Zielony eksperyment w Pradze

Specjalistka od PR-u jeszcze przed pandemią pokazała mieszkańcom czeskiej stolicy, jak korzystne może być zapełnienie miasta kwiatami – od ulic i placów po biura i domy.

Publikacja: 25.06.2021 12:47

Zielony eksperyment w Pradze

Foto: Haenke

Stolica Czech, Praga, ma ambicje stać się „zieloną stolicą Europy”. Czy ma szansę? Z pewnością będzie to łatwiejsze niż w przypadku Warszawy. Cieplejszy klimat, rozległe dzielnice willowe z ogrodami, stare zadbane parki. I wielkie kosze roślin postawione gdzie się tylko da, a pola lawendy nie wymarzają.

Ale nie tylko to. Władze miasta są otwarte na „zielone eksperymenty”. Jednym z nich jest projekt Aleksandry Strelcovej, specjalistki od PR i sztuk pięknych, która postanowiła zazielenić miasto i przekonać innych, że z roślinami żyje się zdrowiej i lepiej. I to nie tylko na zewnątrz, ale i wewnątrz budynków, zwłaszcza biurowych, do których Czesi właśnie zaczynają wracać po szczycie pandemii COVID-19. A jej pomysł jest taki: spędzaj jak najwięcej czasu w zieleni, namawiaj do tego przyjaciół. Nie dawaj się stresowi.

Zieleń sama przyszła

Najbardziej znanym projektem wykorzystania zieleni w centrum miasta był pomysł ustawienia setek doniczek na placu przed Czeskim Teatrem Narodowym. Proste trawy w skromnych jednakowych białych doniczkach zwracały uwagę każdego. W szczycie pandemii COVID-19, kiedy Strelcova zawoziła wyprodukowane przez męża płyny odkażające do domu opieki społecznej, zauważyła, że jego mieszkańcy nie mają kontaktu ani ze sobą nawzajem, ani ze światem zewnętrznym. Wróciła do swojego sklepu i zapakowała cissusy, kalatee, skrzydłokwiaty, fitonie, fikusy i palmy kokosowe wyhodowane samodzielnie z orzechów. — Skoro ci ludzie nie mieli szansy wyjść na zewnątrz, przynieśliśmy im próbkę natury. Nie mam co do tego wątpliwości, że rośliny są nie tylko piękne i przyjazne dla środowiska, ale mają również właściwości terapeutyczne — wspomina teraz Aleksandra Strelcova.

Aleksandra ma swoje dwa sklepy i szkółkę roślin, skąd dostarcza kwiaty do biur i restauracji, które w Pradze powoli zaczynają się otwierać. Część zysku z tej działalności przekazuje do założonej przez siebie organizacji non-profit, która zajmuje się właśnie „zazielenieniem” Pragi. Kiedy tylko ma czas (jej sklep z roślinami zamyka się o 18) jedzie na spotkania lub pisze na blogu, a także uczy zakładania zrównoważonych ogrodów, które mają przekonać do tego, że przebywanie z roślinami trzeba traktować jak terapię. Coraz częściej myśli jednak o zamknięciu sklepu, bo to bardzo czasochłonne zajęcie. Z drugiej strony to właśnie ten sklep dawał jej znaczący zastrzyk finansowy podczas pandemii, kiedy to Czesi doszli do wniosku, że skoro muszą siedzieć w domach, to milej będzie, jeśli w będą patrzyli nie na ściany, ale na rośliny.

Doniczki na placu

36-letnia dzisiaj Aleksandra pochodzi z rodziny muzyków i sama śpiewała w miejskim chórze dziecięcym. Jak dziś wspomina, wszędzie gdzie się obracała jako dziecko były jakieś rośliny. Najbardziej zapamiętała gigantyczna hoję, która stała koło biurka jej matki. Roślina ma piękne,  woskowane liście w białe plamki, a kiedy kwitnie (właśnie jest ten czas), wieczorem pachnie obłędnie.

Strelcova przyznaje, że miała problem z wyborem zawodu. Z jednej strony wydawało się, że powinna się poświęcić muzyce klasycznej, bo ma i ucho, i wrażliwość. Uznała, że jednak nie o to jej w życiu chodzi. Chciała czegoś bardziej dynamicznego, dlatego wybrała marketing i PR, by dobrze sprzedawać muzykę graną przez innych. Jej pomysły na przyszłość skrystalizowały się, kiedy spotkała przyszłego męża, pochodzącego z Francji Juliena Antiha, który studiował etnobotanikę na University College of London i chciał dowiedzieć się jak najwięcej o wykorzystaniu roślin w farmacji, produkcji odzieży i dekoracji wnętrz. Żeby być bliżej męża, Aleksandra pojechała do Londynu i na University of London zaczęła studiować zarządzanie sztuką.

Po powrocie do Pragi natychmiast otworzyli wspólnie sklep z roślinami w dzielnicy Żiżkow i założyli organizację non-profit. Nazwali ją Tadeas Haenke, od nazwiska czeskiego botanika, który żył w XVIII wieku. Po godzinach prowadzili kursy produkowania kosmetyków, bądź farmaceutyków z roślin doniczkowych, a także organizowali kameralne koncerty wśród roślin. Pierwszym większym projektem  była współpraca z zaprzyjaźnionych architektem Jurasem Lasovskim, która zaowocowała doniczkami przez Teatrem Narodowym. Niecodzienna wystawa została nominowana w konkursie architektonicznym w 2018 roku.

— Chcieliśmy wtedy pokazać jak wygląda niezbudowany kawałek miasta, kiedy postawi się tam rośliny. Pusta przestrzeń nagle zaczyna żyć własnym życie i przynosi relaks — mówiła Aleksandra. Teraz przekonuje, że rośliny pomagają opóźnić objawy choroby Parkinsona i Touretta, jeśli osoby chore będą przebywały jak najwięcej w ogrodach, a leśne kąpiele łagodzą stres. Ale zastrzega się :— Oczywiście samymi roślinami chorób nie wyleczymy.

Nie kupić a wymienić

Pandemia w Czechach, tak jak i w Polsce, właśnie odpuszcza. Wraz ze spadkiem zachorowań maleje popyt na rośliny kupowane do domów. Ruszyły za to zakupy okazów doniczkowych, które stają w biurach. Ożywiły się również miejskie targi roślin, na których można nie tylko kupić jakieś okazy, ale i wymienić się tymi, które zbytnio wyrosły, czy już nie pasują do wnętrza. Ostatnia przedwakacyjna wymiana w Pradze odbyła się 18 czerwca. A wymiana roślin przecież zmniejsza zanieczyszczenie środowiska. Ot chociażby nie wyrzucamy doniczki jednorazowego użycia. — W ten sposób można sobie zafundować niedużym kosztem małą prywatną dżunglę — mówi Aleksandra. I namawia, żeby samemu zabrać się za hodowanie roślin, chociażby wsadzić do doniczki pestki dojrzałego awokado, mango, cytrusów. Właściwie wszystko, co ma pestkę, albo nasiona nadaje się do posadzenia. Koniecznie należy używać do tego pojemników przyjaznych dla środowiska. Namawia, żeby latem wystawiać rośliny na balkony, hodować na nich zioła, z których można budować całe ściany, a zamiast wyrzucać po ścięciu – pozwolić im odrosnąć.

Wymiana roślin staje się coraz bardziej popularna także w Polsce. Najbliższa zaplanowana jest na 10 lipca w Łazienkach Królewskich na polanie przed Centrum Edukacji Ekologicznej w Nowej Palmiarni. Będzie tam stanowisko, na którym, w razie potrzeby, można będzie posadzić roślinę otrzymaną podczas wymiany.

Stolica Czech, Praga, ma ambicje stać się „zieloną stolicą Europy”. Czy ma szansę? Z pewnością będzie to łatwiejsze niż w przypadku Warszawy. Cieplejszy klimat, rozległe dzielnice willowe z ogrodami, stare zadbane parki. I wielkie kosze roślin postawione gdzie się tylko da, a pola lawendy nie wymarzają.

Ale nie tylko to. Władze miasta są otwarte na „zielone eksperymenty”. Jednym z nich jest projekt Aleksandry Strelcovej, specjalistki od PR i sztuk pięknych, która postanowiła zazielenić miasto i przekonać innych, że z roślinami żyje się zdrowiej i lepiej. I to nie tylko na zewnątrz, ale i wewnątrz budynków, zwłaszcza biurowych, do których Czesi właśnie zaczynają wracać po szczycie pandemii COVID-19. A jej pomysł jest taki: spędzaj jak najwięcej czasu w zieleni, namawiaj do tego przyjaciół. Nie dawaj się stresowi.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Klimat i ludzie
Kartki na mięso i paliwo powstrzymają zmiany klimatu? Wyniki globalnego sondażu
Klimat i ludzie
Sportwashing rośnie w siłę. Nowa strategia gigantów branży paliw kopalnych
Klimat i ludzie
Badanie: Zmiany klimatu rujnują demografię. Europa szczególnie zagrożona
Klimat i ludzie
Ekobójstwo będzie przestępstwem? Mieszkańcy najbogatszych państw świata zgodni
Klimat i ludzie
Co Polacy sądzą o Europejskim Zielonym Ładzie? Sondaż pokazuje największe lęki