W branży dużo mówi się o jakości sieci dystrybucyjnej i jej ograniczeniach. Czy przy tym projekcie odczuwacie problemy w tym względzie?
Nie, na ten projekt mamy podpisaną umowę przyłączeniową. Koledzy z Polskich Sieci Elektroenergetycznych intensywnie pracują nad realizacją wymaganych do tego inwestycji, czyli stacji w Choczewie i linii przesyłowych. Według mojej wiedzy wszystko przebiega zgodnie z harmonogramem.
Natomiast poruszył pan bardzo ważny problem z punktu widzenia długofalowego rozwoju offshore wind. Bo mówimy o tym, że mamy 12 gigawatów w już rozdanych koncesjach, 18 GW zadeklarowanych przez rząd oraz łącznie nawet 33 GW potencjału Bałtyku, co mogłoby dać ok. 140 TWh energii, czyli dwie trzecie krajowego zapotrzebowania na energię. Warto ten potencjał w pełni wykorzystać. Aby mogło to nastąpić, muszą się zadziać trzy rzeczy. Po pierwsze, operator systemu musi kontynuować rozbudowany plan inwestycyjny. Po drugie, potrzebujemy rozwoju wielkoskalowego magazynowania energii, bez tego nie będziemy w stanie wykorzystać w 100 proc. energii z OZE. Chodzi o jej magazynowanie albo magazynowanie, przetwarzanie do zielonego wodoru i wykorzystanie w przemyśle. To prowadzi do trzeciego kroku: transformacja energetyczna i budowa morskich farm wiatrowych ma połowiczny sens, jeżeli nie będziemy transformować gospodarki. My jesteśmy po to, żeby dostarczyć zielone paliwo do samochodów, dla polskiego sektora chemicznego, w którym będą produkowane zielone nawozy, dla polskiej metalurgii, która będzie produkowała zieloną stal, ale potrzebujemy ruszenia z szeroko pojętą zieloną gospodarką i transformacją. Dopiero wtedy w pełni wykorzystamy potencjał energetyki zarówno morskiej, jak i lądowej.
Jak w tym kontekście przedstawiają się plany Orlenu dotyczące offshore’u?
Offshore wind jest dla Orlenu jedną ze strategicznych osi transformacji. Orlen kilka lat temu jako pierwszy w regionie ogłosił strategię net zero 2050, konkretne cele na 2030 r., jeśli chodzi o redukcję emisji zarówno z energetyki, jak i z podstawowej działalności. Przy skali, na którą działa Orlen, offshore jest jedyną wielkoskalową technologią, która jest w stanie wesprzeć zmianę. Oczywiście dalej inwestujemy w farmy lądowe, w fotowoltaikę. Ale aby dostarczyć zieloną energię na skalę, której potrzebujemy, i zbudować biznes, który wielkościowo, jeśli chodzi np. o EBITDA, ma dla Orlenu znaczenie, potrzebujemy morskiej energetyki wiatrowej. Orlen w zeszłym roku wygrał pięć koncesji w polskiej strefie ekonomicznej, dysponują one mocą ponad 5 gigawatów. Rozpoczęliśmy pracę nad jednym z tych miejsc. Tego typu przygotowania w polskich warunkach trwają ok. pięciu–sześciu lat, a docelowo będzie dążyć do tego, by zbudować cały portfel i być jednym z istotnych graczy na Bałtyku.
Materiał powstał we współpracy z Polskim Stowarzyszeniem Energetyki Wiatrowej