Tegoroczny szczyt klimatyczny COP28 w Dubaju będzie rekordowy, choć to rekord niezbyt chlubny. Eksperci oceniają, że tegoroczna konferencja zanotuje najwyższy poziom emisji spośród wszystkich organizowanych dotąd szczytów klimatycznych. To efekt rekordowej frekwencji. Szacuje się, że w tym roku do Dubaju zjechało ok. 400 tysięcy gości mimo że autorzy zaleceń dotyczących zrównoważonej polityki po poprzednim szczycie w Egipcie wskazywali na konieczność zmniejszenia liczby akredytacji.
Szczyt klimatyczny z najwyższym śladem węglowym w historii
Pierwsze edycje konferencji klimatycznej ONZ gromadziły ok. 5000 osób, jednak z biegiem lat ich popularność coraz bardziej rosła. Na Cop26 w Glasgow przybyło ponad 38 tys. osób, a w ubiegłym roku w Egipcie niemal 50 tysięcy.
Ocenia się, że w tym roku na COP28 do Dubaju pojawi się nawet 400 tysięcy uczestników, w tym niemal 100 tysięcy oficjalnych delegatów z dostępem do chronionej przez bezpieczeństwo wewnętrznej „niebieskiej strefy” dla akredytowanych osobistości rządowych i firm.
Choć rosnące zainteresowanie szczytem klimatycznym powinno cieszyć, to tak wysoka frekwencja wiąże się m.in. ze zwiększonymi emisjami CO2. Tymczasem jej głównym założeniem jest wspólne wypracowanie przez światowe rządy polityki ograniczania szkodliwego wpływu na środowisko.
Na tegorocznej konferencji pojawiło się wielu światowych przywódców, takich jak król Karol III, wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Kamala Harris czy prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva. I choć międzynarodowe lotnisko w Dubaju jest jednym z najlepiej połączonych portów lotniczych na świecie, raczej niewielu polityków skorzystało z lotów komercyjnych, wybierając najczęściej prywatne odrzutowce. Brytyjski premier Rishi Sunak potwierdził, że podróż na COP28 odbędzie swoim prywatnym odrzutowcem w towarzystwie króla Karola III i ministra spraw zagranicznych Davida Camerona, przekonując jednak, że do napędu wykorzystano zrównoważone paliwo lotnicze (SAF).