Czy świat kończy walkę ze zmianami klimatu? „USA dążą do rozwalenia układu”

Eksperci alarmują – mamy za sobą najcieplejszy rok w historii pomiarów. Tymczasem politycy wciskają hamulec i rezygnują z działań, które mogłyby powstrzymać zmiany klimatu. Zaczął Donald Trump, ale na świecie są inni politycy, którzy chętnie poszliby w jego ślady. „Musimy ignorować to, co robią Stany Zjednoczone” – mówi Karsten Haustein, klimatolog z Uniwersytetu w Lipsku.

Publikacja: 21.02.2025 17:14

Hiszpańskie miasteczko Chiva dotknięte przez powódź w listopadzie 2024 roku. Zdaniem badaczy, ulewne

Hiszpańskie miasteczko Chiva dotknięte przez powódź w listopadzie 2024 roku. Zdaniem badaczy, ulewne deszcze, które dotknęły południe Hiszpanii, wywołane zostały przez zjawiska, których przyczyny tkwią w zmianach klimatycznych.

Foto: Angel Garcia/Bloomberg

Walka ze zmianami klimatu i ich skutkami  w ostatnich latach stała się jednym z globalnych priorytetów politycznych i gospodarczych. Wdrażanie strategii dekarbonizacji, rozwój odnawialnych źródeł energii, związane z ratowaniem klimatu międzynarodowe porozumienia i szereg innych działań, miało na celu ograniczenie emisji gazów cieplarnianych oraz powstrzymanie wzrostu globalnej temperatury.

Dane mówią bowiem same za siebie – jak wskazują eksperci unijnego programu obserwacji Ziemi Copernicus Climate Change Service (C3S), 2024 był najcieplejszym rokiem w historii pomiarów na świecie oraz pierwszym rokiem kalendarzowym, w którym średnia globalna temperatura przekroczyła próg ocieplenia o 1,5 st. Celsjusza względem czasów przedindustrialnych. 

Mimo wciąż trudnej sytuacji i wiążących się z nią wyzwań, w ostatnim czasie zaobserwować można trend odwrotu od zobowiązań klimatycznych, który napawa niepokojem wielu ekspertów. Kluczowi gracze sceny międzynarodowej wyraźnie zmieniają kierunek swojej polityki, co może mieć długofalowe i – jak wskazują naukowcy – niezwykle poważne konsekwencje dla środowiska naturalnego. A co za tym idzie – także dla ludzi. 

Czytaj więcej

Ameryka rezygnuje z walki z globalnym ociepleniem? Jest decyzja Donalda Trumpa

USA rezygnują z walki z kryzysem klimatycznym? Decyzje Donalda Trumpa

Donald Trump już na początku swojej drugiej kadencji zapowiedział plany ekspansji projektów związanych z wydobyciem paliw kopalnych. Ale to nie wszystko – mówiąc o ogłoszeniu „krajowego stanu wyjątkowego w zakresie energii” i planach zwiększenia wysiłków USA w zakresie wydobycia paliw kopalnych, polityk potwierdził też odejście od założeń stanowiących pewnego rodzaju fundament ostatnich działań związanych z walką ze zmianami klimatu.

Potwierdził również odejście jego kraju – będącego drugim największym emitentem gazów cieplarnianych na świecie – od porozumienia paryskiego, uważanego przez wielu ekspertów za przełomowy krok w globalnej walce z ociepleniem. Porozumienie – zakładające ambitne cele redukcji emisji gazów cieplarnianych, i mające na celu ograniczenie katastrofalnych skutków zmian klimatycznych, w tym ekstremalnych zjawisk pogodowych, podnoszenia poziomu mórz oraz utraty bioróżnorodności – ustanowiło nowe standardy w polityce klimatycznej. 

Nie była to pierwsza tego typu decyzja administracji Trumpa – USA wycofały się z porozumienia paryskiego już w 2017 roku, ale decyzję tę odwrócił Joe Biden w pierwszym dniu swojej kadencji. Wydaje się, że dziś sytuacja wygląda jednak nieco inaczej. Zaobserwować można bowiem szerszy trend odwrotu od zobowiązań klimatycznych – nie tylko w USA, ale i w innych częściach świata – ale także wzrost popularności niezbyt pozytywnie nastawionych do „zielonej” polityki ludzi. 

 Zdaniem ekipy Trumpa wszelkiego rodzaju zobowiązania międzynarodowe, które ograniczają potencjał gospodarczy czy polityczny USA, są niewskazane.

Jak wyjaśnia dr hab. Włodzimierz Batóg – profesor w Ośrodku Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego – powód, dla którego Trump zdecydował się na taki kurs polityki klimatycznej jest dość prosty. – To próba zbudowania konkurencji wobec Chin. Cała polityka gospodarcza, zagraniczna i wewnętrzna USA jest podporządkowana właśnie temu. O ile plany Bidena były bardziej antyrosyjskie, Ameryka Trumpa do Rosji nie ma nic. Wydaje się, że większym dla zagrożeniem – politycznym też, ale głównie gospodarczym – są tu Chiny. Wszystko, co się dzieje, w tym działania związane z ochroną klimatu, są temu porządkowane – podkreśla. 

Jak zauważa Włodzimierz Batóg, Stany Zjednoczone chcą wyplątać się z porozumień międzynarodowych i wszystkich uwarunkowań, które „mogłyby blokować rozbudowę gospodarki”. – USA są obciążone zobowiązaniami, na przykład Porozumieniem Paryskim – tymczasem Chiny są od tego wolne. Rozumowanie jest takie: skoro Chiny nie są tym obciążone, a rozwijają się tak wspaniale, to my też będziemy rozwijać się świetnie – odbudujemy gospodarkę i będziemy konkurować z Chinami w tych kwestiach gospodarczych, w których jesteśmy w stanie – wyjaśnia Batóg. – To jest główny powód. Zdaniem jego ekipy wszelkiego rodzaju zobowiązania międzynarodowe, które ograniczają potencjał gospodarczy czy polityczny USA, są niewskazane, bo Stany Zjednoczone nigdy nie będą miały przez to możliwości rozwoju, nie będą kroczyły własną drogą i nie będą budowały własnej cywilizacji – dodaje. 

Dlaczego USA nie chcą porozumienia paryskiego?

Choć zmiany klimatu, a także – będące ich skutkiem – anomalie pogodowe wzbudzają niepokój naukowców, wydaje się, że USA zdania w tej kwestii nie zmienią. Przynajmniej na razie, bo w żaden sposób jest im z tym nie po drodze. – Musiałaby zmienić się administracja, a odwrócenie tego byłoby trudne, nawet jeśli zmieniłaby się ona po czterech latach. Ekipa Trumpa stawia wszystko na jedną kartę i uważa, że zmiany muszą być na tyle głębokie, by były nieodwracalne. Jeżeli te działania przyniosą oczekiwane skutki, i nastroje społeczne się poprawią, a poparcie dla republikanów będzie duże, to nikomu nie przyjdzie do głowy, by podjąć kroki w celu odwrócenia tego trendu. To byłoby samobójcze z politycznego punktu widzenia – zauważa Batóg. 

Amerykanie dążą do rozwalenia układu, który nie jest im na rękę, i z którego nie są w stanie skorzystać. Stany Zjednoczone są blokowane zobowiązaniami, do których muszą się dostosować, tymczasem chcą budować własną pozycję i miejsce na świecie. Wszystko, co stanowi ograniczenie, będzie przez USA odrzucane – podkreśla Włodzimierz Batóg. 

Jednocześnie Batóg zwraca też uwagę na to, że Stany Zjednoczone wkraczają na własną ścieżkę i mało prawdopodobne jest, że będą oglądać się na sojuszników – nawet, jeśli ich stanowisko w sprawie klimatu będzie całkiem odmienne. Zdaniem amerykanisty może być wręcz odwrotnie. - To sojusznicy będą oglądać się na Amerykanów, bo USA są mocarstwem.

Czytaj więcej

Sukces Donalda Trumpa zagrozi celom klimatycznym? Eksperci biją na alarm

Jak Unia Europejska zareaguje na decyzje USA związane z klimatem? 

Eksperci zauważają, że działania podjęte przez administrację Trumpa – sygnalizujące radykalną zmianę w amerykańskiej polityce klimatycznej oraz priorytetowe traktowanie interesów krajowego przemysłu paliwowego kosztem zobowiązań klimatycznych – nie pozostaną bez wpływu na globalne działania w zakresie ochrony środowiska i walki ze zmianami klimatu. 

Dotychczas Unia Europejska dążyła do utrzymania pozycji lidera w walce z globalnym ociepleniem, poprzez ambitne cele redukcji emisji oraz rozwój zielonych technologii, ale wobec nowego kursu USA może się to zmienić – rosną bowiem obawy dotyczące konkurencyjności europejskiej gospodarki. Zwrócenie się ku zmianom w Europie, widać już dziś. Europejska Partia Ludowa (EPP) – będącą największą grupą polityczną w Europarlamencie – zasugerowała niedawno konieczność rewizji polityki klimatycznej, w tym zawieszenia unijnych celów dotyczących odnawialnych źródeł energii oraz ograniczenia regulacji związanych z raportowaniem śladu węglowego. Jak to argumentuje? Tym, że unijna polityka klimatyczna powinna uwzględniać rzeczywistość gospodarczą i malejącą konkurencyjność europejskiego przemysłu wobec amerykańskich firm, które korzystają z tanich paliw kopalnych.

– Polityka klimatyczna UE ewidentnie stoi dziś pod dużym znakiem zapytania. Widać w Europie narastający bunt społeczny przeciwko tym decyzjom, więc widać też partie, które na sztandarach niosą hasła antyklimatyczne. Niebawem, myślę, że to kwestia pół roku albo roku, ten ruch będzie jeszcze silniejszy – ocenia Włodzimierz Batóg.

Jakie będą konsekwencje wycofania się USA z porozumienia paryskiego?

Odwrót od dotychczasowych zobowiązań klimatycznych USA oraz rozważana zmiana strategii UE, wpłynąć mogą także na inne państwa oraz organizacje międzynarodowe. Kraje rozwijające się – które do tej pory były zachęcane do inwestowania w zielone technologie – mogą uznać, że polityka klimatyczna traci na znaczeniu. A to – jak zauważają naukowcy – skończyć się może dla naszej planety – i dla nas – bardzo źle. 

Zdaniem meteorologa Karstena Hausteina, pracownika naukowego w Instytucie Meteorologii na Uniwersytecie w Lipsku, „długoterminowe konsekwencje wycofania się Stanów Zjednoczonych z porozumienia paryskiego nieuchronnie spowolnią działania na rzecz klimatu, co zmieni dotychczasowe globalne wysiłki klimatyczne”. – Znika główny gracz, który mógłby działać jako motor przyspieszonej zmiany. Wysiłki na rzecz klimatu będą jednak kontynuowane, bo energia odnawialna jest znacznie tańsza, to jedyne ekonomicznie opłacalne długoterminowo rozwiązanie – zaznacza. – Ogromne subsydia dla firm paliw kopalnych mogą jednak przedłużyć ich działalność, a to będzie szkoda dla ludzkości. Jedno jest pewne – historia nie spojrzy łaskawie na tych ludzi – dodaje Haustein, mając na myśli tych, którzy podejmują decyzje o odejściu od walki ze zmianami klimatu.

Klimatolog: USA nie są już partnerem do negocjacji

Pomimo zauważalnego trendu, nie wszystkie państwa i instytucje rezygnują z działań na rzecz ochrony klimatu. Wiele amerykańskich stanów i miast wciąż deklaruje kontynuację proekologicznych strategii, niezależnie od polityki federalnej. Podobnie jest w Europie – część państw członkowskich UE wciąż opowiada się za rozwojem energii odnawialnej i zachowaniem ambitnych celów klimatycznych. Pytanie, na jak długo, biorąc pod uwagę decyzje podejmowane za oceanem. 

– Unia Europejska inwestuje miliardy euro w rozwój odnawialnych źródeł energii, ale agresywna polityka Stanów Zjednoczonych może sprawić, że amerykańska ropa i gaz staną się bardziej konkurencyjne cenowo, a to zagrozi europejskim ambicjom dekarbonizacji – mówi Karsten Haustein. – Myślę, że kraje rozwijające się są na tyle inteligentne, by nadal inwestować w czyste i zrównoważone technologie. Bo są dowody na to, że jeśli tego nie zrobią, nie będą w stanie przetrwać. Choć oczywiście część z nich prawdopodobnie nie podejmie rozsądnych decyzji w tej kwestii – dodaje klimatolog. – USA nie są już partnerem do negocjacji. Polityka międzynarodowa musi iść naprzód, całkowicie ignorując działania Stanów Zjednoczonych. Czy to realistyczne? Trudno przewidzieć, ale w obliczu nowych globalnych układów sił powinno być to oczywiste – zaznacza.

 USA nie są już partnerem do negocjacji. Polityka międzynarodowa musi iść naprzód – mówi Karsten Haustein.

Zdaniem klimatologa nadal istnieje przestrzeń na walkę ze zmianami klimatu i jest szereg działań, które UE może podjąć, by zminimalizować negatywne skutki amerykańskiej polityki klimatycznej.  – UE powinna po prostu wprowadzać najbardziej ambitne cele, jakie tylko jest w stanie. Niestety konserwatywni ideolodzy są do tego wrogo nastawieni – mówi. – Europejska Partia Ludowa (EPP) – która zasugerowała konieczność rewizji polityki klimatycznej – staje się coraz bardziej oderwana od rzeczywistości i przyjmuje coraz bardziej haniebne, antynaukowe stanowisko w sprawie klimatu. Interesy lobbystów i krótkoterminowe zyski są dla niej ważniejsze niż chęć zmiany świata na lepsze z myślą o przyszłych pokoleniach. Politycy twierdzą, że takie działania są lepsze dla gospodarki, ale w rzeczywistości ignorują wszystkie dowody wskazujące na to, że jest zupełnie inaczej - dodaje. 

Czytaj więcej

Miliarder z USA pokryje koszt rezygnacji przez Trumpa z porozumień klimatycznych

Co będzie dalej? Realizacja celów klimatycznych pod znakiem zapytania

Naukowcy zauważają, że w obliczu rosnących wyzwań gospodarczych i geopolitycznych przyszłość globalnej polityki klimatycznej wciąż pozostaje niepewna. Trend odwrotu od związanych z nią zobowiązań może doprowadzić do wzrostu emisji i pogorszenia sytuacji środowiskowej. Jak podkreślają badacze, to, czy świat wciąż będzie zmierzać w stronę neutralności węglowej, czy też priorytety ekonomiczne przeważą nad ochroną planety, okaże się prawdopodobnie w najbliższym czasie.

– Brak zaangażowania Stanów Zjednoczonych nie pomaga planecie, ale i tak nie mamy już szans na utrzymanie wzrostu temperatury poniżej 1,5 stopnia Celsjusza. Ważne jest jednak to, że każdy ułamek stopnia ma tu znaczenie – zatrzymanie wzrostu temperatury poniżej 1,8 stopni Celsjusza będzie znacznie lepsze niż osiągnięcie poziomu 2 stopni. Nie mówiąc już o przekroczeniu tego poziomu. Musimy ignorować to, co robią Stany Zjednoczone. I mieć nadzieję, że ten kraj nie przekształci się w dyktaturę w ciągu najbliższych czterech lat – zaznacza Haustein.

Już w sierpniu 2023 roku Karsten Haustein podkreślał w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że na świecie – między innymi w Europie i Stanach Zjednoczonych – „obserwuje niezwykle niepokojący dla niego wzrost popularności skrajnie prawicowej polityki, w której udaje się, że nic nie trzeba zmieniać”. Jak oceniał, „dopóki u władzy są ideolodzy, nic nie uchroni nas przed katastrofą”. – Gdy ludzie przestaną głosować na oportunistów, ideologów lub po prostu kłamców, będziemy w znacznie lepszej pozycji do podjęcia działań, które wykraczają poza krótkoterminowe zyski i rozwiązania – mówił. Dziś zauważa, że „skutki ostatnich wyborów w USA” są bardzo niepokojące i „wykraczają daleko poza kwestie klimatyczne”. 

Tymczasem najnowsze dane Wspólnego Centrum Badawczego UE (JRC) wskazują, że redukcja emisji CO2 tylko w celu ograniczenia wzrostu temperatur do 1,5 stopnia Celsjusza wymagałaby ogromnych wyrzeczeń od wielu krajów oraz przestawienia gospodarek na nowoczesne i niskoemisyjne technologie, w których wiodącą rolę odgrywałaby energia elektryczna pozyskiwana w jak najbardziej „zielony” sposób. Osiągnięcie celów Porozumienia Paryskiego wymagałoby m.in., by wszyscy członkowie G20 do 2035 r. zmniejszyli udział energii elektrycznej pozyskiwanej z paliw kopalnych poniżej poziomu 50 proc., Realizacja nawet mniej ambitnych celów pozostaje więc pod znakiem zapytania w kontekście ograniczenia polityki klimatycznej przez USA i możliwej zmiany kursu UE. 

Walka ze zmianami klimatu i ich skutkami  w ostatnich latach stała się jednym z globalnych priorytetów politycznych i gospodarczych. Wdrażanie strategii dekarbonizacji, rozwój odnawialnych źródeł energii, związane z ratowaniem klimatu międzynarodowe porozumienia i szereg innych działań, miało na celu ograniczenie emisji gazów cieplarnianych oraz powstrzymanie wzrostu globalnej temperatury.

Dane mówią bowiem same za siebie – jak wskazują eksperci unijnego programu obserwacji Ziemi Copernicus Climate Change Service (C3S), 2024 był najcieplejszym rokiem w historii pomiarów na świecie oraz pierwszym rokiem kalendarzowym, w którym średnia globalna temperatura przekroczyła próg ocieplenia o 1,5 st. Celsjusza względem czasów przedindustrialnych. 

Pozostało jeszcze 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Klimat i ludzie
Dezinformacja klimatyczna ma się świetnie. Dlaczego przestaliśmy ufać naukowcom?
Klimat i ludzie
Nowe zagrożenie dla walki ze zmianami klimatu. „Fundusze są rozkradane”
Klimat i ludzie
Czy w Polsce mamy suszę? Ekspert z IMGW: Sytuacja jest bardzo nietypowa
Klimat i ludzie
Co Polacy myślą o zmianach klimatu? Nowe badanie pokazuje niepokojącą tendencję
Klimat i ludzie
Donald Trump w świecie kryptowalut. Ile bitcoinów trzeba, by ugotować Ziemię?