Na przeprowadzenie transformacji energetycznej polska gospodarka potrzebować będzie nawet 1,6 biliona złotych w nadchodzących dwóch dekadach. To ogromna kwota, roczne wydatki na ten cel sięgać mogą średnio 80 mld zł! Część tych kosztów pokryją fundusze publiczne, w tym unijne i krajowe, część kapitał prywatnych przedsiębiorstw i konsumentów. Ale swoją rolę do odegrania, i to znaczącą, mają i banki, udzielające zielonego finansowania.
Potrzeba każdego kapitału
– Transformacja energetyczna będzie wymagać zwiększenia inwestycji od strony podażowej, w szczególności na nowe moce w elektroenergetyce czy sieci dystrybucyjne i przesyłowe – mówi Leszek Kąsek, starszy ekonomista ING Banku Śląskiego. Zwiększenie mocy to też np. budowa elektrowni atomowych, rozwój OZE oraz prace badawcze i wdrożeniowe dotyczące nowych technologii w obszarze magazynowania energii czy technologii wodorowych.
Potrzebne są równie duże, a może nawet większe, wydatki od strony popytowej na czystą energię. Na samochody elektryczne i potrzebną infrastrukturę w transporcie, urządzenia i instalacje zmniejszające zużycie energii w budynkach czy przemyśle itp. Wszystko, co w skali masowej prowadzi do redukcji emisji gazów cieplarnianych.
– Tak wielki program inwestycyjny wymaga mobilizacji funduszy publicznych i prywatnych – podkreśla Kąsek. I wylicza, że jeśli chodzi o finansowanie inwestycji na nowe moce i modernizację sieci w nadchodzącej dekadzie, mniej więcej połowa pochodzić będzie ze środków publicznych (unijnych i krajowych), a druga – ze środków prywatnych, w tym finansowania bankowego.
Gotowi od lat
– Transformacja polskiej gospodarki nie jest możliwa bez istotnego zaangażowania sektora bankowego – podkreśla też Maciej Tarnawski, dyrektor Departamentu Rynków Kredytowych w Santander Bank Polska.