Według danych Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) produkcja mięsa i nabiału odpowiada za około 14,5 proc. globalnych emisji gazów cieplarnianych. Gdyby ludzie zdecydowali się na ograniczenie spożycia mięsa do jednej porcji tygodniowo, wzrost globalnej temperatury mógłby zostać zmniejszony o 0,2°C. Jak wykazało badanie opublikowane w lipcu na łamach Nature Food, diety pozbawione składników odzwierzęcych generują o 70 proc. mniej emisji dwutlenku węgla w porównaniu z dietami zawierającymi mięso i nabiał. Tymczasem, jak prognozuje Program Narodów Zjednoczonych ds. Ochrony Środowiska (UNEP), do 2030 roku globalne spożycie mięsa może wzrosnąć o 14 proc.
Choć rynek roślinnych zamienników mięsa i nabiału wciąż się rozwija, to zdaniem naukowców z Uniwersytetu Stanforda agresywny lobbing branży mięsnej i mleczarskiej ma ogromny wpływ na rządowe regulacje i przyznawanie funduszy. Jak wynika z analizy opublikowanej na łamach One Earth, zdecydowana większość funduszy rolnych trafia do kieszeni producentów mięsa i nabiału oraz pasz. W Stanach Zjednoczonych na produkty pochodzenia zwierzęcego przeznacza się aż 800 razy więcej środków publicznych i 190 razy więcej pieniędzy z lobbingu niż na ich roślinne zamienniki. Podobnie wygląda sytuacja w Unii Europejskiej, gdzie producenci mięsa i nabiału otrzymują ok. 1200 razy więcej środków publicznych i trzykrotnie więcej pieniędzy z lobbingu. Dodatkowo unijni producenci bydła korzystają z dotacji w wysokości co najmniej 50 proc. swoich dochodów, przy czym dotacje te często zachęcają rolników do utrzymywania liczebności stada lub nawet zwiększania produkcji. Stoi to w oczywistej sprzeczności z unijnymi celami klimatycznymi, gdyż produkcja zwierzęca generuje w sektorze rolniczym najwięcej metanu będącego wyjątkowo silnym gazem cieplarnianym. Stanowi również zagrożenie dla bioróżnorodności oraz jedną z głównych przyczyn wylesiania w obszarach tropikalnych.
Nie ulega wątpliwości, że konieczna jest zmiana tych proporcji i położenie nacisku na promocję produktów roślinnych. Według autorów analizy w tym celu warto m.in. zwiększyć cenę mięsa, tak aby odzwierciedlała rzeczywisty wpływ jego produkcji na środowisko. Obecnie wegańskie produkty mięsne i mleczarskie często nie są w stanie konkurować z produktami odzwierzęcymi ze względu na cenę, co zniechęca część konsumentów. Należy również zwiększyć liczbę badań nad alternatywami dla mięsa i nabiału oraz uwzględnić te produkty w wytycznych żywieniowych.
Zdaniem głównej autorki badania, Simony Vallone, brak działań zmierzających do zmniejszenia zależności od mięsa i nabiału oraz niewystarczające wsparcie dla alternatywnych technologii świadczą o tym, że system jest przestarzały i opiera się koniecznym zmianom. Według drugiego z autorów, Erica Lambina, nie ulega wątpliwości, że utrzymanie status quo systemu hodowli zwierząt jest efektem walki i wywierania ogromnego wpływu politycznego.
– Znacząca zmiana polityki jest niezbędna, aby zmniejszyć wpływ systemu żywnościowego na klimat, użytkowanie gruntów i różnorodność biologiczną – uważa Lambin.