Decydenci wycofują się z odpowiedzialności za los planety. O ile przed laty, gdy świat na pewien czas przejął się własnym losem i zaczął liczyć wszystkie spustoszenia, jakich ludzkość dokonała w swoim otoczeniu, łatwo było wyjść przed obiektywy i prezentować aurę zbawcy, o tyle dziś – gdy wiemy, że droga do odwrócenia zmian prowadzi przede wszystkim przez wyrzeczenia, a zewsząd otacza nas antyklimatyczna dezinformacja – liderom nie jest na rękę firmowanie swoją twarzą klimatycznych batalii.

„Odpowiedź na zmiany klimatyczne należy do ludzi i ruchów oddolnych” – komentowała jedna z ekspertek. Nawet jeśli tak jest, ludzie muszą – i rzeczywiście: coraz częściej chcą – mieć alternatywy, spośród których mogliby wybierać opcje przyjaźniejsze planecie.

Przeczytaj pozostałe teksty z dorocznej edycji dodatku „Rzeczpospolitej” Walka o klimat: Nadzieja w biznesie

I tu zaczyna się misja biznesu. Przedsiębiorcy nie myślą w kategoriach odległych o rok, dwa czy trzy wyborów, lecz w wieloletniej perspektywie, wiedząc, że już dziś efekty zmian klimatycznych zakłócają funkcjonowanie ich firm, łańcuchy dostaw i wpływają na konsumentów. Choć jedni wciąż upatrują szansy w modelu „kup – używaj – wyrzuć” (a potem – „kup następny”), inni zaczynają już dostrzegać, że schemat ten finalnie wiedzie ku stopniowemu kurczeniu się zasobów, konieczności borykania się z górą odpadów, którą można jedynie spalić, a często tylko zakopać.

Czytaj więcej

Walka o klimat 2025: Jak w Polsce zaczyna się zielona transformacja gospodarki

Analitycy mogliby z powodzeniem wskazać te segmenty rynku, gdzie doskonale widać, że granice wzrostu opartego na ciągłej eksploatacji są blisko: to rzadkie metale i minerały, na których opiera się szereg nowoczesnych rozwiązań, z których korzystamy na co dzień. Przez państwa, które dysponują ich złożami, już od miesięcy przewija się kolejka wysłanników mocarstw zabiegających o zabezpieczenie dostępu do złóż. W koncernach, których produkty są oparte na takich surowcach, trwają wytężone prace nad tym, by zacząć odzyskiwać jak najwięcej z urządzeń, których użycie dobiegło już końca. Zapewne w tych sektorach najszybciej przekonamy się, jak pospiesznie można opanować sztukę cyrkularności.

Ale wciąż nie mamy zbyt wielu technologii i pomysłów pozwalających się pozbyć nawisu nikomu niepotrzebnego plastiku czy rosnącej góry innych tworzyw, które łatwo wyrzucić, bo na rynku nie brakuje taniego surowca pierwotnego. Tymi śmieciami dławi się zarówno dzika przyroda, jak i powoli także człowiek, gdyż odpady zanieczyszczają zasoby wody i ziemi, jakimi dysponujemy. To nie niedobór, tylko raczej klęska urodzaju. I tu potrzebujemy zatem cyrkularności.

Niestety, nie chodzi tylko o obieg zamknięty ani wyłącznie o stworzenie jakiejś zielonej alternatywy dla dostępnych wcześniej produktów. Koniec końców ta alternatywa poza zielenią musi być też po prostu tańsza: ten jeden czynnik wystarczyłby, żeby w całych sektorach gospodarki doszło do niemal natychmiastowych zmian. Łatwo pomstować na samochody elektryczne, odnawialne źródła energii czy konieczność zastosowania nowych rozwiązań w budownictwie, gdy wiemy, że i tak nie będzie nas na nie stać. Dopiero gdy staną się one tańsze od dotychczas dostępnych, okaże się, że konsumenci chętnie zagłosują na nie swoim portfelem. Walka o klimat jest dziś walką o niskie ceny.