Materiał powstał we współpracy z Orlen
Stąd najlepiej śledzić plany i prace legislacyjne oraz prowadzić dialog z interesariuszami, w tym z Komisją oraz Parlamentem Europejskim. Celem rozmów jest wzajemne zrozumienie tworzonych ram regulacyjnych oraz nakreślenie wpływu legislacji na funkcjonowanie gospodarek i poszczególnych branż. Biznes na bieżąco monitoruje przepisy, pozostając w kontakcie z przedstawicielami unijnych instytucji od najwcześniejszych etapów prac nad danymi rozwiązaniami.
Ocena na miejscu
Także ORLEN monitoruje procesy legislacyjne oraz ocenia wpływ proponowanych regulacji na funkcjonowanie spółek w Grupie Kapitałowej. Działa zarówno w pojedynkę, jak i – poprzez stowarzyszenia branżowe – z przedstawicielami innych firm. Ich reprezentanci wspólnie oceniają skutki przyjęcia proponowanych rozwiązań. – Oceniamy, co jest możliwe do zrealizowania i pod jakimi warunkami, a co nie. Zarówno pod kątem dostępnych rozwiązań technologicznych i surowców, jak również dostępności kapitału – tłumaczy Aneta Wilmańska, dyrektorka przedstawicielstwa ORLEN w Brukseli.
Nie jest łatwo kontrolować wszystkie procesy z uwagi na ich mnogość. Trzeba przebić się przez tysiące stron legislacji, śledzić na bieżąco prace toczące się jednocześnie na różnych poziomach decyzyjnych i w różnych instytucjach. Gra idzie jednak o wysoką stawkę, zwłaszcza jeśli chodzi o polski przemysł. Startuje on z innego poziomu niż spółki z zachodniej Europy. W kraju węgiel wciąż stanowi około 60 proc. miksu energetycznego – to bardzo trudne uwarunkowanie. Transformacja będzie tu szczególnie trudna i kosztowna, a jednocześnie niezwykle pilna. Polska ma do nadrobienia spory dystans. A zmiany nie dotyczą przecież wyłącznie energetyki, ale też przemysłu, transportu, rolnictwa czy budownictwa. Do tego dochodzą kwestie społeczne – koszty transformacji, ale również wyzwania związane z miejscami pracy. Trzeba zaproponować regionom węglowym i ich mieszkańcom bezpieczne przejście przez proces przemian.
Polskie spółki nie dyskutują o zasadności transformacji. Deklarują dążenie do zeroemisyjności, planują i realizują pod tym kątem inwestycje. Jednocześnie postulują większą swobodę w doborze środków prowadzących do dekarbonizacji. Jako argument podają większą efektywność kosztową, sprawniejsze przeprowadzenie procesu, mniejsze ryzyko niepowodzeń. Każdy kraj ma inną specyfikę oraz inną dostępność miksu energetycznego i technologii. Dokładają starań, by ich głos był słyszany na forum unijnym, a argumenty brane pod uwagę przy pracach legislacyjnych.
Konkurencyjność na szali
Niedawno szerokim echem odbił się na rynkach raport Mario Draghiego, byłego szefa Europejskiego Banku Centralnego. Dokument liczy prawie 400 stron i odnosi się do różnych sektorów unijnej gospodarki. Zawiera wskazania, co należy zrobić, by poprawić funkcjonowanie każdego z nich. Autor ostrzegł przed „powolną agonią” unijnej gospodarki. Zauważył, że luka inwestycyjna między Stanami Zjednoczonymi i Chinami a Unią Europejską coraz bardziej się pogłębia – na niekorzyść tej ostatniej. Wezwał do pilnej zmiany podejścia do polityki gospodarczej Unii Europejskiej. W przeciwnym razie europejski przemysł upadnie, a przedsiębiorcy przeniosą produkcję poza Stary Kontynent. Draghi oszacował, że aby europejska gospodarka odzyskała konkurencyjność, potrzeba nawet 800 mld euro rocznie.
Obawy Draghiego podzielają przedstawiciele firm przemysłowych. Legislatorzy nie powinni pozostać obojętni na taką diagnozę. Unijne prawo musi uwzględniać sytuację biznesu i przeprowadzić zmiany w taki sposób, aby tworzyć korzystne warunki do inwestowania na rynku unijnym.
Dobrze przeprowadzony proces transformacji jest jednym z głównych czynników, od których zależy przyszła konkurencyjność europejskich gospodarek. Jeśli cały system zostanie sprawnie przestawiony na nowe tory, pozostanie konkurencyjny, wykazując jednocześnie dbałość o środowisko naturalne i przeciwdziałając zmianom klimatycznym. Zachowane zostaną miejsca pracy, rozwijać się będą technologie, zapewniony będzie wzrost gospodarczy.
Jeśli jednak dojdzie do dalszego przeregulowania rynków, legislatorzy nie wsłuchają się w głos biznesu, narzucając przedsiębiorcom krótką listę rozwiązań, przy pomocy których będzie się musieli dekarbonizować i nie zapewnią przy tym należytej ochrony wewnętrznego rynku przed napływem towarów spoza Unii, przemysł nie podoła i Europa pozostanie jedynie konsumentem produktów wytwarzanych w innych częściach świata. Ten scenariusz niesie ze sobą bardzo duże ryzyka, począwszy od zależności technologicznej, surowcowej i uzależnienia rynku europejskiego od zewnętrznych dostawców, po poważne skutki ekonomiczne i społeczne.
—morb
Do 2030 roku Orlen zbuduje ponad 100 stacji tankowania wodoru dla transportu indywidualnego, publicznego i cargo
AMBITNE PLANY
ORLEN ogłosił dojście do zeroemisyjności w 2050 roku. Grupa planuje szeroką transformację energetyczną, obejmującą nie tylko energetykę i ciepłownictwo, ale też rafinerię, petrochemię i transport.
Firma inwestuje w morską energetykę wiatrową. Wraz z kanadyjską spółką Northland Power buduje farmę Baltic Power o mocy 1,2 GW, co zapewni pokrycie ok. 3 proc. całego krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną. Prąd powinien z niej popłynąć już w 2026 roku. Niezależnie od tego koncern będzie realizować kolejne projekty na Bałtyku. Firma rozwija też odnawialne źródła energii na lądzie, inwestując w farmy fotowoltaiczne i wiatraki lądowe. Zgodnie ze strategią ORLEN do końca bieżącej dekady chce osiągnąć 9 GW mocy zainstalowanych w OZE. Spółka zamierza również inwestować w biogazownie.
Jako jedna z największych firm w regionie buduje strategię wodorową, bazując na całym łańcuchu wartości gospodarki wodorowej, od produkcji, poprzez dystrybucję, po magazynowanie odnawialnego wodoru i zastosowanie go w przemyśle. Grupa rozwija infrastrukturę związaną z paliwami wodorowymi. Do 2030 r. zbuduje ponad 100 stacji tankowania wodoru dla transportu indywidualnego, publicznego i cargo.
Niezależnie od tego wspiera rozwój elektromobilności, budując punkty ładowania pojazdów elektrycznych. Do końca tej dekady ma powstać 10 tys. punktów ładowania samochodów elektrycznych w Europie Środkowej, z czego połowa przypadnie na rynek polski.
Gaz jako paliwo przejściowe transformacji będzie wspierał dekarbonizację w ORLEN. Grupa w sporej części bazować będzie na surowcu z własnych złóż. Firma prowadzi własne wydobycie w Polsce, Norwegii, Kanadzie i Pakistanie.
Elektrownie gazowe CCGT w krótkim terminie zastąpią najstarsze, najbardziej emisyjne i najmniej efektywne elektrownie i elektrociepłownie węglowe, a w dłuższej perspektywie będzie stabilizować pracę systemu opartego na OZE. Do 2030 roku ORLEN będzie posiadał ok. 4 GW mocy zainstalowanej w CCGT.
Gwarantem stabilnych dostaw energii będą też w przyszłości inwestycje w technologię SMR, czyli małych reaktorów jądrowych.
Materiał powstał we współpracy z Orlen