W środę tureccy parlamentarzyści jednogłośnie zatwierdzili porozumienie paryskie w sprawie zmian klimatycznych z 2015 roku. Mimo, że Turcja podpisała dokument już w 2016 roku, do tej pory wstrzymywała się z jego ratyfikacją. Nie godziła się jednak na klasyfikowanie jej jako kraju rozwiniętego, gdyż wiąże się to z większymi celami redukcji emisji. Dodatkowo, jako kraj rozwijający się, byłaby uprawniona do korzystania z pomocy finansowej z Zielonego Funduszu Klimatycznego ONZ.
Turecki minister środowiska i urbanizacji Murat Kurum skomentował ratyfikację umowy na kilka tygodni przed konferencją klimatyczną COP26 w Glasgow. Na Twitterze napisał, że ma nadzieję, że ta decyzja pomoże krajowi osiągnąć neutralność klimatyczną w założonym terminie. Turcja planuje do 2030 roku zredukować emisje gazów cieplarnianych do 21 proc. poniżej oczekiwanych poziomów, a do 2053 roku stać się krajem neutralnym klimatycznie.
Przed ratyfikacją porozumienia przez Turcję, Climate Action Tracker oceniał jej wysiłki na rzecz osiągnięcia celów klimatycznych jako „krytycznie niewystarczające”.
Turcja wyjątkowo odczuła w tym roku skutki pogłębiających się zmian klimatycznych. W powodziach i pożarach, które dręczyły kraj w lipcu i sierpniu, zginęło co najmniej 100 osób. Spora część kraju zmaga się również z przedłużającą się suszą. Według danych Europejskiego Systemu Informacji o Pożarach Lasów, jedynie w tym roku w Turcji spłonęło niemal 200 tys. hektarów lasów.
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan już w zeszłym miesiącu na Zgromadzeniu Ogólnym Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku, obiecał przedłożyć porozumienie parlamentowi. Wezwał również najbardziej rozwinięte kraje świata do większej odpowiedzialności za globalne emisje.