Mimo, że zdaniem ekspertów cytowanych przez niemieckie Ministerstwo Środowiska, przecieki w rurociągu Nord Stream nie stanowią zagrożenia dla ekosystemu Bałtyku, naukowcy oceniają, że w dłuższej perspektywie wydarzenie wywrze znaczący wpływ na klimat.

Metan jest wyjątkowo silnym gazem cieplarnianym, który w ciągu pierwszych 20 lat obecności w atmosferze wpływa na ocieplenie się klimatu 84 razy bardziej niż dwutlenek węgla. Choć skala przecieku gazu z uszkodzonego gazociągu jest wciąż niejasna, naukowcy szacują, że wyciekło od 100 do 350 tys. ton. Według szacunków niemieckich ekspertów, 300 tys. ton metanu w ciągu pierwszych 20 lat wywarłoby na klimat podobny wpływ jak roczne emisje niemal 5,5 mln amerykańskich samochodów.

Dwa wycieki miały miejsce w wyłącznej strefie ekonomicznej Danii. Lokalni urzędnicy oświadczyli, że co najmniej połowa gazu z uszkodzonych rurociągów trafiła już do Bałtyku, a reszta prawdopodobnie dotrze tam do końca tygodnia. Szef Duńskiej Agencji Energii Kristoffer Bottzauw ocenia, że pochodzące z wycieków emisje metanu będą porównywalne do ok. 32 proc. rocznych zrzutów gazów cieplarnianych kraju.

Dave Reay, dyrektor wykonawczy Instytutu Zmian Klimatu Uniwersytetu w Edynburgu podkreśla, że szacowana ilość metanu, jaka trafiła do atmosfery, nie jest klimatu obojętna. Przyznaje jednak, że to „niewielka ilość” w porównaniu z ogromnymi emisjami tego gazu, generowanymi przez branżę paliw kopalnych. Ze stanowiskiem tym zgadza się Diana Maciąga ze Stowarzyszenia Pracownia rzecz Wszystkich Istot, ekspertka Koalicji Klimatycznej, która zauważa, że zdarzanie to powinno skłonić rządzących do refleksji nad zagrożeniami płynącymi z wykorzystywania paliw kopalnych.

"W przypadku Nord Stream mamy prawdopodobnie do czynienia z celowym uszkodzeniem, ale musimy pamiętać, że wycieki metanu podczas transportu, wydobycia czy magazynowania gazu to codzienność przemysłu paliwowego. Globalna emisja metanu z sektora energetycznego jest o około 70 proc. większa niż oficjalnie podawana przez rządy krajowe. Skumulowany efekt tych emisji na klimat jest miażdżący, gdyż metan oddziałuje nań ok 86 razy silniej niż CO2 w horyzoncie 20 lat. Długoterminowe wykorzystanie gazu kopalnego jest zbrodnią w obliczu kryzysu klimatycznego. W kontekście sytuacji geopolitycznej naraża Polskę na wiele ryzyk, gdyż utrzymanie płynności dostaw gazu, zapewnienie kontraktów już teraz jest - i będzie - bardzo trudne i kosztowne. Drogi gaz to zależność od innych państw, coraz uboższe społeczeństwo i spadek konkurencyjności gospodarki. To, że bezpieczeństwo energetyczne Polski ma dziś zależeć od otwarcia Baltic Pipe to nie sukces, a porażka wieloletniej polityki kolejnych rządów, które przez 30 lat ignorowały zmiany zachodzące na świecie. Mówiąc wprost: odpowiedzią na kryzys klimatyczny, energetyczny i problemy powodowane przez gaz transportowany przez rury i terminale nie jest dziś budowa kolejnych rur i terminali. Zamiast dalej inwestować w ryzykowne, szkodliwe dla klimatu, drogie paliwo, pieniądze te należy przeznaczyć na zmniejszenie naszego uzależnienia od gazu - tu i teraz. Rozwiązaniem jest zielona transformacja oparta na efektywności energetycznej i lokalnej infrastrukturze energii odnawialnej." – uważa ekspertka.