A może braki w dostawach nawozów sztucznych z Rosji i Białorusi oraz surowców do ich produkcji skłonią europejskich rolników do przestawienia się na produkcję bardziej ekologiczną?
W Brukseli słychać głosy, że Zielony Ład przyjdzie odłożyć, przynajmniej na jakiś czas, bo trzeba się skupić na produkowaniu żywności i pasz, które zrównoważyłyby braki w dostawach ze Wschodu. Emmanuel Macron zwycięstwo w drugiej turze wyborów zawdzięcza m.in. obietnicom złożonym ekologom. Tymczasem Francja ma na razie inne ambicje: żeby Europa stała się niezależnym mocarstwem rolnym. A to nijak się ma do produkcji ekologicznej.
Było blisko
Przed wojną rosyjsko-ukraińską można było mieć nadzieję, że Zielony Ład powolutku będzie przez rolników akceptowany, w tej chwili jest to problematyczne. Żywnościowej suwerenności i postawieniu na produkcję ekologicznej żywności wolnej od pestycydów pogodzić się nie da.
Europejscy ministrowie rolnictwa zdecydowali, że zrobią wszystko, aby uwolnić moce produkcyjne. Takie zapewnienie w ich imieniu złożył francuski minister rolnictwa Julien Denormandie. – Nie będziemy z tym zwlekać ani chwili – zapewnił.
Janusz Wojciechowski, unijny komisarz odpowiedzialny za rolnictwo, zaniepokoił ekologów, mówiąc, że Komisja Europejska w obliczu wojny w Ukrainie powinna odłożyć w czasie program „Od pola do stołu” (Farm to Fork – F2F) i strategię biodywersyfikacji, ponieważ te programy mają największy wpływ na kondycję branży rolniczej.