Ponad 30 procent śladu środowiskowego – a zatem wszystkich oddziaływań produktu, usługi czy organizacji na środowisko – w Unii Europejskiej to konsekwencje budowania, użytkowania i rozbiórki lub burzenia budynków. W efekcie sektor ten ma największy wpływ na środowisko naturalne – podsumowuje Europejska Agencja Środowiska (EEA) w opublikowanym wraz z końcem września raporcie „Addressing The Environmental And Climate Footprint Of Buildings”.
W przybliżeniu jedna trzecia unijnej konsumpcji materiałów trafia do sektora budowlanego. Użytkowanie budynków ma 42-procentowy udział w całkowitej konsumpcji energii, a także przyczynia się do 35 proc. emisji gazów cieplarnianych (w globalnej skali ten odsetek może być nawet wyższy, sięgając 40 proc.). Rozbiórki i burzenie budynków to również największy strumień odpadów – uwzględniając jako „wielkość” wagę. Na dodatek ich recykling przeważnie wiąże się z przygotowaniem do użycia w formie znacznie prostszej i prymitywniejszej niż pierwotny produkt – wyliczają analitycy.
Ustalenia ekspertów Agencji zapewne nie są dla ekspertów żadnym zaskoczeniem. W wypowiedziach dla „Rzeczpospolitej” nierzadko padał argument, że termomodernizacja i poprawa efektywności energetycznej budynków mogłaby być ekwiwalentem programu budowy elektrowni nuklearnych – po prostu zmniejszając zapotrzebowanie na energię o wolumeny, jakie wytwarzałaby jedna czy nawet kilka – w zależności od skali zmian w budynkach – elektrowni nuklearnych. EEA zauważa ponadto, że na sektor ma wpływ wiele czynników – począwszy od technologii (nowe materiały, pomysły konstrukcyjne czy usprawnienia w gospodarce cyrkularnej) po, nawet, demografię: starzejące się europejskie społeczeństwa będą potrzebować nieco innych budynków niż te, które realizowano w poprzednich dekadach.
W rezultacie presja na branżę budowlaną będzie zapewne szybko rosnąć. A skala oczekiwanych – nie mówiąc już o tych koniecznych – zmian może z czasem przerosnąć szeroko i burzliwie dyskutowaną w ostatnich latach transformację energetyczną. Co więcej, osiąganie sukcesów na tym polu może być trudniejsze niż np. w energetyce, gdzie dominują dziś potężne obiekty i potencjalna zmiana przynosi stosunkowo szybko widzialne efekty. W budownictwie, gdzie obok dużych apartamentowców czy strzelistych wieżowców funkcjonuje całe mrowie niewielkich budynków o różnym zastosowaniu, skala wymaganego wysiłku wydaje się być bezprecedensowa. Ale też zmiana jest osiągalna, przy założeniu, że będzie zachodzić we współpracy zarówno wewnątrz branży, jak i z potencjalnymi partnerami spoza niej.
Budynki zjadające CO2
– Budynki mogłyby „zjadać dwutlenek węgla” – przekonuje dr Mehreen Gul, badaczka z edynburskiego Heriot-Watt University. – Zasadniczo, „wysysałyby” z atmosfery więcej węgla, niż do niej uwalniają i, jak wierzymy, biowęgiel mógłby odegrać kluczową rolę w realizacji tego zadania – dorzuca.
Ironia losu, znowu węgiel – ale tym razem chodzi o biowęgiel, substancję uzyskiwaną w procesie pirolizy z roślin energetycznych, odpadów leśnych i z branży spożywczej, biomasy rolniczej, a nawet odpadów komunalnych. Przypomina ona znany nam doskonale węgiel drzewny, choć trudno liczyć na zastosowanie tego ostatniego w branży budowlanej. Tymczasem nieco odmienne właściwości biowęgla mogłyby służyć poprawie izolacji, jakości powietrza oraz kontroli poziomu wilgoci w budynkach. – Nawet niewielka domieszka biowęgla w cemencie mogłaby zwiększać jego spoistość o 10 procent – przekonuje Gul.
Prowadzony przez dr Gul w Edynburgu projekt przewidziany jest na dwa najbliższe lata, tyle zatem przyjdzie poczekać na ostateczne konkluzje dotyczące tego, na ile perspektywiczny jest biowęgiel w branży budowlanej. Co jednak bardzo istotne: badania te budzą spore zainteresowanie przemysłu budowlanego i naukowcy nie narzekają na brak chętnych do współpracy. A to, jak wspomniano wyżej, kluczowy czynnik w nadchodzących zmianach.
Jeżeli przyjąć, że pierwszym krokiem w działaniu jest świadomość potrzeby podjęcia takiego działania, to można powiedzieć, że odpowiednia chwila już nadeszła. Z prowadzonego przez firmę Saint Gobain w 22 krajach badania Barometr Zrównoważonego Budownictwa – realizowanego zarówno wśród specjalistów, członków branżowych stowarzyszeń, jak i studentów kierunków związanych z branżą oraz samorządowcow – wynika, że znajomość terminu „zrównoważone budownictwo” jest już dosyć powszechna (potwierdza ją 87 proc. respondentów). Rozbieżności pojawiają się raczej w sferze interpretacji tego terminu: bywa on kojarzony z energooszczędnością, neutralnością pod względem emisji CO2 czy korzystaniem z ekologicznych materiałów (kolejno 42, 33 i 32 proc.). Znacznie rzadziej kojarzy się zrównoważone budownictwo z promocją zdrowego i komfortowego użytkowania ich oraz odpornością konstrukcji na pogodowe ekstrema (14 i 13 proc.).
Tak czy inaczej, ankietowani specjaliści – obecni i ci przyszli – deklarują (87 proc.) zaangażowanie w rozwój zrównoważonego budownictwa w przyszłości, widząc konieczne uwarunkowania w wystarczającej świadomości ogółu społeczeństwa, obniżaniu kosztów materiałów i wielostronnej współpracy. Porównując wyniki bieżącego badania z analogicznym sprzed roku, można powiedzieć, że przybywa tych, którzy uważają, że mają wystarczająco dużo informacji o tej problematyce i w całości – lub w rosnącej części – ich działalność związana jest z jej rozwojem.
Gorący temat na rynku
Trudno się dziwić, że nieliczni w branży nie mają jeszcze świadomości, jak wielka rewolucja jest na horyzoncie. Jak podkreśla amerykański magazyn „Forbes”, dziś „zrównoważenie” budowania to dla wszystkich graczy na tym rynku „gorący temat”. Niewątpliwie, swoją rolę odgrywają tu coraz bardziej rygorystyczne przepisy regulujące rynek, zwłaszcza w Europie, ale także np. w Stanach Zjednoczonych. Ale istotne jest też cenione przez użytkowników certyfikowanie budynków, które daje pewne namacalne dowody ich wartości, energooszczędność wpływająca na wysokość rachunków, większy komfort użytkowania. To tworzy presję ze strony rynku. A gdy dodać do tego pewne już istniejące ułatwienia – jak building information modeling, czyli możliwość cyfrowego modelowania projektowanego budynku oraz jego cech, czy szereg rozwiązań z obszaru smart home, opartych choćby na internecie rzeczy – widać jak na dłoni, że zrównoważone budowanie staje się coraz prostsze.
Z drugiej strony pozostaje jeszcze wiele barier do przeskoczenia. W badaniach takich jak Barometr Zrownoważonego Budownictwa tego może nie zobaczymy – ale olbrzymią część rynku budowlanego, nie tylko w Polsce, stanowią małe firmy budowlane, dla których „zrównoważone know-how” jest wiedzą nieosiągalną w przewidywalnej perspektywie, nie wspominając o eksperymentowaniu i poszukiwaniu nowatorskich materiałów. Ta luka w skali globalnej ma duże znaczenie dla sektora budowlanego.
Swoje znaczenie mają też, rzecz jasna, koszty. Wspomniany wyżej biowęgiel z punktu widzenia nauki może się skończyć rewolucją, ale jeśli koszty zastosowania go będą wysokie, nie będzie powszechnie stosowany. Innymi słowy, zrównoważone technologie muszą być tanie. A ich ceny są przecież nierzadko powiązane ze zmiennymi cenami i dostępnością surowców, zaś cała branża jest niemal bezpośrednio uzależniona choćby od stóp procentowych i polityki kredytowej banków. To pokazuje, jak złożone jest otoczenie sektora, od którego ten jest współzależny.
A przede wszystkim dowodzi też, że choć to przedsiębiorstwa budowlane będą zrównoważoną rewolucję w swojej branży wprowadzać, to jednak tempo zmian oraz ich dolegliwość dla firm oraz końcowych użytkowników powstających budynków w sporej mierze zależy też od innych interesariuszy: rządów, władz lokalnych, regulatorów, instytucji finansowych, świata nauki – i wielu, wielu innych. Stworzenie platform skutecznego wypracowywania rozwiązań dla branży oraz przezwyciężania potencjalnych przyszłych kryzysów wydaje się być nieodzownym warunkiem, który musi zostać spełniony, by „budowlana” część transformacji ku zrównoważonej gospodarce przebiegała szybko i sprawnie.
OPINIA PARTNERA CYKLU
Piotr Wereski kierownik rozwoju systemów PREFAB i wspólnych inicjatyw Saint-Gobain
Jeszcze kilka lat temu zrównoważone budownictwo uznawano za odległą wizję przyszłości, nieosiągalną w praktyce. Było ono postrzegane jedynie przez pryzmat efektywności energetycznej budynków, a standard obiektów pasywnych czy zeroenergetycznych wydawał się nierealny z uwagi na brak narzędzi projektowych i odpowiednich technologii. Dzisiaj te same założenia stały się standardem, a młodzi architekci już od początku kariery powinni uwzględniać w swoich pomysłach ograniczanie operacyjnego i wbudowanego śladu węglowego oraz zasady gospodarki cyrkularnej.
Te zmiany rynkowe oraz rosnące potrzeby sektora budowlanego dobrze ilustruje nasz Barometr Zrównoważonego Budownictwa. To międzynarodowe badanie pozwala na identyfikację najważniejszych trendów i potrzeb, a także na określenie poziomu wiedzy w branży. Tegoroczne wyniki jednoznacznie pokazują, że w Polsce edukacja w tym zakresie pozostaje daleko w tyle za oczekiwaniami. Według danych statystycznych aż 43 proc. respondentów ocenia swoją wiedzę jako niewystarczającą. Młode pokolenie architektów wciąż ma ograniczony dostęp do tego rodzaju materiałów w ramach programu studiów. W naszym kraju koncepcje zrównoważonego rozwoju nadal funkcjonują bardziej jako ideały niż standard praktyczny – niewiele jest osobnych przedmiotów poświęconych temu zagadnieniu, a w wielu przypadkach brakuje odpowiednich narzędzi dydaktycznych.
Aby wypełnić tę lukę w kształceniu, już od 20 lat organizujemy międzynarodowy konkurs „Architecture Student Contest”, którego celem jest edukowanie studentów architektury i rozwijanie ich umiejętności. W trakcie rywalizacji uczestnicy mierzą się z rzeczywistymi wyzwaniami – rewitalizacją zdegradowanych terenów, adaptacją historycznych obiektów czy tworzeniem konstrukcji zgodnych z wymaganiami środowiskowymi. W minionej edycji nasza reprezentacja z Politechniki Wrocławskiej zajęła drugie miejsce w międzynarodowym finale za projekt „Rurban Habitat” – koncepcję, która wyróżniła się m.in. modułowym podejściem oraz integracją z lokalnym kontekstem. To pokazuje, że mimo ograniczeń młodzi polscy architekci mają ogromny potencjał, jeśli tylko otrzymają odpowiednie wsparcie. A takie zyskują m.in. dzięki szkoleniom organizowanym przez nas we współpracy z partnerami (np. One Click LCA) oraz zaangażowaniu promotorów, którzy dzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem, wychodzącym często poza ramy programu studiów.
Nasze działania wykraczają jednak też poza konkurs przedmiotowy czy realizację samego badania. Przykładem tego jest magazyn online „Constructing a Sustainable Future” – platforma, na której publikowane są aktualne analizy, wywiady i artykuły pomagające w przekładaniu teorii na praktykę. Jego uzupełnienie stanowi nowatorska forma debaty Sustainable Construction Talks, gdzie do dyskusji na temat zrównoważonego rozwoju oraz jego wpływu na rynek budowlany zapraszamy ekspertów z różnych dziedzin. Dzięki temu tworzymy spójny ekosystem wymiany wiedzy, wspierający rozwój branży w sposób całościowy i długoterminowy.
Naszym celem jest tworzenie fundamentów dla nowoczesnego, odpowiedzialnego projektowania, które nie tylko odpowiada na obecne wyzwania, ale także przewiduje przyszłe potrzeby. Konstruowane obiekty muszą być przygotowane na funkcjonowanie w dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości, dlatego to bardzo istotne, by były energooszczędne, odporne na zmiany klimatyczne, a także łatwe do adaptacji w przyszłości. To właśnie te aspekty – elastyczność, cyrkularność i odpowiedzialność środowiskowa – są filarami przyszłości naszej branży.