Na co dzień jesteśmy bez żadnych wątpliwości przekonani co do tego, że problem z wodą naszego kraju w ogóle nie dotyczy. To może jest kłopot dla odległych krajów Afryki czy dla Australii, ale nie dla nas. I nie uświadamiamy sobie, że właśnie Polska jest krajem, który cierpi na deficyt wody. Nie potrafimy jej zatrzymać, gdyż za mało jest zbiorników retencyjnych – które chroniłyby nas zarówno przed suszami, jak i powodziami. W związku ze zmianami klimatycznymi suszy doświadcza coraz częściej rolnictwo. Z kolei w wielu obszarach gospodarki, takich jak produkcja żywności, napojów czy wytwarzanie energii elektrycznej, wody zużywa się bardzo dużo.
W jaki sposób poprawić gospodarkę wodą, a z drugiej strony zachęcić społeczeństwo i biznes do większego szanowania wody w codziennym życiu, zastanawiali się uczestnicy debaty „Woda to życie. Walka z pustynnieniem i stepowieniem Polski, jak stworzyć nowy system retencji” zorganizowanej przez „Rzeczpospolitą”.
To już kryzys
Kamil Wyszkowski, przedstawiciel i prezes Rady UN Global Compact Network Polska, podkreślił, że problem z wodą narasta.
– Globalny kryzys wodny został ogłoszony już od momentu, kiedy się tym tematem profesjonalnie zajęto w ramach procesu klimatycznego. To był 1992 r. i szczyt Ziemi w Rio de Janeiro. Wcześniej temat wody pojawił się na konferencji sztokholmskiej w 1972 r. W tym samym roku została powołana UNEP, wyspecjalizowana agenda ONZ, której zadaniem są działania w zakresie ochrony środowiska i stałe monitorowanie jego stanu na świecie. Publikuje ona też wyspecjalizowane raporty wodne – przypomniał ekspert.
Według tych raportów przybywa krajów, które mają problem z wodą. I globalnie sytuacja stale się pogarsza, jeśli chodzi nie tylko o wodę słodką. Są to także problemy związane z opadaniem lub podnoszeniem się poziomu oceanów i mórz, z eutrofizacją, z zakwaszaniem oceanów czy wzrostem ich temperatury, w efekcie spada populacja koralowców. – I wiele innych problemów generalnie związanych z podnoszeniem się temperatury na świecie. Bo to jest właśnie praprzyczyna pustynnienia, stepowienia i w konsekwencji budowania w Polsce programów retencyjnych. Najkrócej mówiąc, sytuacja jest nie najlepsza i trzeba się raczej nastawiać na jej pogorszenie – wskazał Kamil Wyszkowski.