Jedna rzecz jest negatywna – wbrew pozorom chwilowe obniżenie poziomu emisji czy ograniczenie ruchu samolotów niekoniecznie jest wielkim powodem do radości. Nie da się redukować emisji na zasadzie gaszenia pożarów, bo podcinamy ludziom możliwości życia. Żeby zredukować emisje trzeba od początku przebudować systemy, nie możemy nie jeść, nie możemy nie produkować energii. Redukcje na skutek kryzysu, a nie zmian systemowych, są nie do utrzymania.
Pozytywna rzecz dotyczy naszej wyobraźni. Choć osobiście uważam, że koronawirus nie uczynił nas bardziej wrażliwymi czy lepszymi, bo w ogóle traumy same z siebie tego nie robią, to pokazał jednak, ze jeśli potrzebujemy, jeśli coś jest ważne, to różne wielkoskalowe zmiany i interwencje są możliwe.
Wcześniej nikt nie pomyślałby, że tak wiele rzeczy z dnia na dzień można przenieść na prace zdalną czy zatrzymać cały transport samolotowy. Myślę, że takie podejście dałoby się przełożyć na zmianę klimatu. Kiedy do nas dotrze, że to zatrważająco poważna sytuacja, to właściwie nie ma powodu, by na całym świecie nie zacząć zmieniać rzeczy bardzo szybko.
Na poziomie indywidualnym coraz częściej deklarujemy przywiązanie wartości do postaw proekologicznych, praktyka jednak często odbiega od tych deklaracji. Może zawstydzanie i piętnowanie codziennych praktyk może przynieść jakieś korzystne skutki? Jak nie po dobroci…
Strategie odwołujące się przede wszystkim do emocji zazwyczaj będą przeciwskuteczne. Emocje nakręcają emocje i cała para z zawstydzania pójdzie w zarządzanie tymi emocjami. To oczywiście dobry sposób na marketing – tak można komuś sprzedać „zielony” produkt, choć ten dobry uczynek będzie często pozorny. Na emocjach nie zyska nikt poza niektórymi markami i firmami, robiącymi kampanie wrogo – czyli tych, których nigdy nie obchodził klimat, a sprzedawanie rzeczy.
Właśnie dlatego napisaliśmy książkę „Klimatyczne ABC”, bo sądzimy że w dyskusji potrzeba podejścia opartego na wiedzy naukowej, na rozumie i zdrowym rozsądku, ponieważ są to naprawdę szalenie złożone problemy. Zredukowanie poziomu emisji dwutlenku węgla to wyzwanie cywilizacyjne, wymagające ekspertyzy na każdym poziomie. Mam takie hasło, ze potrzeba nam więcej inżynierów, bo chodzi o przeprojektowanie całych, bardzo dużych systemów. Dlatego kiedy chcemy kogoś zawstydzić czy zastraszyć to emocje nie pomagają, kiedy się boimy – trudno nam myśleć racjonalnie. Gdy będziemy kogoś straszyć, że jest za gruby i zachoruje, w większości przypadków dla poradzenia ze stresem takie osoby będą więcej jeść. Tymczasem odchudzanie to też coś, co wymaga wiedzy, wsparcia społecznego itd. Granie na emocjach jest zrozumiałe w mediach, ale przeciwskuteczne w odnajdywaniu rozwiązań.