Zapadliska już dziś są w niektórych regionach Polski dotkliwym problemem. Wiosną Państwowy Instytut Geologiczny badał okolice Bolesławia i Olkusza, gdzie doliczono się w sumie 1260 zapadlisk, znaczących z reguły miejsca, w których wcześniej znajdowały się większe i mniejsze szyby górnicze. Pogranicze województw małopolskiego i śląskiego jest usiane takimi, powstającymi bez żadnego ostrzeżenia, dziurami.
Podobnie jak w przypadku innych katastrof naturalnych, poważne kataklizmy do tej pory Polskę omijały. Nie powstało zapadlisko głębokie na 100 metrów, jak w Guatemala City w 2007 r., nie doszło też do tak dramatycznego wypadku, jak w ubiegłym roku w Kuala Lumpur, gdzie w środku metropolii pod turystką z Indii zarwała się ziemia – mimo dziewięciodniowych poszukiwań ciała nie odnaleziono.
Problem jednak w tym, że do dotychczasowych czynników ryzyka zaczynają dochodzić nowe, które sprawiają, że zjawisko może stać się znacznie częstsze i mniej przewidywalne.
Zapadliska jako efekt zmian klimatu
Susze, spadek poziomu wód głębinowych i nawalne deszcze już napędzają formowanie się zapadlisk, a proces ten może coraz bardziej przyspieszać – takie wnioski płyną z badań przeprowadzonych przez zespół naukowców z Uniwersytetu w Reading. – Bardziej sprzyjają im tereny krasowe: uformowane w dużej mierze ze skał rozpuszczających się, jak wapień, sole czy gips, które mogą być rozpuszczane przez pojawiającą się w gruncie wodę – twierdzi szef zespołu, dr Hong Yang, cytowany przez Deutsche Welle.
Czytaj więcej
Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze wydał opinię, która jednoznacznie wskazuje, że zm...