Stolica Czech, Praga, ma ambicje stać się „zieloną stolicą Europy”. Czy ma szansę? Z pewnością będzie to łatwiejsze niż w przypadku Warszawy. Cieplejszy klimat, rozległe dzielnice willowe z ogrodami, stare zadbane parki. I wielkie kosze roślin postawione gdzie się tylko da, a pola lawendy nie wymarzają.
Ale nie tylko to. Władze miasta są otwarte na „zielone eksperymenty”. Jednym z nich jest projekt Aleksandry Strelcovej, specjalistki od PR i sztuk pięknych, która postanowiła zazielenić miasto i przekonać innych, że z roślinami żyje się zdrowiej i lepiej. I to nie tylko na zewnątrz, ale i wewnątrz budynków, zwłaszcza biurowych, do których Czesi właśnie zaczynają wracać po szczycie pandemii COVID-19. A jej pomysł jest taki: spędzaj jak najwięcej czasu w zieleni, namawiaj do tego przyjaciół. Nie dawaj się stresowi.
Zieleń sama przyszła
Najbardziej znanym projektem wykorzystania zieleni w centrum miasta był pomysł ustawienia setek doniczek na placu przed Czeskim Teatrem Narodowym. Proste trawy w skromnych jednakowych białych doniczkach zwracały uwagę każdego. W szczycie pandemii COVID-19, kiedy Strelcova zawoziła wyprodukowane przez męża płyny odkażające do domu opieki społecznej, zauważyła, że jego mieszkańcy nie mają kontaktu ani ze sobą nawzajem, ani ze światem zewnętrznym. Wróciła do swojego sklepu i zapakowała cissusy, kalatee, skrzydłokwiaty, fitonie, fikusy i palmy kokosowe wyhodowane samodzielnie z orzechów. — Skoro ci ludzie nie mieli szansy wyjść na zewnątrz, przynieśliśmy im próbkę natury. Nie mam co do tego wątpliwości, że rośliny są nie tylko piękne i przyjazne dla środowiska, ale mają również właściwości terapeutyczne — wspomina teraz Aleksandra Strelcova.
Aleksandra ma swoje dwa sklepy i szkółkę roślin, skąd dostarcza kwiaty do biur i restauracji, które w Pradze powoli zaczynają się otwierać. Część zysku z tej działalności przekazuje do założonej przez siebie organizacji non-profit, która zajmuje się właśnie „zazielenieniem” Pragi. Kiedy tylko ma czas (jej sklep z roślinami zamyka się o 18) jedzie na spotkania lub pisze na blogu, a także uczy zakładania zrównoważonych ogrodów, które mają przekonać do tego, że przebywanie z roślinami trzeba traktować jak terapię. Coraz częściej myśli jednak o zamknięciu sklepu, bo to bardzo czasochłonne zajęcie. Z drugiej strony to właśnie ten sklep dawał jej znaczący zastrzyk finansowy podczas pandemii, kiedy to Czesi doszli do wniosku, że skoro muszą siedzieć w domach, to milej będzie, jeśli w będą patrzyli nie na ściany, ale na rośliny.