Walka o klimat

Susze, powodzie i huragany biją w bezpieczeństwo żywnościowe

Skala głodu na świecie rośnie. Także za sprawą postępujących zmian klimatu. Wśród odpowiedzi na nie jest zrównoważone rolnictwo i różne działania na rzecz ograniczenia potężnej skali marnowania żywności.

Publikacja: 04.11.2024 19:43

Produkcję ekologiczną prowadziło w Polsce w 2022 r. 21,2 tys. gospodarstw.

Produkcję ekologiczną prowadziło w Polsce w 2022 r. 21,2 tys. gospodarstw.

Foto: AdobeStock

Zmiany klimatyczne, rosnąca średnia temperatura na świecie sprawiają, że rośnie też liczba katastrof naturalnych i wartość wywołanych nimi strat materialnych. W latach 1981–1990 na świecie odnotowywano średnio 79 katastrof naturalnych rocznie, natomiast w ostatniej dekadzie było ich aż 186. Znacząco wzrosły również straty finansowe związane ze skutkami zdarzeń ekstremalnych. Roczna średnia w latach 1981–1990 to niemal 41 mld dol. strat. W ostatniej dekadzie (2012–2021) już niemal pięć razy więcej – ponad 193 mld dol. W latach 2019–2021 katastrofy naturalne spowodowały zniszczenia o łącznej wartości ponad 600 mld dol. Najwięcej strat przyniosły: huragan Ida w USA (65 mld dol.) oraz powódź Bernd w Europie (54 mld dol.).

Klimat rosnących strat

Mimo różnego rodzaju działań podejmowanych na świecie w celu obniżenia emisji gazów cieplarnianych i wyhamowania wzrostu średniej globalnej temperatury prognozowane są jej dalsze wzrosty. Ekstremalnie wysokie temperatury nawiedzają co roku wiele regionów świata. Jeden po drugim padają historyczne rekordy ciepła. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest wzrost globalnej temperatury do 2050 r. o 2 st. Celsjusza. – Jeżeli ten scenariusz się zrealizuje, ekstremalne susze będą pojawiać się 2,4 razy częściej niż w okresie przed erą przemysłową – czytamy w raporcie „Klimat rosnących strat” przygotowanym przez Polską Izbę Ubezpieczeń i firmę doradczą EY.

Jego autorzy policzyli, że straty, jakie w związku z katastrofami naturalnymi w ostatnich 40 latach poniosły kraje UE, sięgają 487 mld euro, zaś polskie straty w tym czasie to 16 mld euro, czyli ok. 70 mld zł. Dane te nie obejmują tegorocznych katastrofalnych powodzi na południu Polski, w Europie Środkowo-Wschodniej czy na południowym wybrzeżu Hiszpanii.

Czytaj więcej

Na Ziemi maleją zasoby słodkiej wody. "To może być zwiastun tego, co nastąpi"

Eksperci zwracają przy tym uwagę, że skutki katastrof to nie tylko straty bezpośrednie, tj. zgony, zniszczone mienie i infrastruktura na danym obszarze. To również przerwy w łańcuchach dostaw wpływające na całe społeczeństwo i funkcjonowanie państwa. Wskazują modele ekonomiczne, które zakładają, że według najgorszych prognoz przez niszczycielskie zjawiska pogodowe PKB Polski może zmniejszyć się o nawet 10 proc., do 2050 r. W scenariuszu optymistycznym, w którym zgodnie z porozumieniem paryskim średnia temperatura na świecie wzrośnie w tym czasie o mniej niż 2 st. Celsjusza, ten spadek szacowany jest na 3 proc. PKB. Negatywny wpływ na gospodarkę światową będzie jeszcze większy. W scenariuszu optymistycznym przyniesie spadek PKB na świecie o 4,2 proc. do 2050 r., a w skrajnie negatywnym, który zakłada wzrost średniej temperatury globalnej o 3,2 st. Celsjusza, aż o 18,1 proc.

Powodzie i susze

Oczywiście, katastrofy naturalne i ich konsekwencje nie omijają też rolnictwa. Wedle danych z września przytaczanych przez brokera ubezpieczeń, firmę Mentor, niedawna powódź na południu Polski dotknęła 120 tys. ha działek rolnych, czyli ponad 2 proc. wszystkich gruntów rolnych w Polsce należących do 4318 rolników.

Ostatnia powódź na południu Polski dotknęła 120 tys. ha działek rolnych, czyli ponad 2 proc. wszystk

Ostatnia powódź na południu Polski dotknęła 120 tys. ha działek rolnych, czyli ponad 2 proc. wszystkich gruntów rolnych w Polsce

Foto: AdobeStock

– Na szczęście powódź wystąpiła jesienią, kiedy na polach nie było już upraw zbóż. Największy problem mają plantatorzy kukurydzy, ziemniaków czy buraków, które nie zostały jeszcze zebrane i tam doszło do największych strat. Dodatkowe koszty poniosą również rolnicy, którzy zdążyli już zasiać rzepak – ocenili eksperci Mentora. Zwrócili też uwagę, że część rolników, obawiając się zalania, przewoziło m.in. tysiące ton składowanego zboża na inne, wyżej położone tereny, co zmniejszyło straty.

Ale woda to rzecz jasna nie wszystko. Potężnym zagrożeniem są też susze. Z suszami zmagają się rolnicy na całym świecie. Nie omijają one także Polski. W ciągu ostatnich kilkunastu lat susze istotnie obniżały plony naszego rolnictwa. Przekłada się to nie tylko na dochody rolników, ale też powoduje wzrost cen żywności, w konsekwencji więc dotyka nas wszystkich. Koszty spadku plonów rolnych, które można powiązać z suszami, próbował oszacować Polski Instytut Ekonomiczny. W raporcie „Gospodarcze koszty suszy dla polskiego rolnictwa” z 2022 r. ocenił, że przeciętna roczna suma strat w trzech kategoriach upraw (bulwiaste, zboża, oleiste) w zależności od zastosowanego wskaźnika wynosiła od ok. 3,9 mld zł, do nawet 6,5 mld zł. Wyliczenia oparł na przeciętnych cenach bieżących w skupach w danym województwie. Autorzy raportu zaznaczali przy tym, że przedstawione przez nich szacunki ograniczają się do upraw rolnych, nie obejmują całości szkód środowiskowych i gospodarczych wyrządzanych przez susze. Wskazali, że gdyby wziąć pod uwagę nie ceny uzyskiwane przez rolników, tylko sklepowe, to suma strat byłaby znacznie wyższa.

W raporcie PIE czytamy, że choć zjawisko niedoborów wody i susz narasta, to poszczególne lata różnią się w tym zakresie między sobą. Szczególnie duże straty w plonach przyniosły lata 2006 i 2015, za to relatywnie niskie odnotowane w latach 2017 i 2020. W Polsce szacuje się, że blisko 13,5 proc. powierzchni obszarów rolnych i leśnych jest nią silnie zagrożonych, a blisko jedna czwarta jest zagrożona ekstremalnie. Autorzy raportu oceniają też, że przez wahania temperatur tracimy średniorocznie 7 proc. plonów, a co najmniej 14 proc. plonów będziemy tracili, jeśli średnia temperatura wzrośnie o 2 st. Celsjusza.

Skutki zmian klimatycznych widać też na przykład w danych Międzynarodowej Organizacji Cukru. Pokazują one nie tylko globalny spadek produkcji cukru o 1,2 proc., ale też złe prognozy na 2024 r. To efekt wyjątkowo suchej pogody, która zniszczyła zbiory w Indiach i Tajlandii, będących drugim i trzecim największym eksporterem cukru na świecie. Do tego ulewne deszcze uniemożliwiły zbiory trzciny cukrowej w Brazylii oraz niektórych krajach Europy, a zalane pola we Francji opóźniły zbiory buraków, co miało doprowadzić do utraty nawet 15 proc. plonów. Podobnie jest z innymi produktami rolnymi. Szacuje się na przykład, że w drugiej połowie XXI wieku światowe plony kukurydzy i soi mogą spaść o ok. 5 proc.

To niebezpieczne

Oznacza to oczywiście zagrożenie dla bezpieczeństwa żywnościowego. Ogłoszony kilka miesięcy temu raport „Stan bezpieczeństwa żywnościowego i żywienia na świecie” przygotowany przez Organizację Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), Międzynarodowy Fundusz Rozwoju Rolnictwa (IFAD), Światowy Program Żywnościowy (WFP), Światową Organizację Zdrowia (WHO) i Fundusz Narodów Zjednoczonych na rzecz Dzieci (UNICEF), pokazał, że w trzeciej dekadzie XXI w. nie tylko nie udało się rozwiązać problemu głodu i niedożywienia, ale liczba ludzi zagrożonych głodem wzrasta. Autorzy raportu zauważają przy tym, że jedną z najważniejszych przyczyn rozszerzania się głodu na świecie jest zmiana klimatu. Wskazują, że rolnictwo jest sektorem bardzo narażonym na skutki tych zmian.

Naukowcy szacują, że skutki zmiany klimatu powodują już dziś ok. 10-proc. straty w wielkości globalnej produkcji rolnej i mogą być one znacznie większe w niektórych regionach świata. Szacuje się np., że w Australii wielkość plonów podstawowych zbóż w latach 1990–2015 mogła obniżyć się nawet o 27 proc. (w odniesieniu do sytuacji, gdyby nie nastąpiła modyfikacja czynników klimatycznych). W krajach Europy Środkowej i Wschodniej skutki zmiany klimatu były głównym powodem stagnacji, od połowy lat 80. XX w., wielkości plonów głównych zbóż uprawianych w tym regionie.

Z badań wykonanych przez Koalicję Klimatyczną wynika tymczasem, że dochody gospodarstw rolnych w Polsce w wyniku suszy spadają niemal o 20 proc. W ocenie sadowników z regionu sandomierskiego skutki zmiany klimatu – susza, przymrozki i inne ekstremalne zjawiska pogodowe – już dziś negatywnie wpływają na ich gospodarstwa (niemal 75 proc. wskazań) i stają się przyczyną odchodzenia od produkcji rolnej (30 proc. wskazań). Dlatego choć Polska jest krajem o bardzo dużej produkcji rolnej – to ryzyko ograniczenia bezpieczeństwa żywnościowego dotyczy także nas.

Rolnictwo wymaga zmian

Ale to tylko jedna strona medalu. Według badań Uniwersytetu Oksfordzkiego produkcja żywności odpowiada za jedną czwartą wszystkich emisji gazów cieplarnianych. A to one odpowiadają za globalne ocieplenie. Dlatego rolnictwo wymaga poważnych zmian – w kierunku rolnictwa zrównoważonego.

– Rolnictwo zrównoważone to wszelkie działania ograniczające wpływ rolnictwa na środowisko, umożliwiające bardziej efektywne i przyjazne dla środowiska wykorzystanie zasobów, np. gleby, ziemi, wody, maszyn, środków ochrony roślin, nasion, nawozów czy energii, przy zachowaniu opłacalności produkcji rolniczej i jej akceptacji społecznej – tłumaczy Polskie Stowarzyszenie Zrównoważonego Rolnictwa i Żywności.

Eksperci od spraw rynków rolnych mówią, że rolnictwo zrównoważone jest kompromisem pomiędzy intensywnym rolnictwem konwencjonalnym a rolnictwem ekologicznym, które w pełni odrzuca stosowanie chemicznych nawozów i środków ochrony roślin. I że sama koncepcja rolnictwa zrównoważonego zakłada efektywność produkcji i zysk rolnika, stawiając ochronę środowiska obok, a nie ponad celem ekonomicznym.

Elementem Europejskiego Zielonego Ładu, którego celem jest redukcja emisji o 55 proc. do 2030 r. oraz osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 r., jest strategia „Od pola do stołu”, czyli działania na rzecz sprawiedliwego, zdrowego i przyjaznego dla środowiska systemu żywnościowego. Strategia zakłada przede wszystkim redukcję do końca 2030 r. zużycia pestycydów o 50 proc. i nawozów o 20 proc. O połowę ma spaść także sprzedaż antybiotyków dla zwierząt hodowlanych. Celem strategii jest także poprawa dobrostanu zwierząt. Działania podejmowane w jej ramach mają ograniczyć wpływ produkcji rolnej na środowisko, a także umożliwić bardziej efektywne wykorzystanie gleby, ziemi, wody, maszyn, środków ochrony roślin, nasion, nawozów czy energii, przy zachowaniu opłacalności produkcji rolniczej. Na nasze stoły trafiać ma niedroga, pełnowartościowa, zdrowa żywność. Radykalnie zmniejszyć powinno się też jej marnowanie.

Strategia „Od pola do stołu” zakłada ponadto, że do 2030 r. powierzchnia upraw ekologicznych w Unii Europejskiej powinna stanowić co najmniej 30 proc. powierzchni gruntów rolnych. Z danych Eurostatu za 2020 r. wynika, że w Unii Europejskiej na produkcję ekologiczną przeznaczonych było 14,7 mln ha. Najwięcej we Francji, Hiszpanii, Włoszech, Niemczech, Austrii i Szwecji, przy czym powierzchnia takich upraw cały czas rośnie. W Polsce w 2020 r. uprawy ekologiczne stanowiły zaledwie 3,5 proc. ogólnej powierzchni upraw, przy średniej unijnej sięgającej 8,5 proc. W 2021 r. udział gruntów upraw ekologicznych wzrósł do 5 proc. Powierzchnia upraw zajmowana przez rolnictwo ekologiczne zwiększyła się do ok. 550 tys. ha, z niespełna 510 tys. ha. O 8 proc. wzrosła w tym czasie liczba gospodarstw ekologicznych i zbliżyła się do 20 tys. W 2022 r. produkcję ekologiczną prowadziło 21,2 tys. gospodarstw.

Rozwojowi rolnictwa ekologicznego w Polsce sprzyjać powinny rosnące dopłaty. Przewidziane w Krajowym Planie Strategicznym 2023–2027 dopłaty dla rolników do upraw ekologicznych są w tym roku o ok. 35 proc. wyższe od tych z 2021 r. i aż o 85 proc. wyższe od dopłat z 2015 r. Dodatkowo premiowana jest też zrównoważona produkcja roślinno-zwierzęca.

Próby ograniczenia marnowania żywności

Ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych przy produkcji żywności służy także ograniczenie skali jej marnowania. Unia Europejska nałożyła na wszystkie państwa członkowskie obowiązek ograniczenia do 2030 r. o połowę skali marnotrawienia żywności. Każdego roku w Europie, tylko z powodu niezrozumienia dat ważności, wyrzucane jest blisko 9 mln ton żywności. W Polsce aż 64 proc. dorosłych nie rozróżnia oznaczeń „należy spożyć do” oraz „najlepiej spożyć przed”. Efekt jest taki, że także z tego powodu marnujemy w naszym kraju rocznie blisko 5 mln ton żywności, a za największą część z tego, bo aż blisko 3 mln ton, odpowiadają konsumenci.

64 proc. dorosłych konsumentów nie odróżnia oznaczeń „należy spożyć do” od „najlepiej spożyć przed”

64 proc. dorosłych konsumentów nie odróżnia oznaczeń „należy spożyć do” od „najlepiej spożyć przed”

Foto: AdobeStock

Szacunki pokazały, że w każdej sekundzie przez cały rok w naszym kraju do kosza wyrzucanych jest blisko 153 kg żywności w całym łańcuchu żywnościowym. Najwięcej marnują gospodarstwa domowe, bo to jest aż 60 proc. Produkcja i przetwórstwo odpowiadają łącznie za 31 proc., przy czym na każde z nich przypada po ok. 15 proc. marnowanej żywności. Niewielka jej ilość, w stosunku do pozostałych ogniw, marnuje się natomiast podczas transportu i magazynowania – to mniej niż 1 proc. Handel odpowiada za straty na poziomie ok. 7 proc., a gastronomia niewiele powyżej 1 proc.

Wśród najczęstszych przyczyn wyrzucania żywności wskazujemy: zepsucie produktów (65,2 proc.), przeoczenie daty ważności (42 proc.), przygotowanie zbyt dużej ilości jedzenia (26,5 proc.) i zbyt duże zakupy (22,2 proc.). Zdaniem Banków Żywności to pokazuje, że jednym z kluczowych czynników sprzyjających jej wyrzucaniu jest nieodpowiednie przygotowanie się do zakupów oraz same zakupy. Tylko czterech na dziesięciu dorosłych Polaków przed zakupami ma w zwyczaju sprawdzenie zawartości lodówki. Nieco mniej niż 40 proc. z nas przygotowuje listy niezbędnych zakupów. Niemal co piąty regularnie robi zakupy, których nie planował, a niemal 17 proc. robi zakupy na zapas.

Liczne organizacje pozarządowe prowadzą akcje edukacyjne, które mają nas przekonać m.in. do rozważniejszego robienia zakupów i dzielenia się nadwyżkami żywności. Kampania edukacyjna „Często dobre dłużej” ma nam uświadomić, że jeśli produkt oznaczony jest etykietą z napisem „najlepiej spożyć przed”, nie oznacza to, że jeśli umieszczony na niej termin minął, produkt nie nadaje się do spożycia. Organizatorzy akcji zachęcają, by zamiast produkt wyrzucać, najpierw na niego popatrzyć, powąchać, posmakować. Zwykle okazuje się, że doskonale nadaje się on do spożycia.

Skalę marnowania żywności w Polsce próbuje ograniczyć rząd. W konsultacjach jest projekt ustawy o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności. – Marnotrawstwo żywności to nie tylko stracona szansa zmniejszenia liczby osób niedożywionych, lecz także ogromna strata zasobów, takich jak: gleba, woda i energia, potrzebnych do wyprodukowania żywności – tłumaczy rząd.

Przygotowany przezeń projekt zmierza m.in. do doprecyzowania definicji „marnowania żywności”. Chodzi o to, by definicja ta wskazywała, że za żywność marnowaną należy uznawać każdą żywność, która kiedykolwiek spełniała wymogi prawa żywnościowego i w stosunku do której sprzedawca doprowadził do sytuacji, że nie jest już możliwa do spożycia przez ludzi. Zdaniem autorów projektu nowa definicja wymusi na sprzedawcach żywności podejmowanie działań, które przeciwdziałają jej zmarnowaniu i nie dopuszczą, żeby stała się odpadem. Marnowaniem będą nie tylko działania, na skutek których żywność jest marnowana, ale także zaniechania, które doprowadziły do jej przeterminowania.

Projektowane przepisy mają sprawić ponadto, że obowiązkiem zawarcia umów na nieodpłatne przekazywanie żywności organizacjom pozarządowym objęte będą wszystkie jednostki handlu (czyli także pojedyncze sklepy) o powierzchni powyżej 250 mkw. Ma to zwiększyć ilość przekazywanej żywności.

Ważnym elementem rządowego planu jest podniesienie płaconej przez sklepy opłaty za marnowaną żywność z 0,1 zł/kg na 0,5 zł/kg. Rząd tłumaczy, że podwyżka wynika m.in. ze znacznego wzrostu w ostatnich latach cen żywności (wzrosła zatem wartość marnowanej żywności) i inflacji, co przełożyło się na wzrost kosztów transportu i dystrybucji żywności do osób potrzebujących, które leżą po stronie organizacji pozarządowych. Projekt przewiduje też podniesienie kary pieniężnej za niewniesienie opłaty, wniesienie jej w niepełnej wysokości albo po terminie, z „od 500 zł do 10 000 zł” do „od 5000 zł do 15 000 zł”. Sprzedawcy żywności mają ponadto zostać zobowiązani do prowadzenia miesięcznej ewidencji żywności przekazanej poszczególnym organizacjom pozarządowym oraz miesięcznej ewidencji marnowanej żywności ze wskazaniem rodzaju i ilości marnowanej żywności.

– Projektowana regulacja poprzez pozytywny wpływ na zmniejszanie skali marnowanej żywności będzie sprzyjać ograniczaniu negatywnego oddziaływania na środowisko naturalne. Zmniejszanie skali marnowanej żywności przyczyni się do zmniejszenia ilości odpadów organicznych i nieorganicznych, a tym samym ograniczenia emisji do środowiska metanu tworzącego się w przypadku niewłaściwego zagospodarowania tych odpadów, a także zmniejszenia wody zużytej do produkcji żywności – przekonuje rząd. – Ponadto projektowana regulacja pozytywnie wpłynie na organizacje pozarządowe, usprawniając wykonywanie przez nie zadań w sferze zadań publicznych w zakresie: pomocy społecznej, wspierania rodzin i systemu pieczy zastępczej oraz działalności charytatywnej, polegającej w szczególności na przekazywaniu żywności osobom potrzebującym lub prowadzeniu zakładów żywienia zbiorowego dla osób potrzebujących – dodaje.

Nowe przepisy mają wejść w życie po trzech miesiącach od dnia ogłoszenia. – Cel zmniejszenia marnowania żywności przez sprzedawców żywności powinien być osiągnięty po trzech latach od wejścia w życie przepisów projektu – ocenia rząd.

Pobierz cały dodatek specjalny Walka o klimat: Zielona konkurencyjność

Foto: Gremi Media

Zmiany klimatyczne, rosnąca średnia temperatura na świecie sprawiają, że rośnie też liczba katastrof naturalnych i wartość wywołanych nimi strat materialnych. W latach 1981–1990 na świecie odnotowywano średnio 79 katastrof naturalnych rocznie, natomiast w ostatniej dekadzie było ich aż 186. Znacząco wzrosły również straty finansowe związane ze skutkami zdarzeń ekstremalnych. Roczna średnia w latach 1981–1990 to niemal 41 mld dol. strat. W ostatniej dekadzie (2012–2021) już niemal pięć razy więcej – ponad 193 mld dol. W latach 2019–2021 katastrofy naturalne spowodowały zniszczenia o łącznej wartości ponad 600 mld dol. Najwięcej strat przyniosły: huragan Ida w USA (65 mld dol.) oraz powódź Bernd w Europie (54 mld dol.).

Pozostało 96% artykułu
Środowisko
Elektromobilność w Polsce wciąż rozwija się pod prąd
Środowisko
Polscy kosumenci chcą zmian, a sklepy muszą reagować na nowe trendy
Środowisko
Polska zamienia się w pustynię. Czeka nas racjonowanie wody?
Środowisko
Banki w Polsce stają się zielone. Następny cel to dekarbonizacja portfela
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Środowisko
Samorządy muszą działać tak szybko, jak zmienia się klimat
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska