Wszyscy już przywykliśmy do wiadomości o wyrębie lasów w Amazonii. Do tego stopnia, że chyba przestaliśmy przywiązywać do nich większą wagę. Tymczasem w zalewie informacji o lasach deszczowych umyka nam sytuacja suchego Gran Chaco, drugiej największej puszczy Ameryki Południowej. A ta znika —bardzo dosłownie— na naszych oczach.
Wystarczy otworzyć dowolną aplikację obsługującą mapy satelitarne i odnaleźć na niej zachodni Paragwaj. Możemy kierować się np. na miejscowość Mariscal Estigarribia. Już z daleka zobaczymy zieloną łatę lasu podziurawioną jak szwajcarski ser. Gdy przyjrzeć się z bliska, okaże się, że nie chodzi o nieregularne plamy po wylesionych obszarach znane nam dobrze z Amazonii. W Chaco bladożółte prostokąty karczowisk uporządkowano jeden obok drugiego z precyzją godną architektonicznych planów. Aż trudno uwierzyć, że to nie rysunek techniczny, a rzeczywistość.
Awans w rankingu
Paragwaj rozciąga się na ponad 400 tysiącach kilometrów kwadratowych i liczy 7 milionów mieszkańców. Podobnie jak Boliwia, nie posiada bezpośredniego dostępu do morza, a oba kraje są uznawane za najuboższe na kontynencie. Pomimo tego, Paragwaj plasuje się obecnie w czołówce rankingów międzynarodowego handlu żywnością. Jest 9-tym eksporterem wołowiny i 4-tym eksporterem soi, kluczowego surowca przemysłu spożywczego ostatnich dziesięcioleci, ustępując jedynie takim gigantom jak Brazylia, Stany Zjednoczone i Kanada. Paragwaj może się pochwalić fascynującą historią i niezależną ścieżką rozwoju w wieku XIX, jednak od końca XX wieku to właśnie soja i wołowina zmieniają kraj w kierunku, który trudno jednoznacznie ocenić jako pozytywny.
Wśród paragwajskich rekordów znajdziemy również dyktaturę: prawicowy generał Alfredo Stroessner rządził krajem przez blisko 35 lat, zapraszając do Asunción amerykańskich oficerów, którzy szkolili miejscowych funkcjonariuszy w technikach tortur. To właśnie Stroessner miał uznać, że paragwajskie lasy są problemem: wszak mogą się w nich ukrywać ewentualni partyzanci. W latach siedemdziesiątych dyktator otwiera granicę i zaprasza do kraju zubożałych rolników z południowej Brazylii - przede wszystkim potomków włoskich i niemieckich imigrantów - którzy zalewają wschodni Paragwaj, konsekwentnie wylesiają region i spychają na margines rodowitych Paragwajczyków.
Z pewnością nie raz, usłyszawszy po raz kolejny dramatyczne informacje o sytuacji w Amazonii, pomyśleliśmy: wylesiają, wylesiają, a puszcza dalej stoi. Czy aby dziennikarze nie przesadzają za bardzo z tym alarmowaniem o zagrożeniu lasów? Trudno przewidzieć przyszłość Amazonii. Wiemy natomiast na pewno, że drugi las Ameryki Południowej, tzw. Mata Atlántica, czyli Las Atlantycki, dziś istnieje już tylko w encyklopediach. Ta formacja leśna, która zajmowała niegdyś południowy-wschód Brazylii i wschód Paragwaju została niemal w całości zamieniona na plantacje soi i pastwiska. Pozostało zaledwie 7,5 proc. jej naturalnej powierzchni.