Od miesiąca debata o zmianach klimatycznych, i będącej próbą przeciwstawienia się im transformacji energetycznej, stała się dyskusją o bezpieczeństwie. – Bezpieczeństwo energetyczne, bezpieczeństwo gospodarcze, bezpieczeństwo narodowe, bezpieczeństwo klimatyczne: wszystkie te formy bezpieczeństwa są ze sobą nierozerwalnie związane. Wszystkie wymagają przyspieszenia przejścia do czystej energii – te słowa padły z ust sekretarz energii USA Jennifer Granholm podczas ubiegłotygodniowej wizyty Amerykanki w paryskiej siedzibie Międzynarodowej Agencji Energii. – Taka transformacja może się okazać najważniejszym pokojowym projektem naszych czasów. Poświęćmy się zatem temu projektowi, niech dotyczą go nasze zobowiązania i wojenne wysiłki. To nasz plan Marshalla – dodała z patosem.
To wystąpienie było w dużej mierze sygnałem uznania dla unijnego planu REPowerEU. Przygotowana w pośpiechu strategia opiera się na filozofii, którą znamy: w końcu Bruksela i tak chciała zerwać z paliwami kopalnymi, tyle że w perspektywie 2050 r. Plan wydaje się być raczej jej przyspieszeniem, z wyszczególnionym i mocno podkreślonym elementem zerwania z surowcami pochodzącymi z Rosji.
– Musimy uniezależnić się od rosyjskiej ropy, węgla i gazu. Nie możemy po prostu zdawać się na dostawcę, który nieustannie nam grozi. Musimy działać natychmiast, by łagodzić wpływ rosnących cen energii, dywersyfikować dostawy gazu przed następną zimą i przyspieszać proces transformacji. Im szybciej przestawimy się na OZE i wodór, połączone z efektywnością energetyczną, tym szybciej staniemy się rzeczywiście niezależni, zdolni kierować naszym systemem energetycznym – tłumaczyła po prezentacji strategii szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
REPowerEU oznacza próbę zerwania z rosyjskimi kopalinami przed 2030 r., począwszy od gazu. Bruksela zdaje sobie sprawę, że nie da się z dnia na dzień wyłączyć kurków, bo to oznaczałoby przede wszystkim śmiertelny cios dla biznesu, który i tak boleśnie odczuł skok cen energii ostatniej jesieni. Środkiem łagodzącym – zarówno w kontekście tych podwyżek, jak i potencjalnych nowych zawirowań na rynku energii – mają być nowe możliwości wsparcia firm najmocniej dotkniętych zmianami. Unia będzie też wymagać wypełnienia podziemnych magazynów gazu w 90 proc. przed 1 października każdego roku, a wreszcie – zmian w funkcjonowaniu giełd i rynków energii w Europie – by móc wprowadzać reformy płynnie i, w miarę możliwości, bez wywoływania rynkowych wstrząsów.
Presja dywersyfikacji
Jednym z najistotniejszych punktów tego lapidarnego programu na resztę bieżącej dekady jest dywersyfikacja – szczególnie odnosi się to do gazu, ale można przypuszczać, że ropa i węgiel także będą nią objęte. Gaz miał być paliwem przejściowym transformacji, wiele państw – z Niemcami na czele – zaprojektowało zmiany u siebie w oparciu o to założenie. Odejście od gazu nie jest jednak wyłącznie decyzją polityczną, ale też procesem zmian technologicznych, którego nie da się przeprowadzić za pomocą naciśnięcia guzika.