Ekstremalne upały występują obecnie na obu biegunach Ziemi, przy czym części Antarktydy są o ponad 40°C cieplejsze niż przeciętnie, podczas gdy na Arktyce wynosi ona ponad 30°C powyżej średniej. Zdaniem naukowców jest to wyjątkowo niekorzystna dla klimatu anomalia.
Najwyższą w historii stacji pogodowej na Antarktydzie temperaturę odnotowano 18 marca, gdy napływ ciepłych wiatrów z Australii doprowadził do jej wzrostu o 47°C powyżej średniej, co stanowi wyjątkowo niebezpieczny precedens. Z danych Uniwersytetu Maine i modeli pogodowych amerykańskiej Narodowej Agencji ds. Atmosfery Oceanicznej wynika, że cała Antarktyka była 18 marca cieplejsza o 3,3°C niż wynosiła jej temperatura minimalna w latach 1979-2000. Dla porównania, globalna temperatura była wówczas jedynie o 0,6°C powyżej średniej z tego okresu.
Czytaj więcej
W ciągu niespełna dekady tempo topnienia kontynentu wzrosło trzykrotnie.
O fali upałów na najzimniejszym kontynencie świata wspomniał na Twitterze klimatolog dr Robert Rohde, pisząc, że to wydarzenie „zmienia księgi rekordów i nasze oczekiwania dotyczące tego, co jest możliwe na Antarktydzie”. „Czy to po prostu szalenie nieprawdopodobne wydarzenie, czy może oznacza to, że nadejdzie coś więcej? W tej chwili nikt nie wie” – stwierdził Rohde.
„«To niemożliwe», powiedzielibyśmy jeszcze dwa dni temu. Od dziś [18 marca] klimatologia Antarktydy została napisana na nowo.” - napisał w piątek na Twitterze Stefano Di Battista, ekspert ds. klimatologii.