Jak wynika z badania przeprowadzonego przez UNESCO we współpracy z Międzynarodową Unią Ochrony Przyrody (IUCN), rosnące emisje dwutlenku węgla doprowadziły do wyjątkowo szybkiego topnienia lodowców. Od 2000 roku ubywa ich w przyspieszonym tempie i naukowcy szacują, że w ciągu 30 lat zniknie co najmniej jedna trzecia. Pozostałe dwie trzecie można jeszcze uratować, ale warunkiem jest niezwłoczne ograniczenie emisji CO2 tak, aby osiągnąć cele klimatyczne Porozumienia Paryskiego.
Obserwacje UNESCO obejmują 18.600 lodowców w 50 z ponad tysiąca miejsc światowego dziedzictwa, które stanowią niemal 10 proc. całkowitej powierzchni zlodowaconej Ziemi. W ich skład wchodzi m.in. Chronione przez UNESCO lodowce z miejsc światowego dziedzictwa tracą obecnie 58 miliardów ton lodu rocznie, co odpowiada łącznej ilości wody zużywanej co roku przez Francję i Hiszpanię. Wpływa to na ok. 5 proc. obserwowanego globalnego wzrostu poziomu mórz.
Czytaj więcej
Naukowcy alarmują, że pandemia COVID-19 to nie koniec. Z badań wynika, że w warunkach globalnego ocieplenia lodowce topią się, co może okazać się tykającą bombą. W najgorszym przypadku topnienie lodu może uwolnić do środowiska patogeny, które zagrożą ludziom.
Zagrożone lodowce znajdują się w Afryce, Azji, Europie, Ameryce Łacińskiej, Ameryce Północnej i Oceanii. Najszybciej znikają lodowce z w Parku Narodowego Trzech Równoległych Rzek w chińskiej prowincji Yunnan, które od 2000 roku straciły aż 57 proc. swojej masy. Do 2050 roku mogą zniknąć m.in. lodowce znajdujące się w Parku Narodowym Kilimandżaro i Mount Kenya w Afryce oraz Parkach Narodowych Yellowstone i Yosemite w Stanach Zjednoczonych.
W ciągu ostatnich 20 lat drastycznie, bo aż o 25 proc., zmniejszyły się również lodowe znajdujące się przy granicy amerykańsko-kanadyjskiej w Waterton-Glacier International Peace Park. Zagrożone są również lodowce we włoskich Dolomitach, francuskich Pirenejach, argentyńskim parku narodowym Los Alerces, peruwiańskim parku narodowym Huascarán i nowozelandzkim Te Wahipounamu.