Rok 2024 został uznany przez naukowców za najcieplejszy w historii pomiarów na świecie oraz pierwszy rok kalendarzowy, w którym odnotowano wzrost temperatury o 1,5 stopnia Celsjusza w stosunku do poziomów przedindustrialnych. Nie oznacza to jeszcze, że cele określone w porozumieniu paryskim są już definitywnie nieosiągalne, ale należy uznać, że czasu na działanie jest coraz mniej. To zaś znaczy, że tegoroczna Konferencja Stron COP30, która odbędzie się w brazylijskim Belem, będzie miała ważną rolę do odegrania, do tego w wyjątkowo niesprzyjającej sytuacji geopolitycznej.
Przewodniczący tegorocznego szczytu w Belem, André Corrêa do Lago, wyraził na początku roku obawy związane z faktem, że prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump ponownie wycofał USA z porozumienia paryskiego. Brazylijski dyplomata podkreślił, że jeden z największych emitentów gazów cieplarnianych na świecie jest „niezbędnym graczem” w walce z kryzysem klimatycznym. Wycofanie się z porozumienia klimatycznego rozważał również prezydent Argentyny, choć na razie nie podjął w tym kierunku żadnych kroków.
COP30: Najważniejsze wyzwania szczytu klimatycznego w Brazylii
Konflikty zbrojne w różnych częściach świata skupiają na sobie uwagę, spychając na dalszy plan konieczność podjęcia zdecydowanych działań na rzecz klimatu. Tymczasem kryzys klimatyczny się pogłębia, a czasu płynie. COP30 powinien spróbować skutecznie zwrócić uwagę na zmiany klimatu, jako problem łączący społeczność międzynarodową ponad podziałami i wymagający wspólnych działań.
Ubiegłoroczny szczyt klimatyczny COP29 w Baku został okrzyknięty „COP-em finansowym”. Nie przyniósł przełomowych uzgodnień, a najbogatsze kraje zgodziły się na minimalne zobowiązanie do płacenia 300 miliardów dolarów rocznie na finansowanie działań klimatycznych na rzecz krajów rozwijających się. Położono też podwaliny pod uruchomienie światowego rynku handlu emisjami CO2.
Czytaj więcej
Bagatelizowane przez długi czas burze piaskowe i pyłowe stały się poważnym zagrożeniem, które wym...