Rola nowego prezydenta USA w walce z globalnym ociepleniem

Listopadowe wybory prezydenckie to wydarzenie ważne nie tylko dla Stanów Zjednoczonych. Ich wynik ma ogromne znaczenie także dla globalnych celów klimatycznych i powstrzymania realizacji najgorszych scenariuszy kryzysu klimatycznego.

Publikacja: 01.08.2024 00:40

Stany Zjednoczone osiągnęły w ubiegłym roku historyczny rekord w produkcji ropy naftowej, wytwarzają

Stany Zjednoczone osiągnęły w ubiegłym roku historyczny rekord w produkcji ropy naftowej, wytwarzając 12,9 milionów baryłek dziennie

Foto: Frederic J. BROWN / AFP

W czerwcu sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres na platformie X apelował o podjęcie pilnych działań w zakresie walki z kryzysem klimatycznym. Szef ONZ podkreślił, że kolejne 18 miesięcy będzie kluczowe w walce o utrzymanie wzrostu globalnej temperatury na poziomie 1,5 st. C w stosunku do poziomów przedindustrialnych oraz uniknięciu „najgorszego chaosu klimatycznego”.

Według danych Narodowej Agencji ds. Oceanów i Atmosfery (NOAA) dwutlenek węgla gromadzi się obecnie w atmosferze szybciej niż kiedykolwiek. Stany Zjednoczone są drugim co do wielkości emitentem gazów cieplarnianych na świecie i największym globalnym producentem ropy naftowej, a zatem ich rola w walce o uniknięcie najgorszych scenariuszy katastrofy klimatycznej jest kluczowa. Nadchodzące wybory prezydenckie będą miały ogromny wpływ na to, czy kraj skupi się na rozwiązaniach zmierzających do ograniczenia globalnych emisji gazów cieplarnianych, czy pogrzebie szanse na osiągnięcie przez świat celów klimatycznych porozumienia paryskiego.

Podważanie konsensusu

Donald Trump od lat podważał naukowy konsensus dotyczący wpływu działalności człowieka na wzrost globalnej temperatury. Swoją prezydenturę w 2017 roku rozpoczął od wycofania się z porozumienia paryskiego, nazywając je „drakońskim” porozumieniem, które narzuca amerykańskim przedsiębiorcom niekorzystne dla nich cele. Następnie nakazał Agencji Ochrony Środowiska odejście od Clean Power Plan, polityki wprowadzonej za czasów prezydentury Baracka Obamy, mającej doprowadzić do redukcji emisji z produkcji energii elektrycznej do 2030 roku o 32 proc. w stosunku do poziomów z roku 2005. Doprowadził również do wycofania licznych przepisów mających na celu redukcję emisji metanu, wyjątkowo silnego gazu cieplarnianego. Firma Rhodium Group obliczyła, że zmiany dokonane przez administrację Trumpa doprowadziłyby do 2035 roku do wygenerowania dodatkowego 1,8 mld ton emisji ekwiwalentu CO2.

Think tank Carbon Brief przeprowadził kilka miesięcy temu analizę, w której porównał możliwe konsekwencje klimatyczne wygranej Donalda Trumpa oraz Joe Bidena. Jak się okazało, wygrana Trumpa doprowadziłaby do wyprodukowania przez Stany Zjednoczone do końca dekady o 4 mln ton emisji gazów cieplarnianych więcej, niż gdyby wygrał jego oponent. To tyle, ile rocznie generuje Unia Europejska oraz Japonia i przyczyniłoby się to do globalnych szkód klimatycznych przekraczających 900 mld dolarów. Oznacza to, że druga kadencja Trumpa przekreśliłaby wszystkie osiągnięcia w zakresie rozwoju czystych technologii na całym świecie w ciągu ostatnich pięciu lat.

W rozmowie z dziennikarką „The Guardian” obawy o konsekwencje wygranej Trumpa wyraziła też Patricia Espinosa, która pełniła funkcję najwyższego urzędnika ONZ ds. klimatu w latach 2016–2022. Podkreśliła, że regres polityki klimatycznej Stanów Zjednoczonych miałby fatalny wpływ nie tylko na przyszłość kraju, ale też reszty świata. Zaapelowała też o to, by inne kraje konsekwentnie realizowały swoje polityki klimatyczne, nawet jeśli wygra Trump, przyznała jednak, że brak wysiłku Stanów Zjednoczonych byłby ogromnym utrudnieniem w walce z pogłębiającym się kryzysem klimatycznym.

Donald Trump nie ukrywa, że planuje realizować politykę przyjazną gigantom naftowym, a jako swojego wiceprezydenta wskazał senatora J.D. Vance’a, wspieranego przez branżę paliw kopalnych. Korzystne dla nich zmiany w prawie zaoferował w zamiast za wsparcie finansowe jego kampanii. Nie jest też tajemnicą, że w razie objęcia urzędu prezydenta Trump ponownie wycofa Stany Zjednoczone z porozumienia paryskiego, co potwierdziła rzeczniczka prasowa jego kampanii Karoline Leavitt. Co więcej, niewykluczone, że spróbowałby również wycofać się z ramowej konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu (UNFCCC). Byli urzędnicy administracji Trumpa stworzyli również Project 2025, będący zarysem przyszłej polityki prezydenta. Wśród jej założeń znajduje się m.in. uchylenie zmian wprowadzonych przez administrację Joe Bidena w zakresie wspierania rozwoju czystej energii.

Ambitne zapowiedzi

Jak ocenia think tank Center for American Progress, Joe Biden podjął więcej ambitnych działań w walce o klimat niż którykolwiek z jego poprzedników. Wprowadzenie w 2022 roku ustawy o redukcji inflacji (Inflation Reduction Act) zapewniło fundusze w wysokości 369 miliardów dolarów w postaci ulg podatkowych i wydatków na programy energii odnawialnej, w tym ulg podatkowych na pojazdy elektryczne. Do 2030 roku w ramach IRA powstanie ponad 1,5 miliona miejsc pracy w sektorze produkcji czystej energii, a gospodarka uzyska dodatkowe 250 miliardów dolarów.

Według ekspertów ustawa o redukcji inflacji może podwoić tempo postępu klimatycznego kraju i ograniczyć emisję dwutlenku węgla w kraju o 43–48 proc. do 2035 roku w porównaniu z poziomami z roku 2005. To mniej niż amerykański cel klimatyczny, jednak z połączeniu z innymi działaniami na rzecz klimatu z pewnością wzmacnia szanse kraju na wywiązanie się ze swoich zobowiązań.

Jednak mimo że w czasie swojej kampanii w 2019 roku Biden obiecał swoim wyborcom, że zakończy korzystanie z paliw kopalnych, to pod jego rządami Stany Zjednoczone osiągnęły historyczny rekord w produkcji ropy naftowej, wytwarzając w ubiegłym roku 12,9 milionów baryłek dziennie.

Zaangażowana prokurator

Bardziej konsekwentna w realizacji ambitnej polityki klimatycznej może być Kamala Harris, której kariera pełna jest epizodów potwierdzających jej zaangażowanie w walkę o środowisko. Jeszcze jako prokurator okręgowy w San Francisco Harris utworzyła pierwszą w stanie jednostkę ds. przestępstw środowiskowych. W 2005 roku twierdziła, że „przestępstwa przeciwko środowisku są przestępstwami przeciwko społecznościom”. W 2011 roku jako prokurator generalny stanu Kalifornia wniosła pozew przeciwko terminalom cargo w portach Los Angeles i Long Beach za zanieczyszczanie pobliskich społeczności spalinami silników Diesla. W wyniku procesu terminale zostały zobowiązane do ochrony lokalnych społeczności. Harris konsekwentnie wspiera społeczności również jako wiceprezydentka – w tym roku ogłosiła przeznaczenie 20 mld dolarów na tzw. zielone banki, z których będzie można pożyczyć pieniądze na inwestycje w modernizację w zakresie efektywności energetycznej.

Swoje poparcie dla Kamali Harris zadeklarowała niedawno koalicja grup zajmujących się ochroną klimatu i środowiska: 350 Action, Center for Biological Diversity Action Fund, Clean Water Action, Climate Hawks Vote, Food and Water Action i Friends of the Earth Action. Organizacje te nie zdecydowały się wcześniej na wyrażenie poparcia dla Joe Bidena. Przypomniały za to, że Harris oprócz bycia „częścią administracji, która zainwestowała w energię odnawialną poprzez historyczną ustawę o redukcji inflacji”, jednocześnie „ma historię walki z Big Oil i orędowania za sprawiedliwością środowiskową”. Prezes i dyrektor generalny Clean Water Action Jeff Carter stwierdził, że Harris jest „zauważalną liderką w udanej pracy administracji Bidena na rzecz rozwiązania problemu niesprawiedliwości środowiskowej, rozwiązania kryzysu klimatycznego, pociągnięcia trucicieli do odpowiedzialności, zmniejszenia zanieczyszczenia wody i zapewnienia czystej wody pitnej dla wszystkich”, a jej działalność „naprawdę zmieniła życie ludzi”.

Priorytety wyborców

Jak wynika z raportu opublikowanego przez Yale Program on Climate Change Communication i Center for Climate Change Communication na George Mason University, 62 proc. zarejestrowanych wyborców popiera kandydatów, którzy zobowiązują się do podjęcia działań na rzecz klimatu. Oznacza to, że pogłębiający się kryzys klimatyczny leży na sercu nie tylko wyborcom Partii Demokratycznej, ale też Partii Republikańskiej. Niemal 40 proc. wyborców potwierdziło też, że stanowisko kandydata na prezydenta w sprawie globalnego ocieplenia będzie „bardzo ważne”.

Jednak wśród priorytetów Amerykanów znacznie wyżej plasują się kwestie gospodarki oraz inflacji. Według sondażu Gallupa przeprowadzonego w maju, jedynie 2 proc. Amerykanów potwierdziło, że zmiana klimatu stanowi największy problem w kraju, tuż za problemami gospodarczymi (36 proc.), niewydolnym rządem (21 proc.) i imigracją (17 proc.).

Stany Zjednoczone bez wątpienia coraz bardziej odczuwają skutki pogłębiającego się kryzysu klimatycznego, co potwierdza opublikowana niedawno Piąta Narodowa Ocena Klimatu (NCA5).

Jak wynika z raportu, konieczne jest szybkie ograniczenie emisji gazów cieplarnianych i przyspieszenie adaptacji do zmian klimatu, aby chronić zdrowie i życie mieszkańców kraju, a także zapobiec szkodom materialnym. Choć wysiłki w kraju na rzecz dostosowania się do zmian klimatu i redukcji emisji gazów cieplarnianych wzrosły od czasu ostatniej Narodowej Oceny Klimatu w 2018 roku, a emisje kraju spadły od osiągnięcia szczytu w 2007 roku, bez dalszych ambitnych działań sytuacja będzie się pogarszać.

W czerwcu sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres na platformie X apelował o podjęcie pilnych działań w zakresie walki z kryzysem klimatycznym. Szef ONZ podkreślił, że kolejne 18 miesięcy będzie kluczowe w walce o utrzymanie wzrostu globalnej temperatury na poziomie 1,5 st. C w stosunku do poziomów przedindustrialnych oraz uniknięciu „najgorszego chaosu klimatycznego”.

Według danych Narodowej Agencji ds. Oceanów i Atmosfery (NOAA) dwutlenek węgla gromadzi się obecnie w atmosferze szybciej niż kiedykolwiek. Stany Zjednoczone są drugim co do wielkości emitentem gazów cieplarnianych na świecie i największym globalnym producentem ropy naftowej, a zatem ich rola w walce o uniknięcie najgorszych scenariuszy katastrofy klimatycznej jest kluczowa. Nadchodzące wybory prezydenckie będą miały ogromny wpływ na to, czy kraj skupi się na rozwiązaniach zmierzających do ograniczenia globalnych emisji gazów cieplarnianych, czy pogrzebie szanse na osiągnięcie przez świat celów klimatycznych porozumienia paryskiego.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Walka o klimat
Energetycznych wyspiarzy będzie przybywać
Walka o klimat
Sankcje na LPG z Rosji jeszcze w tym roku
Walka o klimat
Wiatr w żaglach wielkiej energetyki
Walka o klimat
Bezpiecznik ekosystemu OZE
Walka o klimat
Tylko zielona chemia ma przyszłość