Morska energetyka wiatrowa, w porównaniu z gazem i ropą, jest lepsza nie tylko dla planety, ale i dla przeciętnych podatników w Stanach Zjednoczonych – wynika z nowej analizy przeprowadzonej przez niezależny instytut badawczy Center for American Progress.
Obszary wykorzystywane przez morskie farmy wiatrowe są własnością publiczną wynajmowaną przez Bureau of Ocean Energy Management w USA w celu produkcji energii. Pieniądze pochodzące z dzierżaw deponowane są w amerykańskim Departamencie Skarbu, co oznacza tyle, że przeznacza się je na programy publiczne. Zarobione środki trafiają więc do kieszeni osób, które płacą w Stanach Zjednoczonych podatki.
Jak zauważono w raporcie, w latach 2019-2021 średnia zwycięska oferta na dzierżawę morskiej ropy i gazu wyniosła 47 dolarów za akr, podczas gdy średnia zwycięska oferta na morską farmę wiatrową wynosiła aż 5900 dolarów za akr. Obecnie to 125 razy więcej, a jak zaznaczają eksperci, kwoty te będą rosły, biorąc pod uwagę, że przemysł OZE wciąż się rozwija.
Czytaj więcej
Przed wszystkimi uczestnikami sektora energetyki wiatrowej, zarówno na lądzie, jak i na morzu, stoją poważne wyzwania związane z realizacją ogromnych projektów inwestycyjnych – zarówno w moce, jak i przesył. Jak na nie odpowiedzieć?
- Amerykanie dostają znacznie większy zwrot z dzierżawy morskiej energii wiatrowej niż z ropy i gazu - podkreśla Michael Freeman, autor raportu. - Przy tak wysokim zwrocie, pieniądze z dzierżawy dotyczącej morskiej energii wiatrowej mogą być obiecującym źródłem dochodów publicznych w porównaniu z ropą i gazem. I to przy jednoczesnym obniżeniu kosztów energii i paliwa - dodała Jenny Rowland-Shea, dyrektor ds. gruntów publicznych w Center for American Progress. - Pieniądze te mogą być przekazywane podatnikom w formie finansowania agencji federalnych bądź programów zdrowotnych czy edukacyjnych. Rozwój morskiej energii wiatrowej jest dobry dla podatników i ich portfeli, ale także dla powietrza, którym oddychają - zaznaczyła.