Kolejnym źródłem problemu jest także rosnąca presja społeczna na bycie „ekologicznym”. I choć może się to wydawać nieco dziwne – bo w samym założeniu dbania o planetę nie ma przecież nic złego – to obawy rodzi nieprawidłowe sortowanie odpadów spotęgowane brakiem jasnych oznaczeń ze strony producentów oraz sprzecznymi – płynącymi z każdej strony – komunikatami. Skutkuje to dezorientacją i błędami w segregacji. W większości niezawinionymi przez konsumentów.
Kolejnym – wcale nie mniejszym – problemem jest także przekonanie o tym, że technologia recyklingu jest dużo bardziej zaawansowana, niż faktycznie jest. Jak wskazuje raport EKObarometr, aż 27 procent badanych jest zdania, że odpady w kontenerach są kontrolowane, a ewentualne błędy w segregacji korygowane. To niestety myślenie życzeniowe, które nie ma przełożenia na rzeczywistość.
Czystość surowców kluczową kwestią w segregacji. Co z bioodpadami?
Mimo że faktem jest, iż w zdecydowanej większości segregowanych frakcji czystość surowców jest kluczową kwestią – która realnie wpływa na efektywność recyklingu – zupełnie inaczej sprawy mają się w przypadku bioodpadów kuchennych wrzucanych (bezmięsne resztki jedzenia, obierki owoców i warzyw, skorupki, ogryzki, fusy). W tym przypadku – jak się okazuje – nieprecyzyjna segregacja nie musi być aż tak dużym problemem.
Jak mówi Michał Paca, prezes spółki Bioodpady.pl, „w przypadku bioodpadów trudno mówić o recyklingu życzeniowym, bo z większością zanieczyszczeń jesteśmy sobie w stanie poradzić. Najistotniejsze jest to, żeby odpady kuchenne wrzucać do brązowego pojemnika. Oczywiście, docelowo nie chcemy ich widzieć np. w plastikowych workach, ale jesteśmy realistami, dlatego nawet jeżeli dla wygody będą one wrzucane w foliowych torebkach, to z naszej perspektywy nie jest to problem. Dysponujemy technologią, która skutecznie odsiewa to, co niepotrzebne, maksymalnie wydobywa surowiec najwyższej jakości i daje drugie życie kuchennym odpadom w postaci naturalnego nawozu, zielonej energii czy biogazu – zaznacza.
Miasta takie jak Warszawa, Kraków, Rzeszów czy mniejsze mazowieckie gminy – Legionowo, Lesznowola lub Łomianki – stanowią jednak wciąż jedynie wyjątki. Eksperci zaznaczają, że podczas gdy kluczowe znaczenie ma tu odpowiednio dobrana technologia, większość instalacji, które obsługują polskie gminy, nie radzi sobie skutecznie z wydobywaniem zanieczyszczeń – funkcjonują one bowiem w systemie tzw. suchej fermentacji, która stawia bardzo wysokie wymagania odnośnie czystości zebranych odpadów. Konsekwencją jest to, że na przykład materia organiczna – uzyskiwana tą metodą, choć trafia na pola – zawiera znaczne ilości rozdrobnionego plastiku. A to w dłuższej perspektywie może stworzyć poważny problem ekologiczny.
Ile odpadów generujemy na co dzień?
W kontekście segregacji oraz zjawiska recyklingu życzeniowego warto mieć świadomość tego, że sam fakt wyrzucenia odpadów do odpowiedniego kosza, nie przyczyni się do tego, że dojdzie do recyklingu, surowiec zostanie w pełni przetworzony, a bilans środowiskowy będzie neutralny. Jak wskazują eksperci EKObarometru, w rzeczywistości wydarzy się to niestety w niewielkim stopniu. Dowodem jest to, że większości gmin w Polsce nie udaje się osiągnąć wymaganych prawem poziomów recyklingu. Dla przykładu – w 2024 roku było to 45 procent.