OPINIA PARTNERA: GRUPA INTERZERO 

Dyskusja o rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP), czyli przepisach, w świetle których „zanieczyszczający płaci”, weszła w Polsce w decydującą fazę.

Wszyscy uczestnicy rynku – od producentów, przez samorządy, po organizacje ekologiczne – zgadzają się co do jednego: system wymaga gruntownej reformy. Nikt poważny nie kwestionuje już konieczności wdrożenia ROP w pełnym zakresie. Biznes rozumie, że musi wziąć na siebie finansową odpowiedzialność za odpady opakowaniowe. Chciałby jedynie wiedzieć, za co płaci – a tu pojawia się problem.

Obecne obowiązujące przepisy, zaprojektowane wiele lat temu, jasno określiły udział producentów w kosztach gospodarki odpadami. Płaci się za przetworzenie, a nie cały proces recyklingu, rozpoczynający się od zbiórki. Kierunek zmian, polegający na zwiększeniu opłat i oparciu ich na mechanizmach ekomodulacji – promujących opakowania mniej szkodliwe dla środowiska – jest słuszny i zgodny z legislacją unijną. Problemem nie jest więc wzrost opłat, ale zaproponowany sposób zarządzania rynkiem, który w pełni objawił swoje groźne oblicze, kiedy światło dzienne ujrzał projekt UC100.

Nie ma jak państwowe

Zamiast spodziewanej ewolucji obecnego systemu, budowania na fundamentach postawionych dobre 20 lat temu, projekt UC100 proponuje rewolucję, która od początku głęboko polaryzuje wszystkich uczestników rynku. Nie jest to bowiem zwykła nowelizacja, lecz gruntowna przebudowa filozofii systemu – z rynkowego na centralistyczny, jakże odległy od deklarowanej chęci deregulacji.

Proponowane zmiany oznaczają de facto upaństwowienie gospodarki odpadami. Zakładany model przewiduje ustanowienie Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW), zarządzanego przez resort klimatu i środowiska, jako organizacji ROP, która byłaby odpowiedzialna za ściąganie opłat, a praktycznie podatków, i redystrybucję tych środków. W ten sposób w rękach administracji publicznej znajdzie się rynek wyceniany w kolejnych latach na 5 mld zł.

Analiza projektu UC100 wskazuje, że gospodarka odpadami opakowaniowymi ma zostać podporządkowana decyzjom polityków i urzędników, podejmowanym w sposób arbitralny i pozbawiony realnej kontroli.

Zacznijmy od tego, że Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) będzie określało w drodze rozporządzenia wysokość opłaty opakowaniowej, zasady podziału środków przez NFOŚiGW i rodzaje odpadów opakowaniowych o ujemnej wartości rynkowej. Same stawki powinny zostać skorelowane z mechanizmem ekomodulacji, ale jak się okazuje – z projektu ustawy wynika, że nie musi tak być. Zatem główna przesłanka stojąca za wprowadzeniem ROP-u, czyli promocja lepszych dla środowiska opakowań, okazała się nieistotna.

Przy tym pominięto jedną z głównych zasad ROP, która stanowi, że wkłady finansowe wnoszone przez producentów nie mogą przekraczać kosztów niezbędnych do świadczenia usług w zakresie gospodarowania odpadami w sposób efektywny kosztowo. Nawet przedstawiciele resortu środowiska przyznają już otwarcie w debatach, że mamy do czynienia z daniną publiczną. Nie potwierdzają jednak, że celem wydaje się być przede wszystkim zasypanie luki finansowej w gospodarce komunalnej, a nie realne poprawianie efektywności systemu.

Zasady działania organizacji ROP ustali resort środowiska z NFOŚiGW. Już wiemy, że reguły określające warunki umów z beneficjentami (np. gminami) nie zostaną ujawnione, a decyzje NFOŚiGW w zakresie przekazywania środków nie będą podlegać odwołaniu.

Jeden z wprawiających w osłupienie pomysłów dotyczy Instytutu Ochrony Środowiska – Państwowego Instytutu Badawczego (IOŚ–PIB), który stanie się unikatową instytucją naukową, ze względu na otrzymanie uprawnień nakładania grzywien na przedsiębiorców. Jego przedstawicielom przypadnie też proponowanie, jak i opiniowanie, stawek opłat opakowaniowych, bo mają miejsce w przewidzianej w projekcie ustawy Radzie ROP. W tym ciele kolegialnym na 22 członków 13 miejsc zapewniono administracji publicznej. Biznes nie będzie miał zbyt wiele do powiedzenia.

Skąd się wzięły koszty inwestycyjne?

W ocenie skutków regulacji projektu UC100 zapisano, że w 2028 r. NFOŚiGW ma przekazać 400 mln zł na bliżej nieokreślone inwestycje w infrastrukturę do recyklingu. Tymczasem przepisy unijne jasno definiują koszty ROP jako te związane ze zbiórką, transportem i przetwarzaniem odpadów, w tym przypadku – opakowaniowych. Jeśli ustawodawca unijny chce obciążyć biznes kosztami inwestycyjnymi, zapisuje to wprost. Tak stało się w niedawnej dyrektywie ściekowej (UE 2024/3019), która nakazuje producentom pokrycie co najmniej 80 proc. kosztów (w tym inwestycyjnych) budowy instalacji do usuwania mikrozanieczyszczeń. W przypadku opakowań takiego zapisu nie ma. Producenci nie uchylają się więc od płacenia, tylko chcą wiedzieć, na co przeznaczane mają być ich środki.

Czas na konsensus

Nic dziwnego, że obawy i powszechny sprzeciw wobec projektu wyraziły organizacje przedsiębiorców zarówno w Polsce, jak i w Unii Europejskiej. W tym środowisku powszechnie mówi się o UC100 jako zagrożeniu dla wolnego rynku, konkurencyjności i zaprzeczeniu sensowności całej zmiany. Przypomnijmy, że ze swej natury ROP ma sprzyjać środowisku, innowacji i ekoprojektowaniu, ale w obecnym kształcie będzie sprzyjać jedynie biurokracji. Nie ma co do tego złudzeń, bo w OSR brakuje jakichkolwiek informacji technicznych, jak realnie można zmniejszyć koszty poprzez choćby przeprojektowanie opakowania. Jak widać, to przestało mieć znaczenie. Skupiono się na finansach, a nie na głównym celu. Przez to zaproponowany sposób centralnego dystrybuowania środków stał się główną osią sporu. Podzielił producentów, szeroko rozumianą branżę odpadową i samorządy. Może warto więc zacząć od wysłuchania wzajemnych racji.

Wszyscy opowiadają się za wdrożeniem ROP-u. Chyba każdy rozumie też potrzebę pogodzenia interesów wszystkich stron. Biznes jest przekonany, że potrafi porozumieć się z samorządami co do realnych kosztów netto systemu. Organizacje odzysku, mające doświadczenie w obsłudze tysięcy kontraktów rocznie, są również gotowe do współpracy. Pozostaje więc otwarte pytanie, komu zależy na dalszej polaryzacji?

OPINIA PARTNERA: GRUPA INTERZERO