Dzisiaj Dzień Bez Samochodu – 22 września. W wielu europejskich miastach z tej okazji podejmowane są różne działania, takie jak wyłączanie całego miasta z ruchu samochodowego czy otwieranie przestrzeni dla pieszych i osób na rowerach. A Warszawa? Warszawa, jak co roku, pokusiła się o darmową komunikację miejską. Na jeden dzień. Którą reklamuje głównie właśnie w komunikacji miejskiej, czyli tam, gdzie wiele osób ma już bilety długookresowe i ten gest nic nie zmienia. Natomiast Ci, którzy z aut mieliby się przesiąść do transportu publicznego nie mają powodu – autobusy wciąż będą stać w korkach. Miasto nie zaplanowało żadnych ograniczeń dla ruchu samochodowego, więc czemu kierowcy mieliby mieć interes w zostawianiu swoich pojazdów w garażu?
Czytaj więcej
Dzień bez Samochodu powinien stanowić dla włodarzy miast impuls do dyskusji na temat zrównoważonego transportu, uważają aktywiści.
To nie jest tylko jeden głupio obchodzony dzień. To symptom całej polityki miejskiej, która jest chorobliwie prosamochodowa. Chorobliwie, bo przeczy wszelkim przesłankom naukowym:
• konieczność redukcji emisji CO2 (z których w Warszawie aż ⅕ pochodzi z transportu!),