Już 7 grudnia w Montrealu odbędzie się 15. Konferencja ONZ w sprawie Różnorodności Biologicznej (COP 15). Podczas wydarzenia przedstawiciele ponad 200 krajów mają przyjąć globalne ramy bioróżnorodności na okres po 2020 roku. Przewidziane w nich cele mają przesądzić o kierunku światowych działań na rzecz ochrony oraz przywracania zasobów przyrodniczych w kolejnej dekadzie.
Jak zaznaczył szef organizacji ekologicznej Natural England, Tony Juniper, szczyt różnorodności biologicznej ONZ jest „najlepszą i ostatnią szansą na powstrzymanie i odwrócenie upadku przyrody”. - Kraje, które pojawiają się na szczycie muszą się zjednoczyć i uzgodnić ambitny plan w tym zakresie. Tu nie chodzi tylko o ratowanie rzadkich gatunków. Chodzi o utrzymanie sieci życia, od której ostatecznie zależy ludzkość – w zakresie żywności, wody, zdrowia i regulacji klimatu - powiedział.
Jednym z głównych celów szczytu jest dojście do porozumienia w sprawie poparcia konkretnych i wiążących celów ochrony co najmniej 30 proc. lądów i oceanów do 2030 roku. Delegaci będą także dyskutować na temat przywrócenia zdegradowanych ekosystemów.
Czytaj więcej
- Nasza planeta w dalszym ciągu znajduje się na izbie przyjęć. Musimy natychmiast drastycznie zredukować emisje i jest to problem, którego ten COP nie rozwiązał - powiedział sekretarz generalny ONZ, mówiąc o szczycie klimatycznym w Szarm el-Szejk w Egipcie.
Kolejny szczyt, kolejny zawód?
Po konferencji klimatycznej ONZ COP27, która zakończyła się niedawno w Szarm el-Szejk, eksperci obawiają się, że COP15 może nie przynieść oczekiwanych efektów. Zarówno organizacje ekologiczne, jak i władze Unii Europejskiej oraz Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ) nie kryły bowiem rozczarowania ustaleniami w Egipcie. - Musimy pamiętać, że kryzys klimatyczny i kryzys różnorodności biologicznej to kryzysy definiujące nasze czasy. Możemy nie mieć wkrótce planety, na której będziemy żyć - podkreślała w Egipcie dr Fernanda Carvalho, szefowa polityki klimatycznej w WWF.