W tym tygodniu na łamach Energy Science & Engineering ukazała się analiza dotycząca niebieskiego wodoru. Ten rodzaj wodoru został przez polityków na całym świecie okrzyknięty czystym rozwiązaniem energetycznym, wiodącym do rezygnacji z paliw kopalnych. Z kolei przedsiębiorstwa gazowe i naftowe twierdzą, że „choć cel jest zielony, dojedziemy do niego błękitną autostradą” – argumentując, że inwestycje w niebieski wodór są niezbędnym elementem przejścia na wodór zielony. Za niebieskim wodorem opowiadał się w ubiegłym roku również wiceprezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG) Arkadiusz Sekściński. W trakcie VII Kongresu Polskiego Przemysłu Gazowniczego stwierdził, że „Polska powinna bardzo mocno lobbować, aby niebieski wodór również znajdował miejsce w gospodarce i programach finansowania”.
Czytaj także: Elektryczne ciężarówki potrzebują ładowarek. Co zrobi UE?
Jak wynika z badania przeprowadzonego przez naukowców z Uniwersytetu Cornwella i Stanforda, niebieski wodór nie jest wcale przyjazny dla klimatu.
Według autorów badania, natężenie emisji gazów cieplarnianych dla niego jest o 20 proc. wyższe niż w przypadku spalania gazu ziemnego przy produkcji ciepła. Twierdzą również, że „niebieski wodór naprawdę nie ma żadnego zastosowania w bezemisyjnej przyszłości. Może co najwyżej odwrócić naszą uwagę od działań niezbędnych do prawdziwej dekarbonizacji globalnej gospodarki energetycznej, tym samym je spowalniając”.
W badaniu czytamy również, że w 2021 roku „na świecie funkcjonują tylko dwa zakłady produkujące niebieski wodór na skalę komercyjną – jeden należący do Shella w Albercie (Kanada), a drugi należący do Air Products w Teksasie (USA)”.