Wraz z ocieplaniem się klimatu, w niektórych regionach świata, takich jak Azja i Afryka, wzrasta również wilgotność. W połączeniu z ekstremalnie wysokimi temperaturami stwarza to wyjątkowo niebezpieczne dla zdrowia warunki. Naukowcy ostrzegają jednak, że choć w wilgotnych regionach świata ilość pary wodnej wzrasta, to w innych atmosfera może z czasem stać się bardziej sucha, niż zakładały modele klimatyczne, a to prowadzi do zwiększonego ryzyka występowania niebezpiecznych pożarów oraz intensywnych fal upałów.
Fale upałów i pożary będą coraz częstsze
Odkrycia są sprzeczne z zależnością zależności Clausiusa-Clapeyrona, sugerującą, że cieplejsza atmosfera powinna zawierać więcej pary wodnej. Zgodnie z nią, przy każdym wzroście temperatury o 1°C wilgotność powietrza powinna wzrosnąć o ok. 7 proc. Tymczasem w regionach takich jak np. południowo-zachodnia część Stanów Zjednoczonych, poziom wilgoci utrzymywał się na stałym poziomie lub nawet spadł.
Jak oceniają autorzy badania opublikowanego na łamach „Proceedings of the National Academy of Sciences”, trudno ustalić przyczynę rozbieżności między wcześniejszymi prognozami a najnowszymi ustaleniami. Ostrzegają jednak, że skutki mogą być potencjalnie poważne. Zauważono, że obecna sytuacja prowadzi do wzrostu deficytu ciśnienia pary, czyli różnicy między ilością wilgoci, jaką może utrzymać atmosfera, a ilością wilgoci faktycznie znajdującą się w powietrzu. Kiedy deficyt wzrasta, może działać jako kluczowa przyczyna pożarów i stresu w ekosystemie.
Isla Simpson, główna autorka badania, twierdzi, że do znalezienia odpowiedzi potrzebne będą dalsze badania. Naukowcy szacują, że być może wilgoć nie przedostaje się z powierzchni Ziemi do atmosfery zgodnie z przewidywaniami lub krąży po atmosferze w nieprzewidziany sposób. Możliwe są również inne przyczyny, których dotychczas nie wzięto pod uwagę.
– Jest to sprzeczne ze wszystkimi symulacjami modeli klimatycznych, w których rośnie w tempie bliskim oczekiwaniom teoretycznym, nawet w regionach suchych – podkreślają autorzy badania.