Tegoroczny szczyt klimatyczny COP28 obfitował w kontrowersje. Eksperci i aktywiści podważali czystość intencji gospodarza, czyli Zjednoczonych Emiratów Arabskich, będących czwartym na świecie największym producentem ropy i gazu.
Krytyczne głosy przybrały na sile, gdy na przewodniczącego wydarzenia wybrano Sułtana Ahmeda Al Dżabera, dyrektora generalnego państwowej spółki naftowej Abu Dhabi National Oil Company (ADNOC). Al Jaber przed rozpoczęciem szczytu starał się przekonywać o tym, że jest świadom konieczności przeprowadzenia transformacji energetycznej, która „ograniczy wykorzystanie paliw kopalnych”.
Podczas konferencji wzbudził jednak ogromne kontrowersje twierdząc, że jego zespół „bardzo wierzy i szanuje naukę”, jednak wycofywanie paliw kopalnych nie umożliwi zrównoważonego rozwoju, „chyba że chcemy, by świat wrócił do jaskiń”.
Usiłował też przekonywać, że błękitny amoniak stanowi niskoemisyjne źródło energii, choć według aktualnych badań jego produkcja może wygenerować aż trzykrotnie więcej gazów cieplarnianych niż olej napędowy i dwa i pół razy więcej niż węgiel czy gaz ziemny.
Dziennikarze „Guardiana” ujawnili również, że według dokumentów uzyskanych przez Centre for Climate Reporting, przedstawiciele Zjednoczonych Emiratów Arabskich planowali w trakcie wydarzenia odbyć negocjacje z przedstawicielami 15 krajów, z którymi ADNOC zamierzał podjąć współpracę w zakresie wydobycia ich zasobów ropy i gazu. Mimo jednak szeregu wpadek i kontrowersji, w czasie wydarzenia zapadły decyzje, które można uznać za sukces szczytu.