Decyzję oznajmił niedawno rektor uniwersytetu Lawrence Bacow, podkreślając, że już od czerwca fundusz wieczysty uczelni nie miał bezpośrednich inwestycji w firmy zajmujące się poszukiwaniem lub rozwojem paliw kopalnych oraz że nie będzie takich inwestycji dokonywać w przyszłości. Fundusz ten wyceniono niedawno na około 42 miliardy dolarów. Zgodnie z oświadczeniem rektora, obecnie mniej niż 2 proc. wartości funduszu jest powiązanych z branżą paliw kopalnych poprzez udziały w funduszach private equity.
Czytaj więcej
Startup Colossal chce przywrócić gatunek mamuta włochatego, walczyć o klimat i zrównoważony rozwój.Dysponuje 15 milionami dolarów budżetu.
„Biorąc pod uwagę potrzebę dekarbonizacji gospodarki i naszą odpowiedzialność jako powierników za podejmowanie długoterminowych decyzji inwestycyjnych, które wspierają naszą misję dydaktyczną i badawczą, nie uważam, że inwestycje w [paliwa kopalne] są rozsądne” – powiedział Bacow.
Aktywiści klimatyczni przyjęli deklarację z zadowoleniem, przypominając, że namawiali do tego władze uniwersytetu od dziesięciu lat. Jedna z grup aktywistów Divest Harvard skomentowała na Twitterze decyzję władz uczelni, nazywając ją „ogromnym zwycięstwem naszej społeczności, ruchu klimatycznego i świata – oraz strajkiem przeciwko potędze przemysłu paliw kopalnych”.
Richard Brooks, dyrektor ds. finansów w Stand.earth podkreśla, że nie tylko Harvard wycofuje się z inwestycji w paliwa kopalne – podobne decyzje podejmuje również Uniwersytet Bostoński, Uniwersytet w Minnesocie oraz warta 8 miliardów dolarów Fundacja MacArthura. „W nadchodzących miesiącach zobaczymy tę falę. Naprawdę nie ma już wymówek, by jakakolwiek instytucja finansowa nadal inwestowała w paliwa kopalne. Argumenty finansowe nigdy nie były silniejsze przy spadającym popycie na ropę, gaz i węgiel. Akceptacja społeczna również się zmieniła” – podkreśla Brooks.