Wprowadzenie przez Donalda Trumpa „energetycznego stanu wyjątkowego” w zakresie energii może pociągnąć za sobą fatalne skutki dla ekosystemu. W rozporządzeniu zawarto bowiem informację, że nie można pozwolić, aby obowiązująca w USA od dawna ustawa o gatunkach zagrożonych stanowiła przeszkodę dla rozwoju energetyki.
Donald Trump i „drużyna Boga”: zagrożenie dla gatunków ginąc
Uchwalona w 1973 roku ustawa o gatunkach zagrożonych (Endangered Species Act) odegrała ogromną rolę w ratowaniu amerykańskiej fauny i flory – na jej mocy ochroną objęto ponad 1670 gatunków rodzimych w Stanach Zjednoczonych oraz 698 gatunków w innych krajach. Dzięki temu 99 proc. z nich uniknęło wyginięcia, a populacja niektórych powoli się zwiększa. Ustawa chroni również siedliska zagrożonych gatunków przed działaniami, które mogłyby dodatkowo zagrozić ich przetrwaniu. Jej skuteczność jest jednak solą w oku wielkich korporacji, które obwiniają jej przepisy o blokowanie możliwości rozwoju projektów związanych np. z wydobyciem paliw kopalnych czy budową infrastruktury na terenach chronionych.
Czytaj więcej
Serwis Nauka o Klimacie przygotował kolejną edycję organizowanego przez siebie plebiscytu Klimatyczna Bzdura Roku. W tym roku „nagrodę” otrzymał profesor Politechniki Łódzkiej.
Organizacje ekologiczne obawiają się, że nadanie priorytetu zwiększeniu wydobycia paliw kopalnych może stać się motywacją dla administracji Trumpa, aby podważyć tę ustawę. Alarmują, że zmiany w ustawie mogą zagrozić wielu gatunkom zwierząt, od niewielkich ptaków takich jak lasówka złotolica, po wieloryby i żółwie morskie.
Donald Trump powołał specjalną Komisję ds. zagrożonych gatunków, nazywaną potocznie „składem Boga” („God’s Squad”) z uwagi na swoje szczególne uprawnienia. Organ ma prawo wydawać zgodę między innymi na projekty, których realizacja mogłaby zagrozić rzadkim gatunkom zwierząt. Ekolodzy ostrzegają, że przyspieszy to drastycznie spadek populacji wielu gatunków zwierząt w Stanach Zjednoczonych.