W 2020 roku koncern BP ogłosił, że w ciągu kolejnej dekady zamierza rocznie wydawać 5 miliardów dolarów na energię niskoemisyjną, w efekcie stając się jednym z jej największych producentów. Szefowie firmy zakomunikowali też, że do 2030 roku BP ograniczy produkcję ropy naftowej i gazu o 40 proc. w stosunku do poziomów z roku 2019.
Ten cel został później zmniejszony do 25 procent, a jak donosi Reuters, na początku przyszłego roku dyrektor generalny BP Murray Auchincloss zamierza z niego oficjalnie zrezygnować. Jak informuje brytyjski dziennik „The Times”, firma wstrzymała również przetargi na nowe projekty wiatrowe na morzu, zamiast tego koncentrując się na istniejących projektach w Wielkiej Brytanii i Niemczech. BP sprzedało też swoje dziesięć amerykańskich farm wiatrowych na lądzie.
Reuters: BP chce zrezygnować z ograniczenia produkcji ropy naftowej i gazu
Główną przyczyną tak poważnej zmiany frontu ma być rosnąca presja ze strony inwestorów oraz interesariuszy, który domagają się, aby firma skupiła się na paliwach kopalnych, postrzeganych jako bardziej stabilne źródło zysków. Ich obawy dodatkowo podsyca rosnący konflikt na Bliskim Wschodzie, postrzegany jako możliwy czynnik zagrażający globalnym dostawom ropy.
Czytaj więcej
Nowy raport Greenpeace ujawnia, że choć właściciele prywatnych samolotów często tłumaczą, że są im one niezbędne do pracy, najczęściej korzystają z nich w zupełnie innych celach, a liczba tego typu lotów gwałtownie wzrasta w okresie letnim.
Informacja o możliwej zmianie strategii firmy wywołała sprzeciw organizacji ekologicznych, takich jak Greenpeace oraz Reclaim Finance. Jak stwierdził Philip Evans, starszy działacz na rzecz klimatu w brytyjskim oddziale Greenpeace, „to kolejny dowód na to, że nie możemy pozostawić przyszłości naszej planety w rękach szefów firm paliw kopalnych”.