Z tego artykułu dowiesz się:

  • Jakie są powody wzrostu popularności ekologicznych technologii w budownictwie?
  • Jakie wyniki przyniosło najnowsze badanie dotyczące polskiego rynku ekobudownictwa?
  • Jakie innowacyjne materiały budowlane mogą pojawić się na rynku w przyszłości?
  • Jak prefabrykacja i robotyzacja mogą wpłynąć na tempo i jakość budowy?
  • Dlaczego rosnący popyt na budownictwo jest wyzwaniem dla globalnych emisji?
  • Jakie strategie mogą pomóc wprzemyśleniu tradycyjnych metod budowlanych w uboższych regionach świata?

O tym, że zwolenników „zielonego” budowania w Polsce przybywa, mogą świadczyć opublikowane na początku listopada wyniki badania „Ekobudownictwo jest trendy? Edycja 2025”, przeprowadzonego przez UCE RESEARCH i Studio4Space. Wynika z nich, że niemal co drugi respondent (47,8 proc.) byłby skłonny zapłacić więcej za budynek stworzony z surowców ekologicznych, także wtórnych. 23,1 proc. ankietowanych kategorycznie odcina się od takiej dopłaty, kolejne 23 proc. nie ma w tej sprawie zdania. 6 proc. ominęło dylemat, wybierając odpowiedź „nie planuję zakupu nieruchomości”.

Respondenci mieli też do wyboru zakresy potencjalnej dopłaty. Stosunkowo najpopularniejszy okazał się przedział ceny o 10–15 proc. wyższej niż w przypadku obiektu stawianego tradycyjnymi metodami – wybrało go 24,2 proc. Niewiele mniejszy odsetek ankietowanych dopłaciłby do „standardowej” ceny 5–10 proc. – 22,8 proc. Jest wreszcie grupa skłonna sięgnąć głębiej do portfela (przedział 15–20 proc.) – 17,3 proc.

Owszem, można do tych danych podejść sceptycznie: co innego deklaracje dobrej woli, a co innego – realne decyzje zakupowe. Ale nawet jeśli część z tych odpowiedzi do takich deklaracji należy, to zauważalny jest wzrost grupy osób dopuszczających możliwość dopłacania do proekologicznych rozwiązań w swoim domu (czy obiekcie innego typu) – w analogicznym badaniu sprzed dwóch lat grupa skłonnych do takiej „premii za zieleń” obejmowała 34,9 proc. ankietowanych, niemal 13 proc. mniej. Mniej było też tych, którzy przychylnie odnosili się do dopłacania do zielonych technologii.

Autorzy badania przypisują ten „zielony” trend przede wszystkim racjonalnym czynnikom. – Polacy zaczynają postrzegać zakup obiektów i rozwiązań ekologicznych jako inwestycję w jakość, zdrowie i niższe koszty eksploatacji w długim terminie – cytuje dr. inż. arch. Bartosza Dendurę ze Studio4Space i naukowca Politechniki Krakowskiej portal esgtrends.pl. Ale wyjąwszy modę i wygodę, o których mówił też ekspert, powinniśmy brać pod uwagę także to, że stopniowe upowszechnianie się zielonych technologii wynika też z faktu, że ich ceny stopniowo zaczynają zrównywać się z cenami technologii stosowanych dotychczas. A dzięki innowacyjności – być może z czasem okażą się wręcz konkurencyjne.

Futurystyczne rozwiązania przyszłości

Gdybyśmy zaczęli wertować branżowe periodyki i przeglądać portale, uświadomimy sobie, że laboratoria naukowców i branżowych specjalistów z budownictwa pracują pełną parą. Wiele z nich wiąże się z produkcją i charakterem jednego z najważniejszych materiałów budowlanych: cementu. Począwszy od pilotażowych projektów „zeroemisyjnego” (określenie nieco na wyrost, bo redukcja emisji przy produkcji i stosowaniu tego materiału sięga – skądinąd imponujących – 80 proc.) cementu, przez cement „świecący” – absorbujący światło słoneczne lub sztuczne, by po zmroku powoli je emitować bez potrzeby stosowania dodatkowych rozwiązań solarnych, aż po cement, który będzie się sam naprawiać (pęknięcia będą wypełniane przez bakterie Bacillus, co teoretycznie mogłoby wydłużyć życie konstrukcji do 200 lat).

Przeczytaj pozostałe teksty z dorocznego dodatku „Rzeczpospolitej” Walka o klimat: Nadzieja w biznesie

Trend nie omija jednak innych materiałów budowlanych. Poszukiwanie rozmaitych substancji i materiałów pochłaniających z otoczenia dwutlenek węgla dotarło także do budownictwa, w postaci cegieł zdolnych do jego absorpcji. Zadziwiającym rozwiązaniem może być przezroczyste drewno – z którego usuwana byłaby lignina, a w zamian wprowadzane polimery, co pozwalałoby wytwarzać materiał o charakterze drewna i przezroczystości szkła. Jeszcze inny pomysł badaczy to pojedyncze komórki solarne – które docelowo pozwalałyby produkować energię bez konieczności montowania paneli solarnych – rozwiązanie idealne w przypadku tak popularnych ostatnio przeszklonych obiektów, od biurowców po domy jednorodzinne.

Czytaj więcej

Walka o klimat 2025: Jak w Polsce zaczyna się zielona transformacja gospodarki

Oczywiście, zanim takie futurystyczne rozwiązania zaczną sobie torować drogę do budowlanego mainstreamu, upłyną lata, jeśli nie dekady: trzeba będzie zarówno stawić czoła wyzwaniom technologicznym, jak i uzyskać efekt skali, pozwalający sprzedawać je w cenie przynajmniej zbliżonej do rozwiązań stosowanych dotychczas. Ale rynkowe trendy im sprzyjają: rynek i branża poszukują „zielonych” materiałów – powstających w zrównoważony sposób, bez dewastacji środowiska naturalnego i jego zasobów. Prace nad recyklingiem stali, aluminium czy drewna są już dziś standardem w branży.

Podobnie stosowanie rozwiązań z obszaru smart building, gdzie elektroniczne pomiary funkcjonowania konstrukcji przekładają się na wiedzę o tym, jak optymalizować zużycie energii, redukować ilość odpadów, chronić zasoby wody. Przykładowo automatyka oświetlenia – a czasem również ogrzewania – korytarzy w budynkach wielorodzinnych czy biurowcach właściwie już nam spowszedniała, a przecież nie jest rozwiązaniem stosowanym od dziesięcioleci. W podobnie niezauważalny sposób będą wkraczać w nasze życie inne rozwiązania zaprojektowane w sojuszu z branżą IT czy internetem rzeczy (IoT). Połączenie cyfrowych rozwiązań z nowymi materiałami mogłoby zdziałać cuda.

Budować szybciej znaczy lepiej

Zmiany wkraczają do branży na rozmaite sposoby – za jeden z nich można by uznać prefabrykację. „Wielkość rynku budynków prefabrykowanych w Europie szacuje się na 61 mld dol. w 2025 r. Do 2030 r. według obecnie dostępnych prognoz ma on osiągnąć wartość 80 mld dol. przy średniorocznym tempie wzrostu około 5,5 proc. w okresie prognozowania (2025–2030)” – piszą eksperci Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu w analizie „Nowoczesne budownictwo prefabrykowane – polska szansa eksportowa”. Tytuł opracowania mówi tu sam za siebie. „Do 2030 r. rynek budownictwa modułowego w Polsce może osiągnąć wartość 7 mld zł. Lata 2025–2026 mogą być dla niego szczególnie istotne ze względu na duży napływ środków z KPO (…)” – dodają.

Czytaj więcej

Katastroficzna wizja zmian klimatu coraz bardziej realna. Dwa scenariusze

Oczywiście, „prefabrykowany” nie oznacza automatycznie – „zrównoważony”. Ale mimo wszystko powinniśmy brać pod uwagę, że budynki, które w znacznej mierze powstają już w fabryce, zwykle oparte są na projektowaniu uwzględniającym nowe rozwiązania technologiczne i efektywność energetyczną. Dziś ta część rynku produkuje przede wszystkim na potrzeby niedużych obiektów, domów mieszkalnych, niewielkich firm i innych zamawiających ze skromniejszym portfelem, co z kolei pozwala na włączanie do inwestycji materiałów przyjaźniejszych środowisku – i wielu „producentów” z nimi eksperymentuje. Znaczenie ma też kluczowe hasło, jakim budynki prefabrykowane są reklamowane: taki obiekt powstaje w czasie liczonym w tygodniach, a nie miesiącach – a wszyscy wiemy, że skutki długotrwałej budowy mogą być dla otoczenia co najmniej uciążliwe, jeśli nie dewastujące.

Podobną rolę odgrywa robotyzacja. To dosyć szerokie pojęcie, co utrudnia uzyskanie jednoznacznego oglądu dzisiejszej sytuacji oraz perspektyw tej części rynku budowlanego. Przykładowo dosyć powściągliwe w obliczeniach (i uwzględniające trzy obszary: układanie cegieł, rozbiórki, druk 3D) opracowanie agencji Mordor Intelligence „The Global Construction Robotics Market Analytics” szacuje, że w 2025 r. wartość rynku robotyki budowlanej wyniesie niespełna 442,5 mln dol. Ale w 2030 r. ma ona sięgać już 909,5 mln dol., ze średnim corocznym tempem wzrostu na poziomie 15,5 proc. I co istotne, choć jedni liczą w milionach, inni – w miliardach – to wszyscy przewidują dla tej branży kilkunastoprocentowe zwyżki rok do roku.

Robotyzacja – podobnie jak prefabrykacja – jest przede wszystkim odpowiedzią na wewnętrzny kłopot branży: brak rąk do pracy. Ale przy okazji oba te procesy odpowiadają na podobne problemy, skracając czas budowy i usprawniając prace, pozwalają nieco udoskonalić rynek. Osobną sprawą jest presja regulacyjna na recykling – w Polsce widoczna w mijającym roku zwłaszcza dzięki przepisom porządkującym postępowanie z odpadami budowlanymi. Prefabrykacja i robotyzacja pozwalają zredukować nieco powstawanie odpadów z całego procesu budowy.

Olbrzymi popyt wciąż podbija emisje

Niestety, budując wizje przezroczystych drewnianych zadaszeń, armii robotów w błyskawicznym tempie stawiających budynki czy samoleczącego się cementu, musimy pamiętać, że proces równoważenia budownictwa to dziś domena krajów rozwiniętych. W tych biedniejszych, których nie stać na rozwijanie czy implementację technologicznych nowinek, długo jeszcze będą dominować tradycyjne materiały budowlane i technologie ich produkcji oraz użycia. A to właśnie w tych regionach świata mamy do czynienia z prawdziwym boomem budowlanym.

I to może przesądzić o mizernych efektach wysiłków czołowych firm budowlanych. Jak czytamy w analizie opublikowanej przez grupę naukowców z Chin, Austrii, Niemiec i Niderlandów na łamach magazynu „Communications Earth & Environment”, przynajmniej w perspektywie dwóch kolejnych dekad czeka nas gigantyczny wzrost emisji z budownictwa. „Nasze ustalenia wskazują, że ślad węglowy światowej branży budowlanej podwoił się w ciągu trzech ostatnich dekad i najprawdopodobniej raz jeszcze się podwoi do 2050 roku” – piszą autorzy opracowania. Według nich ponad połowa tego emisyjnego dorobku pochodzi z procesu produkcji i używania cementu, cegieł i metali. Kolejne 6 proc. to produkcja i użycie innych elementów: szkła, plastików, chemikaliów czy materiałów opartych na surowcach naturalnych. I wreszcie niebagatelna pula dwutlenku węgla generowana w trakcie transportu, usług, pracy urządzeń i innych prac podejmowanych na placu budowy.

Ten bilans – i posępne wnioski naukowców – dobitnie ilustruje, jak trudne i złożone są wyzwania, przed którymi stoi branża budowlana. Ale nie czynią one równoważenia budownictwa na globalną skalę niemożliwym. Znamy już precedensy – zacofane regiony świata np. swego czasu przeskoczyły etap telefonii stacjonarnej, przechodząc od braku telefonów w ogóle do telefonii komórkowej. Być może presja czasu sprawi, że nowe technologie budowlane będą się upowszechniać w podobnie ekspresowym tempie, z równą skutecznością.