Materiał przygotowany we współpracy z Bioodpady.pl
Zaledwie 45 proc. ankietowanych osób zdaje sobie sprawę z obowiązku segregowania bioodpadów. Przy czym oddzielanie tej frakcji deklaruje 71 proc. respondentów, ale w tej grupie wiele osób robi to zaledwie „czasami”, a już 18 proc. przyznaje się do umieszczania bioodpadów w worku z odpadami mieszanymi – takie wnioski płyną z raportu „Zmieszani w kwestii bioodpadów. Co Polki i Polacy wiedzą o kuchennych odpadach bio?”, opracowanego przez pracownię badawczą Opinia24 na zlecenie firmy Bioodpady.pl.
Wyniki badania, choć potwierdzają, że poświęcamy sporo uwagi segregowaniu, to jednak odsłaniają też pewną nieporadność w tej kwestii. 78 proc. respondentów badania rozpoznaje obierki za bioodpad, ale też 22 proc. przyznaje, że nie ma pewności co do zasad segregowania tej frakcji. 33 proc. ulokowałoby w „bio” kości, 45 proc. – wędliny, 57 proc. – resztki posiłków. Autorzy sondażu zauważyli też ewidentne „wypadki przy kuchni”: od wrzucania do „bio” opakowań po jedzeniu, pieluch, wacików – aż po kilkadziesiąt osób, które w brązowym worku ulokowałyby też czajnik czy patelnię.
Ale żeby coś naprawić, najpierw trzeba zdiagnozować, co nie działa. – Ten raport powstał z potrzeby głębszego zrozumienia – nie tylko statystyk, ale przede wszystkim doświadczeń Polek i Polaków – tłumaczył prezes Bioodpady.pl Michał Paca. – Zależało nam na tym, by skonfrontować założenia systemu segregacji z rzeczywistością: sprawdzić, gdzie pojawiają się trudności, a gdzie praktyka odbiega od przyjętych zasad – uzupełniał.
Zawalczyć o uwagę
Raport poprzedził start kampanii społecznej „Nie mieszasz, jesteś w porządku”, która ruszyła na początku czerwca. Kampanii nieco innej niż standardowe akcje informacyjne, do których już przywykliśmy – i które najwyraźniej zwykliśmy najczęściej puszczać mimo uszu. Jej filarem był spot wideo, odwołujący się do konwencji paradokumentalnej, w przyciągającej uwagę humorem i lekkością konwencji. Spot trafił do sieci i mediów społecznościowych.
W ślad za nim pojawiły się plakaty stworzone przez Karola Banacha – autora znanego ze współpracy zarówno z „The New York Times”, jak i firmami, takimi jak Allegro, Hyatt, Samsung, InPost czy Netguru. Swoją charakterystyczną kreską Banach przypomina na nich oglądającym, jak segregować bioodpady. Komunikację wizualną wsparli też wybrani influencerzy, specjalizujący się w tematyce ekologicznej i zero waste.
Kampanię adresowano przede wszystkim do mieszkańców stolicy i innych dużych miast, zwłaszcza osiedli budynków wielorodzinnych – tam bowiem segregacja frakcji „bio” wypada najgorzej. Jest tak z wielu powodów: począwszy od tego, że trudno w zwykle kilkudziesięciometrowych mieszkaniach wyodrębnić miejsce na poszczególne frakcje odpadów, przez fakt, że zapach frakcji „bio” w mieszkaniu może być dotkliwy (na co trzeba wymyślić sposób), aż po brak możliwości kompostowania, która w domach jednorodzinnych stała się dosyć popularną metodą wykorzystania organicznych odpadów.
Liczenie biokorzyści
Kompostowanie to zresztą dobry przykład korzyści, z jakimi może się wiązać właściwe wykorzystanie tej frakcji. Właściciele kompostowników korzystają z ulg w opłatach za odbiór odpadów, a dodatkowo – wzbogacają glebę swoich ogrodów. Ale na bioodpadach moglibyśmy korzystać wszyscy: w instalacjach fermentacyjnych, gdzie trafiać mógłby szeroki strumień takich odpadów, powstaje m.in. biogaz czy nawozy o doskonałych właściwościach. To niemal bezpośrednie wsparcie produkcji energii – elektrycznej i cieplnej, w zależności od instalacji, do jakiej trafiałby np. biogaz – czy rolnictwa przyjaznego środowisku. I źródło pieniędzy, które mogłyby wracać do gospodarstw domowych w postaci niższych kosztów gospodarki odpadami.
Generalnie powinniśmy w globalnej i lokalnej skali ograniczyć marnowanie żywności, a zatem też powstawanie odpadów. Skoro jednak powstają, eksperci z branży starają się znaleźć tu potencjalne korzyści i opisują hierarchię postępowania z bioodpadami. W pierwszej kolejności wskazują tu na fermentację, potem kompostowanie, wreszcie spalanie i – na końcu – składowanie. Odzwierciedla to hierarchię, opartą na efektywności wykorzystania potencjału bioodpadów: zagospodarowując je, produkujemy substarty do biogazowni, ciekłe lub stałe nawozy, a wreszcie energię elektryczną i cieplną, która powstaje na bazie otrzymanego paliwa.
Skarby do odkrycia
Zgodnie z oficjalnymi statystykami trzy lata temu wytwarzaliśmy w Polsce 120 mln t odpadów. 11 proc. tej liczby – około 13 590 tys. t – stanowiły odpady komunalne, co daje 374 kg na mieszkańca. W tym indywidualnym „strumieniu” bioodpady stanowią prawdopodobnie jeden z głównych „nurtów” – oceniany na jakieś 113 kg per capita.
Być może jednak nie doszacowujemy swojej konsumpcji i produkcji frakcji „bio”, gdyż europejska średnia w tym zakresie sięga 130 kg na głowę. Przy czym marną pociechą jest to, że cała Europa słabo sobie radzi z zagospodarowaniem tej frakcji. Autorzy opracowanego dla organizacji Zero Waste Europe raportu „Bio-waste generation in the EU: Current capture level and future potential” wytykają, że obecny poziom zbiórki w całej Unii Europejskiej (plus Wielka Brytania i Norwegia) sięga ciut ponad 15,11 mln t, czyli poniżej 26 proc. całego strumienia bioodpadów oszacowanego przez nich na ponad 60,03 mln t. Ten skromny wynika jest i tak najprawdopodobniej znacznie lepszy niż nasz.
– Wiemy, że odpadów kuchennych jest w Polsce ponad dziesięć razy więcej, niż zbieramy ich selektywnie – podkreśla Michał Paca. – Jeśli uda nam się poprawić te statystyki, odciąży to budżety gminne. Sprawi, że więcej gleb będzie nawożonych ekologicznie i pozwoli wyprodukować dodatkową zieloną energię – kwituje.
Materiał przygotowany we współpracy z Bioodpady.pl