18 maja Parlament Europejski zaakceptował Fundusz Sprawiedliwej Transformacji (FST), czyli 17,5 mld euro na pomoc w przeprowadzeniu transformacji regionów uzależnionych od węgla. Polska może otrzymać najwięcej, bo aż 3,5 mld euro. Ale ich wypłata jest zagrożona już na starcie Funduszu, w związku ze stanowiskiem rządu Mateusza Morawieckiego ws. węgla.
Czytaj też: TSUE nakazuje zaprzestania wydobycia węgla w kopalni Turów
FST to unijna pomoc w osiągnięciu neutralności klimatycznej, czyli w odchodzeniu od wydobycia i używania paliw kopalnych, takich jak węgiel. To szansa na stworzenie nowych miejsc pracy, wsparcie mikroprzedsiębiorstw czy projektów edukacyjnych, wzmocnienie infrastruktury społecznej dla młodzieży i seniorów oraz zdecydowany rozwój energii odnawialnej. Podstawą Funduszu mają być „terytorialne plany sprawiedliwej transformacji”, ustalone wspólnie z Komisją Europejską.
W przypadku Polski zamiast o szansach, już na samym początku należy wskazać na problemy. Po pierwsze, FST stawia warunek zadeklarowania celu neutralności klimatycznej do 2050 roku. Dopiero wtedy państwo członkowskie ma szansę na pełną pulę przeznaczonych dla niego środków. Tymczasem rząd Zjednoczonej Prawicy nie zdołał go przyjąć od 2019 roku, co zapewne „zamrozi” połowę rocznej alokacji środków z funduszu dla Polski.
Po drugie, pewne regiony – na przykład Bogatynia – przez niechęć rządu do wprowadzenia polityki klimatycznej i brak realnego harmonogramu odejścia od węgla, nie mają na razie żadnych szans na jakiekolwiek finansowe wsparcie.
Rząd blokuje pomoc dla Turowa
Fundusz Sprawiedliwej Transformacji jest narzędziem do osiągnięcia założeń polityki klimatycznej UE, w tym planów redukcji emisji na najbliższe dekady, dlatego priorytetem są działania w obecnej dekadzie. Tym samym FST wyklucza pomoc regionom, które planują rozwój eksploatacji węgla po roku 2030.