Branża mięsna kontra rynek produktów roślinnych

Choć roślinne zamienniki mięsa i nabiału są znacznie bardziej przyjazne dla środowiska, rządy zdecydowanie hojniej wspierały przez lata producentów żywności pochodzenia zwierzęcego.

Publikacja: 24.08.2023 09:11

Produkcja mięsa i nabiału odpowiada za około 14,5 proc. globalnych emisji gazów cieplarnianych

Produkcja mięsa i nabiału odpowiada za około 14,5 proc. globalnych emisji gazów cieplarnianych

Foto: AdobeStock

Według danych Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) produkcja mięsa i nabiału odpowiada za około 14,5 proc. globalnych emisji gazów cieplarnianych. Gdyby ludzie zdecydowali się na ograniczenie spożycia mięsa do jednej porcji tygodniowo, wzrost globalnej temperatury mógłby zostać zmniejszony o 0,2°C. Jak wykazało badanie opublikowane w lipcu na łamach Nature Food, diety pozbawione składników odzwierzęcych generują o 70 proc. mniej emisji dwutlenku węgla w porównaniu z dietami zawierającymi mięso i nabiał. Tymczasem, jak prognozuje Program Narodów Zjednoczonych ds. Ochrony Środowiska (UNEP), do 2030 roku globalne spożycie mięsa może wzrosnąć o 14 proc.

Choć rynek roślinnych zamienników mięsa i nabiału wciąż się rozwija, to zdaniem naukowców z Uniwersytetu Stanforda agresywny lobbing branży mięsnej i mleczarskiej ma ogromny wpływ na rządowe regulacje i przyznawanie funduszy. Jak wynika z analizy opublikowanej na łamach One Earth, zdecydowana większość funduszy rolnych trafia do kieszeni producentów mięsa i nabiału oraz pasz. W Stanach Zjednoczonych na produkty pochodzenia zwierzęcego przeznacza się aż 800 razy więcej środków publicznych i 190 razy więcej pieniędzy z lobbingu niż na ich roślinne zamienniki. Podobnie wygląda sytuacja w Unii Europejskiej, gdzie producenci mięsa i nabiału otrzymują ok. 1200 razy więcej środków publicznych i trzykrotnie więcej pieniędzy z lobbingu. Dodatkowo unijni producenci bydła korzystają z dotacji w wysokości co najmniej 50 proc. swoich dochodów, przy czym dotacje te często zachęcają rolników do utrzymywania liczebności stada lub nawet zwiększania produkcji. Stoi to w oczywistej sprzeczności z unijnymi celami klimatycznymi, gdyż produkcja zwierzęca generuje w sektorze rolniczym najwięcej metanu będącego wyjątkowo silnym gazem cieplarnianym. Stanowi również zagrożenie dla bioróżnorodności oraz jedną z głównych przyczyn wylesiania w obszarach tropikalnych.

Nie ulega wątpliwości, że konieczna jest zmiana tych proporcji i położenie nacisku na promocję produktów roślinnych. Według autorów analizy w tym celu warto m.in. zwiększyć cenę mięsa, tak aby odzwierciedlała rzeczywisty wpływ jego produkcji na środowisko. Obecnie wegańskie produkty mięsne i mleczarskie często nie są w stanie konkurować z produktami odzwierzęcymi ze względu na cenę, co zniechęca część konsumentów. Należy również zwiększyć liczbę badań nad alternatywami dla mięsa i nabiału oraz uwzględnić te produkty w wytycznych żywieniowych.

Zdaniem głównej autorki badania, Simony Vallone, brak działań zmierzających do zmniejszenia zależności od mięsa i nabiału oraz niewystarczające wsparcie dla alternatywnych technologii świadczą o tym, że system jest przestarzały i opiera się koniecznym zmianom. Według drugiego z autorów, Erica Lambina, nie ulega wątpliwości, że utrzymanie status quo systemu hodowli zwierząt jest efektem walki i wywierania ogromnego wpływu politycznego.

– Znacząca zmiana polityki jest niezbędna, aby zmniejszyć wpływ systemu żywnościowego na klimat, użytkowanie gruntów i różnorodność biologiczną – uważa Lambin.

Próby blokowania rozwoju rynku alternatywnych białek przez przedstawicieli branży mięsnej i mleczarskiej trwają od lat. W 2017 roku w efekcie ich lobbingu Europejski Trybunał Sprawiedliwości zakazał stosowania terminów takich jak mleko czy ser w odniesieniu do ich roślinnych zamienników. Mimo starań przedstawicieli branży nie udało się jednak doprowadzić do przyjęcia poprawki nr 171 zabraniającej m.in. stosowania „imitacji lub odniesienia” do produktów mlecznych, co mogłoby oznaczać również zakaz pakowania roślinnych produktów w stylu kojarzącym się z nabiałem pochodzenia zwierzęcego. Również w Stanach Zjednoczonych trwają obecnie prace nad poprawką, która wymagałaby oznaczania mięsa komórkowego jako „imitacji”, z kolei Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) nalega, aby producenci roślinnych zamienników mleka umieszczali na opakowaniach porównania ich składników odżywczych w stosunku do mleka krowiego.

Według danych Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) produkcja mięsa i nabiału odpowiada za około 14,5 proc. globalnych emisji gazów cieplarnianych. Gdyby ludzie zdecydowali się na ograniczenie spożycia mięsa do jednej porcji tygodniowo, wzrost globalnej temperatury mógłby zostać zmniejszony o 0,2°C. Jak wykazało badanie opublikowane w lipcu na łamach Nature Food, diety pozbawione składników odzwierzęcych generują o 70 proc. mniej emisji dwutlenku węgla w porównaniu z dietami zawierającymi mięso i nabiał. Tymczasem, jak prognozuje Program Narodów Zjednoczonych ds. Ochrony Środowiska (UNEP), do 2030 roku globalne spożycie mięsa może wzrosnąć o 14 proc.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ekotrendy
Zielone obligacje zdobywają rynek
Ekotrendy
Efektywność energetyczna to niższe koszty działalności
Ekotrendy
PRECOP i Energy Days: mocny apel o dialog biznes-decydenci
Ekotrendy
PRECOP 2024: Zrównoważonym rozwojem trzeba zarządzać
Ekotrendy
Zagospodarować można wszystko. Ale trzeba umieć i chcieć