóż, dziś wiemy już, że cele z porozumienia paryskiego najprawdopodobniej nie zostaną osiągnięte. „PKB spadnie o 10 proc., jeśli wzrost temperatur będzie taki, jak przewidują prognozy pesymistyczne” – czytamy w raporcie.

Reklama
Reklama

Jak przypominają eksperci PIU, w latach 2016-2021 „zakłady ubezpieczeń zgłosiły do UKNF 273 zdarzenia, które oceniły jako katastroficzne. Wypłaciły z ich tytułu 3,622 mld zł odszkodowań. Największe zniszczenia były spowodowane przez deszcze nawalne, podtopienia, burze, gradobicia i huragany”.

Jak zatem widać, Polska jest trochę eksponowana na klimatyczne ryzyka: poziom strat to niewielki ułamek tego, z czym borykają się ubezpieczyciele w skali globalnej, a wymienione zjawiska ekstremalne wciąż nie obejmują pożarów o niszczycielskiej sile czy powodzi (raport powstał przed ubiegłoroczną powodzią na Dolnym Śląsku, choć w wielu miejscach wzięto pod uwagę ryzyko jej wystąpienia). O ile zatem scenariusz, w którym w Polsce pojawiają się miejsca „nieubezpieczalne”, jest bardzo odległy, to już kalkulowanie ofert ubezpieczeniowych w oparciu o potencjalne występowanie w nich kataklizmów, a także zastosowane środki prewencji, staje się rzeczywistością, z którą musimy się (po)liczyć.

– W kryzysie klimatycznym, który zmierza w naszą stronę, chodzi już nie tylko o polarne niedźwiedzie czy <zielone> miejsca pracy – mówił niedawno amerykański senator Sheldon Whitehouse. – On wkrada się dziś przez szpary w naszych skrzynkach pocztowych, przybierając postać anulowanych polis ubezpieczeniowych, odmów ich przedłużenia czy dramatycznych wzrostów stawek ubezpieczeniowych – dodawał.

Jego komentarz odnosił się do raportu Kongresu, w którym przyjrzano się amerykańskiemu rynkowi ubezpieczeń w kontekście coraz częstszych kataklizmów i ekstremów pogodowych, z jakimi mają do czynienia Amerykanie. Ustalenia autorów raportu nie pozostawiają większych wątpliwości, że na tym rynku dochodzi do cichej, pełzającej rewolucji: między rokiem 2018 a grudniem 2024 r. tamtejsze firmy ubezpieczeniowe odmówiły odnowienia polisy dla 1,9 mln domów. W ponad dwustu hrabstwach liczba takich odmów uległa potrojeniu. Zdarza się to w całym kraju, ale kilka stanów – Kalifornia, Floryda czy Karolina Północna – doświadcza tego zjawiska w stopniu znacznie wyższym niż inne regiony.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Klimat i ludzie
Chiny wpływają na redukcję emisji w innych krajach. Walka o globalną dominację
Klimat i ludzie
Dezinformacja klimatyczna kwitnie. Eksperci wskazują winowajców: Nie tylko Rosja
Klimat i ludzie
Przełomowa opinia trybunału w Hadze. Czeka nas fala pozwów klimatycznych?
Klimat i ludzie
Kraj w Europie, który „uzależnił się” od klimatyzacji. Samotny rekordzista
Klimat i ludzie
Żywność ekologiczną marnujemy częściej niż zwykłą. Badacze znaleźli przyczynę
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama