Zarządzanie bioróżnorodnością – dotychczas postrzegane jako domena naukowców i ekspertów – dziś staje się kluczowym elementem strategii biznesowych. Warto przypomnieć, że bioróżnorodność została wskazana przez Unię Europejską jako jeden z kluczowych obszarów związanych z ekologią i ochroną klimatu.
Podczas debaty „Zarządzanie bioróżnorodnością” na konferencji PRECOP w Katowicach eksperci starali się odpowiedzieć na pytania o to, jak skutecznie mierzyć swój wpływ na przyrodę, jak zarządzać kryzysem wodnym i czy zielona transformacja może iść w parze z realiami rynkowymi.
Mierzyć, ale jak
Uczestnicy gorącej dyskusji zgodnie podkreślali, że zarządzanie zaczyna się od mierzenia. Jednakże świat standardów raportowania wpływu na bioróżnorodność jest złożony i pełen pułapek. Sebastian Dunnett, senior programme officer, Nature Economy, UNEP-WCMC, zauważył, że nie można wskazać jednego uniwersalnego modelu sprawozdawczości. – Widzimy namnażanie się różnych ram raportowania, które mają różne cele – stwierdził. Dodał, że najbardziej wiarygodne są modele oparte na solidnych podstawach naukowych.
Arkadiusz Kamiński, dyrektor wykonawczy ds. środowiska w Orlenie, wskazał na praktyczne problemy, z jakimi mierzą się duże przedsiębiorstwa. – Wyzwaniem jest choćby dostęp do danych. Jeżeli popatrzymy lokalnie, brakuje baz danych dotyczących siedlisk i gatunków – mówił. Wskazał przy tym na brak jednolitości przepisów, mnogość standardów (ESRS, SASB, IFRS) oraz niepewność regulacyjną, która utrudnia planowanie działań.
Mówiąc o krytycznym zasobie naturalnym, niezbędnym do funkcjonowania ekosystemów i warunkującym bioróżnorodność, jakim jest woda, zwrócił uwagę na bardzo ważny problem. – Trudno jest nam dzisiaj wycenić, ile możemy zapłacić za to, że pijemy zdrową, czystą wodę – wskazał.
Mirosław Proppé, prezes Fundacji WWF Polska, bronił sensu mierzenia i raportowania. – Nie da się zarządzać czymś, czego nie liczymy. Bo wówczas nie mamy nawet pojęcia, że to występuje – argumentował. Podkreślił, że świadome firmy traktują ten proces jako inwestycję w ciągłość działania i metodologię, a nie przykry obowiązek.
W debacie mocno wybrzmiał temat kryzysu wodnego. Bogdan Jaroszewicz, zastępca dyrektora generalnego Lasów Państwowych ds. ochrony zasobów przyrodniczych, członek Państwowej Rady Ochrony Przyrody, przytoczył dane, które nie pozostawiają złudzeń.
– Naukowcy szacują, że tzw. first water shortage day (dzień, w którym zabraknie wody – red.) w skali globalnej nastąpi najpóźniej w roku 2030 – ostrzegł. Wyjaśnił, że średni roczny bilans wodny w Polsce jest już ujemny, a wysychające rzeki to efekt obniżania się poziomu wód podziemnych. Lasy Państwowe starają się przeciwdziałać temu zjawisku poprzez programy małej retencji – w ciągu ostatniego ćwierćwiecza zbudowano w Polsce ok. 10 tys. małych obiektów retencyjnych.
Prof. Piotr Skubała z Wydziału Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, członek Państwowej Rady Ochrony Przyrody oraz Rady Klimatycznej UN Global Compact Network Poland, jako główne przyczyny nadmiernego zużycia wody wskazał wielkoprzemysłowe rolnictwo i przemysłową hodowlę zwierząt oraz przemysł oparty na paliwach kopalnych. Stwierdził, że realny wpływ biznesu na środowisko można ocenić, sprawdzając, czy firma zmienia łańcuchy dostaw, odtwarza siedliska i ogranicza zużycie zasobów.
Fundament stabilnego biznesu
Do kwestii odpowiedzialności w globalnym łańcuchu dostaw nawiązała Aleksandra Robaszkiewicz, dyrektorka ds. corporate affairs i CSR w Lidl Polska. Jak mówiła, misją firmy jest dostarczanie artykułów wysokiej jakości po atrakcyjnych cenach i co ważne – wyprodukowanych w sposób zrównoważony.
– Biznes powinien służyć przede wszystkim człowiekowi i dobru społecznemu. To jest również drogowskaz dla konsumentów – powiedziała.
Zaznaczyła, że firma popiera regulacje prośrodowiskowe i traktuje je jako fundament stabilnego biznesu. – Mądry biznes jest biznesem opomiarowanym i my generalnie popieramy raportowanie. Jednak, jak już zostało wskazane, ważna jest stabilność i przewidywalność prawa, żeby można było alokować zasoby – stwierdziła. Jak podała, Lidl Polska monitoruje aż 651 wskaźników CSR, aby precyzyjnie mierzyć swój wpływ w każdym obszarze działalności.
Aleksandra Robaszkiewicz zaznaczyła, że kluczem do zaangażowania mniejszych dostawców jest edukacja i partnerski dialog, a nie tylko narzucanie wymogów. Przedsiębiorcy są świadomi zmian klimatycznych i ich konsekwencji dla swoich biznesów. Dlatego Lidl Polska współpracuje z organizacjami pozarządowymi, aby dostarczać partnerom narzędzia i wiedzę, które pomagają im realnie zmniejszać swój ślad środowiskowy.
– Pracujemy też w biznesie i chcemy rozwiązywać te problemy, czyli odpowiadać na nie i zabezpieczyć przyszłość kolejnych pokoleń. Natura to jest niesamowity zasób i wielka wartość. Dlatego jesteśmy nastawieni na współpracę ze światem nauki i NGO-sami, żeby dostarczać najlepsze możliwe rozwiązania – podkreślała Aleksandra Robaszkiewicz.
Jakie są rekomendacje ekspertów na najbliższe pięć lat? To przede wszystkim edukacja, tworzenie spójnej i jednolitej legislacji oraz konieczność włączenia wartości ekosystemów do strategii gospodarczych i inwestycyjnych. Jak stwierdził prof. Skubała, biznes musi uwzględniać w rachunku ekonomicznym ukryte koszty środowiskowe i zdrowotne, w przeciwnym razie raportowanie może stać się jedynie formą greenwashingu.
Partner relacji: Lidl Polska