Trwający obecnie w Dubaju szczyt klimatyczny COP28 ma już na koncie sukces w postaci uzyskania porozumienia w sprawie utworzenia funduszu szkód i strat. Fundusz ten ma wspierać kraje rozwijające się, aby pomóc im w adaptacji do zmieniających się warunków klimatycznych oraz łagodzeniu efektów zmian klimatycznych.
Środki na ten cel mają zapewnić kraje rozwinięte, które w największym stopniu przyczyniają się do wzrostu średniej temperatury globalnej, jednocześnie odczuwając mniejsze konsekwencje niż kraje najsilniej nimi dotknięte.
Działalność funduszu ma być swoistą rekompensatę ze strony największych emitentów. Wśród państw, które dotychczas zadeklarowały wsparcie funduszu znalazł się gospodarz tegorocznego szczytu, czyli Zjednoczone Emiraty Arabskie, które zaoferowały 100 milionów dolarów, Niemcy (również 100 mln dolarów), Wielka Brytania (40 mln funtów na rzecz funduszu i 20 mln funtów na inne ustalenia dotyczące finansowania strat i szkód), Stany Zjednoczone (17 mln dolarów), Japonia (10 mln dolarów) oraz Unia Europejska (225 mln euro).
Fundusz szkód i strat: sukces na szczycie klimatycznym w Dubaju
Pomysł udzielenia wsparcia finansowego krajom borykającym się z konsekwencjami pogłębiającego się kryzysu klimatycznego, nie jest nowy. Bogate gospodarki już w 2009 roku podczas szczytu klimatycznego ONZ w Kopenhadze zobowiązały się do przekazywania na ten cel 100 miliardów dolarów rocznie od 2020 roku w ramach Zielonego Funduszu Klimatycznego. Według danych organizacji humanitarnej Oxfam, w 2020 roku zamiast pełnej kwoty zamożne kraje przekazały jedynie 83,3 miliarda dolarów, a faktyczna wartość wsparcia wyniosła znacznie mniej, bo jedynie 24,5 miliarda dolarów.
Czytaj więcej
Najnowsza analiza naukowców z Uniwersytetu Delaware wykazała, że pogłębiający się kryzys klimatyczny przynosi szereg strat gospodarczych, uderzając najsilniej w kraje najmniej zamożne. Kraje bogate niekiedy wręcz korzystają na tym, że zmienia się klimat.