Reklama

Szczyt klimatyczny COP30. Ekspertka: Chiny stają się głównym rozgrywającym

W negocjacjach klimatycznych Chiny nie mają dziś realnej przeciwwagi, ani ze strony USA, ani ze strony UE – mówi Katarzyna Snyder, ekspertka ds. globalnej polityki klimatycznej w Instytucie Zielonej Gospodarki, komentując przygotowania do tegorocznego szczytu klimatycznego COP30 w brazylijskim Belém.

Publikacja: 03.10.2025 13:32

Podczas wrześniowej sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ prezydent USA Donald Trump powiedział, że „zmian

Podczas wrześniowej sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ prezydent USA Donald Trump powiedział, że „zmiany klimatu to największe oszustwo, jakie kiedykolwiek wymyślono”

Foto: REUTERS/Jeenah Moon

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Na jakie aspekty kładzie nacisk tegoroczny szczyt klimatyczny COP 30?
  • Jaką rolę odgrywają Chiny w negocjacjach klimatycznych?
  • Jaka jest obecna pozycja Unii Europejskiej jako potencjalnego lidera klimatycznego?
  • Jakie kwestie są istotne w kontekście celu klimatycznego Unii Europejskiej na 2040 rok?

Do COP 30 zostało niewiele ponad miesiąc. Wiemy, że raczej nie weźmie w nim udziału drugi największy emitent na świecie – Stany Zjednoczone. Podejście obecnej administracji do kwestii klimatu dość trafnie oddaje fakt, że podczas wrześniowej sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku prezydent Trump stwierdził, że „zmiany klimatu to największe oszustwo, jakie kiedykolwiek wymyślono”. Czy należy się spodziewać, że podejście USA ochłodzi ambicje klimatyczne innych krajów?

Przygotowując plany klimatyczne, kraje kierują się przede wszystkim własnymi uwarunkowaniami i kalkulacją opłacalności transformacji. A ta coraz częściej okazuje się korzystna – czysta energia i zielona gospodarka stają się coraz bardziej konkurencyjne wobec paliw kopalnych. Dlatego można się spodziewać, że większość państw złoży swoje plany.

Ich treść zależy jednak nie od deklaracji Donalda Trumpa w Nowym Jorku, lecz głównie od możliwości, wyzwań i interesów poszczególnych krajów. Faktem jest, że Trump aktywnie próbuje wpływać na te decyzje. Jego agenda antyklimatyczna wykracza już poza politykę wewnętrzną – w ONZ zachęcał państwa do bojkotu zielonej transformacji, twierdząc, że każdy, kto wybierze drogę ochrony klimatu, zostanie „nabity w butelkę”. Możliwe, że takie stanowisko wynika z interesów amerykańskiego przemysłu paliwowego.

Z kolei chiński przywódca, promujący globalny eksport czystych technologii, wzywał do przeciwnego podejścia. Ostatecznie jednak każdy kraj będzie patrzył na własny interes, a to zdeterminuje ambicję i skalę jego planów klimatycznych.

Reklama
Reklama
Katarzyna Snyder.

Katarzyna Snyder.

Foto: mat. pras.

Ubiegłoroczny COP 29 w Baku został nazwany „finansowym”, bo rozmowy koncentrowały się wokół wsparcia dla krajów najbardziej narażonych na skutki kryzysu klimatycznego. Tegoroczna Konferencja Stron ma być „blisko natury”, między innymi ze względu na lokalizację nieopodal Puszczy Amazońskiej. Czy po negocjacjach w Belém możemy spodziewać się ustaleń dotyczących ochrony przyrody? Na co zostanie w tym roku położony nacisk w rozmowach?

Zeszłoroczny COP w Baku określano mianem „finansowego”, bo kluczowym tematem był nowy cel klimatyczny w zakresie finansowania. Tegoroczna agenda jest jednak skromna – brakuje w niej kwestii, na których brazylijska prezydencja mogłaby budować markę konferencji. Głównym punktem są krajowe plany klimatyczne (NDC), które mają charakter prezentacyjny, a nie negocjacyjny.

Dlatego Brazylia postanowiła oprzeć swój COP na hasłach globalnej współpracy, ochrony przyrody, praw ludów tubylczych i implementacji dotychczasowych uzgodnień. Z punktu widzenia interesów twardych prezydent Lula da Silva zabiega o rozwiązania nagradzające takie kraje jak Brazylia za ochronę lasów tropikalnych. Stąd, jak sądzę, wziął się wybór polityczny umieszczenia tego COP-u w Belém w Amazonii.

Dodatkowym kontekstem jest rocznica Konwencji z Rio de Janeiro, gdzie również Brazylia pełniła rolę gospodarza. To symboliczny moment, by kraj ten przewodził COP 30 i próbował wzmocnić proces klimatyczny, osłabiony w ostatnich latach m.in. przez postawę Stanów Zjednoczonych.

Czytaj więcej

Ganges wysycha. Eksperci: Tak źle nie było od 1300 lat
Reklama
Reklama

Jak wygląda sytuacja z krajowymi planami klimatycznymi, czyli NDC? Pierwszego terminu, który upłynął w lutym, dotrzymało jedynie 13 ze 195 krajów, do wrześniowego szczytu w Nowym Jorku ta liczba wzrosła zaledwie do 50. Widać, że kraje opóźniają przedstawienie swoich planów – czy jest szansa, że zmobilizują się do listopadowego szczytu klimatycznego?

Funkcjonujemy dziś w bardzo trudnej rzeczywistości geopolitycznej, w której klimat, choć wciąż obecny na radarze, nie jest już priorytetem numer jeden w polityce wewnętrznej i zagranicznej wielu państw, tak jak miało to miejsce dekadę temu. Liderzy małych i średnich krajów chcieli też najpierw zobaczyć, w jakim kierunku i jak daleko posuną się główni, zarówno obecni, jak i historyczni emitenci – przede wszystkim Chiny i Unia Europejska.

Ponadto Szczyt Klimatyczny Sekretarza Generalnego ONZ jest naturalnym i atrakcyjnym forum dla najwyższego szczebla politycznego do składania deklaracji. Według ONZ, do 25 września 2025 r. ponad 100 państw zaktualizowało już swoje NDC na COP 30. Teraz wszyscy czekają na Unię Europejską, bo to jej stanowisko w dużej mierze przesądzi o tempie dalszych rozmów.

Podsumowując, spodziewam się, że wszystkie strony Porozumienia Paryskiego zmobilizują się i przedstawią swoje plany klimatyczne najpóźniej do COP 30. To, co faktycznie znajdzie się w tych dokumentach, zależy od wewnętrznej dynamiki politycznej w poszczególnych krajach czy w blokach regionalnych, takich jak Unia Europejska.

Czytaj więcej

Xi Jinping rzuca wyzwanie Trumpowi. Nowa deklaracja w sprawie redukcji emisji

Ze Stanami Zjednoczonymi, które całkowicie odżegnują się od ambitnych działań na rzecz klimatu, po tytuł globalnego lidera klimatycznego coraz śmielej sięgają Chiny. Mają szansę odegrać znaczącą rolę podczas negocjacji w Belém?

Reklama
Reklama

W negocjacjach klimatycznych Chiny nie mają dziś realnej przeciwwagi – ani ze strony USA, ani ze strony UE. Europa tradycyjnie jest mało asertywna, a gdy już próbuje być bardziej stanowcza, szybko padają zarzuty, że jej ambicje są zbyt małe. W ogóle Unia raczej unika konfliktu w tych rozmowach.

Chinom natomiast bardzo zależy na utrzymaniu reżimu Porozumienia Paryskiego, bo przestawiły swoją gospodarkę i eksport na technologie kluczowe dla transformacji. Są po prostu na czele wyścigu i chcą, by inne kraje również inwestowały w czyste technologie i kupowały chińskie produkty.

Dlatego – trochę bez większego wysiłku – to właśnie Chiny stają się liderem i głównym rozgrywającym negocjacji. To, co powiedzą, zrobią i jak zmotywują różne grupy, realnie wpłynie na przebieg i wynik rozmów. W mojej ocenie to dziś najważniejszy gracz w klimatycznej układance. Tymczasem Unia Europejska w tym momencie jest skupiona na sobie i – zresztą słusznie – próbuje zadbać o własny interes. To odwraca jej uwagę i możliwości wywierania wpływu na partnerów międzynarodowych na arenie globalnej.

Jak należy ocenić wysiłki klimatyczne Unii Europejskiej, która również aspiruje do miana globalnego lidera klimatycznego, ale nie przedłożyła jeszcze swojego NDC, a jedynie się do niego zobowiązała poprzez oświadczenie zatwierdzone przez Radę Unii Europejskiej?

Oświadczenie, z którym UE przyjechała do Nowego Jorku, było właściwie ostatnią deską ratunku – tylko po to, żeby cokolwiek powiedzieć z trybuny ONZ. W praktyce nie znaczy nic: można je czytać i tak, i tak. Prawdziwe decyzje zapadną dopiero w październiku na Radzie Europejskiej i potem na Radzie ENVI. Dopiero wtedy będzie jasne, z jakim mandatem UE pojedzie do Belém.

Reklama
Reklama

Unia zawsze chciała być liderem, ale dziś musi przede wszystkim poukładać się wewnętrznie. I to nie jest powód do wstydu – trudne rozmowy o tym, jak osiągnąć własne cele, są potrzebne. Natomiast rzeczywiście jest powodem do wstydu to, że UE szeroko i głośno zapowiadała, że będzie gotowa, a nie jest. Czasami warto być ambitnym, ale też mierzyć swoje siły na zamiary. Jestem pewna jednak, że europejskie NDC zostanie złożone do czasu COP 30.

Z czego wynika opieszałość Unii, która ma przecież ambicję sprawić, że Europa stanie się pierwszym neutralnym klimatycznie kontynentem na świecie?

Państwa członkowskie UE różnią się w podejściu do tego, jak szybko i na jakich zasadach Unia ma dojść do neutralności klimatycznej w 2050 r. Sam cel pozostaje aktualny, a Europa zmierza w tym kierunku. Komisja Europejska, proponując 40 proc. redukcji emisji do 2040 r., chciała przyspieszyć proces, ale spotkała się z silnym oporem.

Nowe NDC nie musi być powiązane z celem na 2040 r. – można je wyprowadzić z trajektorii na 2050 r., co oznaczałoby redukcję ok. 66 proc. Kraje najbardziej ambitne klimatycznie chciały jednak powiązać NDC z liczbą 90 proc., a więc celować w 72 proc. redukcji do 2035 r. To jednak oznacza konkretne konsekwencje: miejsca pracy, regulacje, ocenę skutków społecznych i dobór narzędzi. Dlatego wiele państw członkowskich, zwłaszcza Polska, Włochy, Francja i w końcu Niemcy, nie było gotowych poprzeć deklaracji 90 proc. bez jasnych szczegółów, jak taki cel miałby zostać zrealizowany.

W lipcu Komisja Europejska zaproponowała cel klimatyczny na 2040 r., zakładający redukcję emisji o 90 proc. w stosunku do poziomów z 1990 r. Głosowanie nad nim zostało jednak zablokowane przez kilka krajów, w tym Polskę. Co dalej z unijnym celem?

Reklama
Reklama

Decyzja w sprawie celu klimatycznego na 2040 r. jeszcze przed nami. 28 października zajmie się nim Rada Europejska, a następnie ministrowie środowiska przyjmą unijne NDC i mandat negocjacyjny na COP 30. Co ważne, w samej Unii nie ma dziś żadnych wątpliwości co do kursu na neutralność klimatyczną w 2050 r. – to jest wytyczona droga i ona się nie zmieni.

Dyskusja wokół 2040 r. jest bardziej złożona. Nie chodzi tylko o to, czy cel wyniesie 80 czy 90 proc., ale przede wszystkim o sposób jego realizacji: jak sfinansować transformację, które branże i sektory powinny być priorytetem, jakimi narzędziami i mechanizmami to osiągniemy.

Ambitny cel, taki jak 90 proc. redukcji, byłby dobrym sygnałem na zewnątrz, ale jeśli nie przygotujemy się do jego wdrożenia, ryzykujemy, że Unia straci wiarygodność. Dlatego dziś kluczowe jest, by, obojętnie od ostatecznej liczby, dobrze przygotować gospodarkę do tej zmiany.

Dla Polski oznacza to jedno: musimy mieć strategię dla czystego przemysłu, plan dekarbonizacji kolejnych kluczowych sektorów i zagwarantowane finansowanie. Najgorszym scenariuszem byłoby blokowanie transformacji i dryfowanie bez jasno wytyczonych celów na 2040 r.

Jak ocenia pani rolę Polski w czasie COP 30? Czy jest szansa na jej aktywny udział w negocjacjach?

Reklama
Reklama

Z tego, co wiem, ze względu na koszty i trudności logistyczne związane z organizacją COP-u w Belém, polska delegacja będzie raczej nieliczna. Tradycyjnie jednak – i mówię to bez ironii – Polska pozytywnie dołoży się do prac UE na miejscu. Nasi przedstawiciele są częścią unijnego zespołu negocjacyjnego, który zabiera głos w imieniu całej Unii. Na pewno będziemy zachęcać Unię Europejską do większej asertywności i twardego stawiania spraw, zwłaszcza gdy europejskie interesy znajdą się pod presją.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Na jakie aspekty kładzie nacisk tegoroczny szczyt klimatyczny COP 30?
  • Jaką rolę odgrywają Chiny w negocjacjach klimatycznych?
  • Jaka jest obecna pozycja Unii Europejskiej jako potencjalnego lidera klimatycznego?
  • Jakie kwestie są istotne w kontekście celu klimatycznego Unii Europejskiej na 2040 rok?
Pozostało jeszcze 98% artykułu

Do COP 30 zostało niewiele ponad miesiąc. Wiemy, że raczej nie weźmie w nim udziału drugi największy emitent na świecie – Stany Zjednoczone. Podejście obecnej administracji do kwestii klimatu dość trafnie oddaje fakt, że podczas wrześniowej sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku prezydent Trump stwierdził, że „zmiany klimatu to największe oszustwo, jakie kiedykolwiek wymyślono”. Czy należy się spodziewać, że podejście USA ochłodzi ambicje klimatyczne innych krajów?

Pozostało jeszcze 96% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Szczyt klimatyczny
Koniec szczytu klimatycznego w Baku. „Gorzkie rozczarowanie” i spory o pieniądze
Szczyt klimatyczny
Koniec szczytu klimatycznego. „Parodia sprawiedliwości” czy początek nowej ery?
Szczyt klimatyczny
COP29: Arabia Saudyjska blokuje odejście od paliw kopalnych
Szczyt klimatyczny
COP29. Coraz bliżej mety, a konkretów wciąż brak
Szczyt klimatyczny
COP29: sportowcy alarmują, że kryzys klimatyczny niszczy sport
Reklama
Reklama