Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Berlinie, nazywany też Berlinale, to jeden z najbardziej prestiżowych międzynarodowych festiwali filmowych w Europie i na świecie, który odbywa się corocznie w lutym. Podczas tegorocznego otwarcia wydarzenia, miejsce miała akcja aktywistów klimatycznych. Część z nich, ubrana w eleganckie stroje, rozłożyła transparent informujący o skutkach globalnego ocieplenia. Inni działacze przykleili się natomiast do czerwonego dywanu. Jak podkreślili, chcieli zwrócić uwagę niemieckiego rządu i społeczeństwa na problem tragicznych w skutkach zmian klimatu.
Czytaj więcej
Aktywiści z grupy Letzte Generation (Ostatnie Pokolenie) oblali obraz Claude'a Moneta wiszący w muzeum w Poczdamie żółtą substancją, która według nich była puree ziemniaczanym.
Last Generation, grupa odpowiedzialna za organizację akcji, zaznaczała, że obecny rząd i społeczeństwo „są ostatnimi, którzy mają szansę zapobiec wjazdowi do klimatycznego piekła oraz miliardom zgonów”. "Jeśli nadal będziemy uciekać od rzeczywistości, dojdziemy do punktów krytycznych i wywołamy śmiertelną lawinę, przed którą nie ma ucieczki" - mówiła Lisa Winkelmann, klimatyczna aktywistka. - Uświadamianie na temat zrównoważonego rozwoju na małą skalę – jak robi to Berlinale – jest ważne, ale samo nas nie uratuje - dodał inny działacz, Raphael Voellmy.
Jak podaje agencja Reutera, protest aktywistów nie zakłócił ceremonii otwarcia festiwalu.
W zeszłym roku w podobnym incydencie aktywiści ekologiczni zamknęli ruch lotniczy na lotnisku w Berlinie, przyklejając się do pasa startowego. Lotnisko Berlin-Brandenburg zamknęło wówczas pasy przeznaczone do startów i lądowań.