Konferencja klimatyczna ONZ przyjęła w niedzielę rano deklarację końcową wzywającą do “szybkiej” redukcji emisji gazów cieplarnianych i potwierdzającą cel ograniczenia globalnego ocieplenia do 1,5 stopnia Celsjusza. Zarówno organizacje ekologiczne, jak i władze Unii Europejskiej oraz Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ) nie kryły rozczarowania ustaleniami podczas szczytu COP27 w Szarm el-Szejk w Egipcie.
Jak podkreślił sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres, „rozmowy dotyczące drastycznej redukcji emisji CO2, które potrzebne są do walki z globalnym ociepleniem, nie powiodły się”. - Nasza planeta w dalszym ciągu znajduje się w izbie przyjęć. Musimy natychmiast drastycznie zredukować emisje i jest to problem, którego ten COP nie rozwiązał - zaznaczył.
Wcześniej podczas COP27 Guterres mówił także między innymi, że "ludzkość jest obecnie na drodze do piekła klimatycznego". - Państwa obecne na szczycie COP27 stoją przed poważnym wyborem: albo będą współpracować, aby ograniczyć emisje szkodliwych gazów do atmosfery, albo skażą przyszłe pokolenia na katastrofę klimatyczną - grzmiał.
Czytaj więcej
Ludzkość jest obecnie na drodze do piekła klimatycznego. Albo będziemy współpracować ws. zmian klimatu, albo zginiemy - uważa sekretarz generalny ONZ.
W podobnym tonie wypowiedział się także wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans. - Ta dekada to decydujący czas. Deklaracja, którą mamy przed sobą, nie jest wystarczającym krokiem naprzód dla naszej planety. Nie wywiązaliśmy się z naszych zadań, mających na celu zminimalizowanie straty i szkody. Powinniśmy byli zrobić znacznie więcej - podkreślił.