O szkodliwości wszechobecnego mikroplastiku wciąż nie wiadomo dostatecznie dużo. Naukowcy starają się jednak znaleźć odpowiedź na pytania związane z wpływem mikrocząsteczek tworzyw sztucznych na środowisko.
O ile w ostatnich latach zrobiono bardzo dużo, by przedmioty codziennego użytku, w szczególności zabawki czy produkty, które mają styczność z żywnością, nie zawierały substancji szkodliwych dla zdrowia ludzi, o tyle wciąż niewiele myśli się i robi o tym, w jaki sposób te produkty oddziałują na organizmy morskie. Tymczasem okazuje się, że mogą być dla nich śmiertelnie groźne.
Toksyny w produktach codziennego użytku zatruwają morza i oceany
W ramach projektu MicroLEACH, interdyscyplinarny zespół naukowców z wielu krajów starał się poznać wpływ substancji chemicznych w tworzywach sztucznych na organizmy morskie.
Autorzy badania wybrali 50 przedmiotów używanych na co dzień, takich jak gumowe rękawiczki, jednorazowe kubki, zabawki dla dzieci czy balony. Przeanalizowano wpływ znajdujących się w nich substancji na różne gatunki morskie, najpierw bakterie i mikroalgi, a następnie jaja i larwy dorsza, ponieważ ryby, podobnie jak ludzie, są najbardziej podatne na wpływ zanieczyszczeń we wczesnych stadiach życia.
Naukowcy byli zaskoczeni liczbą substancji, które znaleziono w badanych produktach. Co trzecią z nich odkryto w co najmniej dwóch produktach, a wielu nie udało się zidentyfikować. Zdaniem jednej z autorek badania, Lisbet Sørensen, potwierdza to „jak skąpa jest nasza wiedza o składzie wielu popularnych produktów codziennego użytku”.